Canticum de passione Domini

Mrok. Oświetlony krzyż, na którym widać wycieńczone ciało Jezusa. Nieme świadectwo klęski. W przenikającej ciszy kościoła słychać wyśpiewywane jedynie fragmenty Pisma, z trudem powtarzane przez echo, rozpływające się w nielogicznej pustce. Czy Słowo, które w końcu „wyszło z milczenia”, nie doznało podobnej klęski? „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,11).

Jakże inna musiała być sceneria, w której umierał Jezus. Wrzask, tłum, szarpanie, zaduch… Ale i w jednych, i w drugich warunkach można przecież kontemplować Tego, „przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy” (1 Kor 8,6).

Trudno pisać o kantyku utkanym z luźno dobranych i swobodnie przytaczanych biblijnych cytatów. Z całą pewnością nie spełnia on wymogów współczesnej egzegezy, która słusznie zwraca uwagę na najmniejsze szczegóły, w tym także na kontekst wypowiedzi. Prawo modlitwy jest jednak inne, gdyż „żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12). Wiedziała o tym i tego doświadczała św. Katarzyna Ricci. Jej wielkość polega na tym, iż swoje życie uczyniła żywym kantykiem ku czci Męki Pańskiej.

Katarzyna, wbrew woli ojca, który, jak na owe czasy przystało, w detalach zaplanował jej życie, całkowicie poświęciła się Chrystusowi. Wstąpiła do klasztoru św. Wincentego w Prato, klasztoru tercjarek dominikańskich żyjących regularnym życiem zakonnym, w którym spędziła ponad 55 lat. Już krótko po złożeniu ślubów Pan doświadczył ją chorobą, którą odczytała jako zaproszenie do głębszego zjednoczenia z Jego Męką. Właśnie w Krzyżu znajdywała siły do dźwigania własnego krzyża. Jej zmaganie się z cierpieniem wielu wprawiało w podziw, szczególnie, iż owocem tego zjednoczenia ze Zbawicielem były liczne łaski i dary: m. in. bilokacji (przebywania w dwóch miejscach jednocześnie), stygmatów, fizycznego odczuwania Męki Pańskiej w czwartki i piątki, etc. Wszystko to nie oddaliło jej od normalnego funkcjonowania we wspólnocie i w Kościele. Wielokrotnie bowiem sprawowała funkcje przełożonej. Radzili się jej miejscowi biedacy, biskupi, kardynałowie (w tym także 3 przyszłych papieży). W czasach powszechnego zgorszenia Kościołem nawoływała, by na Kalwarii szukać źródeł jego świętości.

Wzruszający i poruszający do głębi kantyk św. Katarzyny jest rodzajem biblijnej Drogi Krzyżowej, szczególną jej formą. Sądzę, iż nie ma potrzeby pisać komentarza do poszczególnych cytatów, czy analizować je jeden po drugim. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę na dwie sprawy, które mogą być pomocne przy medytacji.

Po pierwsze, hymn odsłania ogrom cierpienia Jezusa. Warto jednak pamiętać, że to nie Jego cierpienie nas zbawiło, ale posłuszeństwo Miłości. Chrystus „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, (…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,7-8). Cierpienie Chrystusa, śmierć Odkupiciela (lytrotes) ludzkości, stało się środkiem naszego uwolnienia (lytron). Stąd „zachwyt” nad ogromem boleści, jakich doświadczył Jezus, przede wszystkim powinien odnosić nas do zachwytu nad wielkością miłości Ojca, „który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32). Z drugiej strony, Jego cierpienie w jakiś sposób było nieuniknione. Wskazuje bowiem na absolutną miłość Boga do człowieka, miłość, która pomimo odrzucenia nigdy się nie cofa. W takiej perspektywie trzykrotnie zaśpiewane: „Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie?” (Ps 44,24) oraz odpowiedź: „Oto Bóg jest zbawieniem moim! Będę miał ufność i nie ulęknę się” (Iz 12,2) nabierają właściwego znaczenia.

Po drugie, hymn św. Katarzyny, w znacznej mierze składający się z cytatów ze Starego Testamentu, udowadnia niejako, iż tajemnica Chrystusa nie jest sprzeczna z Pismami narodu żydowskiego. Nie wolno zapominać, co zdarza się dziś nierzadko, że wiara chrześcijańska nie bazuje jedynie na wydarzeniach, ale również na zgodności tych wydarzeń z objawieniem zawartym w Pierwszym Testamencie. Idąc na mękę Jezus mówi: „Syn Człowieczy odchodzi, jak jest o Nim napisane” (Mt 26,24; Mk 14,21). Po zmartwychwstaniu sam wykłada to, „co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Jednak owo spełnienie Pism i oczekiwań Izraela w Chrystusie nie jest prostą realizacją tego, co zostało napisane.

Interpretacja chrześcijańska jest wszakże jedną z interpretacji, wcale nie jednoznaczną i oczywistą. Co więcej, spełnienie to wykracza poza przewidywalne granice, przebiega w sposób nieprzewidywalny.

Dominik Jurczak OP

Kantyk o Męce Pańskiej św. Katarzyny Ricci:

Canticum de passione Domini – tekst łaciński

Kantyk św. Katarzyny – inne tłumaczenie


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Dominik Jurczak OP

Dominik Jurczak OP na Liturgia.pl

dominikanin, wicedyrektor "Ecclesia orans", wykładowca w Papieskim Instytucie Liturgicznym „Anselmianum” oraz na Papieskim Uniwersytecie „Angelicum” w Rzymie, przewodniczący Międzynarodowej Komisji Liturgicznej Zakonu Kaznodziejskiego, członek Komisji ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego Archidiecezji Krakowskiej, dyrektor Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego w latach 2016-2019.