Dzień Zaduszny w szkicu etnograficznym

ZaduszkiPocząwszy od IX wieku, pierwszego dnia listopada Kościół obchodzi święto Wszystkich Świętych, jako uroczystość poświęconą zmarłym zbawionym. O radosnym wymiarze tej uroczystości świadczy po dzień dzisiejszy biały kolor szat liturgicznych, o znaczeniu eschatologicznym, symbolizujący światło, odzyskanie niewinności i zmartwychwstanie do nowego życia.

W drugim dniu listopada Kościół wspomina Wszystkich Wiernych Zmarłych. Od starożytności pogańskiej poświęca się ten dzień modlitwom za dusze zmarłych; w Polsce tradycyjnie nazywa się go Zaduszkami bądź Dniem Zadusznym. Jego pierwocinami w rzymskiej kulturze religijnej były tzw. parentalia, obchodzone 13–22 lutego. Z początku odprawiano modlitwy za zmarłych cztery razy w ciągu roku: wspomnieniom poświęcano trzeci dzień od śmierci, siódmy, trzydziesty bądź czterdziesty, a także rocznicę zgonu. W pierwszej połowie VII wieku bp Izydor z Sewilli, Doktor Kościoła, przykazał swoim mnichom poświęcić jeden, konkretny dzień w roku na modlitwę za zmarłych. Był nim poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego. Dwa wieki później opat Egil z Fuldy ustanowił 12 grudnia „świętem zmarłych”, chcąc uczcić pamięć fundatora klasztoru w Fuldzie.

2 listopada wpisał się w naszą tradycję dopiero w 998 roku – św. Odilon, opat największego klasztoru benedyktynów w Cluny, nakazał wówczas wszystkim bractwom klasztornym reguły benedyktyńskiej sprawować w tym dniu nabożeństwa żałobne za dusze zmarłych. W XII wieku w Europie zaczęto powszechnie uznawać ten dzień za święto, a w XIV wieku po raz pierwszy pojawił się zwyczaj odprawiania cmentarnych procesji do czterech stacji, z towarzyszeniem pieśni żałobnych i modlitw za zmarłych. Piąta stacja, odprawiana w kościele, zakańczała procesję. Dominikanie z Walencji wprowadzili z czasem nieobowiązkowy zwyczaj celebrowania w tym dniu trzech Mszy, który Benedykt XV rozciągnął w 1915 roku na cały Kościół. Papież zastrzegł jednak, że tylko jedna z Mszy będzie odprawiana w intencjach podanych przez wiernych, pozostałe dwie kapłan miał sprawować w intencji wszystkich zmarłych oraz papieża.

Prefacje, których do dziś można używać tego dnia: Nadzieja zmartwychwstania w Chrystusie, Chrystus umarł, abyśmy żyli, Chrystus jest życiem i zmartwychwstaniem wierzącego w Niego, podobnie jak teksty czytane podczas Mszy Świętych, sugerują paschalny charakter wspomnienia.

Przyczyn obchodzenia Dnia Zadusznego etnografowie upatrują w potrzebie stworzenia przeciwwagi dla pogańskich obrzędów za dusze zmarłych, odprawianych w średniowiecznej Europie równolegle z chrześcijańskimi. Wzajemne przenikanie się obchodów zadusznych świeckich i katolickich, a także obecność, również dzisiaj, praktyk zaduszkowych niezależnych w stosunku do ceremonii kościelnych, to relikty przedchrześcijańskiego kultu przodków. Starożytne kultury otaczały szczególną czcią zmarłych, odprawiając w ciągu jednego roku wielokrotnie uroczyste zaduszki. Słowianie wschodni obchodzili święto zmarłych cztery razy w roku (być może dotyczyło to również terenu Polski). Cześć przodkom oddawano: w okresie zimowego przesilenia słońca, co przypada na czas Bożego Narodzenia (pusty talerz przy stole wigilijnym pozostawiano właśnie „dla ojców”), w okresie Wielkanocy, w lecie – po żniwach – oraz w listopadzie. Prasłowianie wierzyli, że w tym czasie możliwy jest dialog żywych z umarłymi i obcowanie przeciwstawnych pierwiastków życia i śmierci. Starożytne wierzenia, takie jak litewsko-białoruskie Dziady, nakazywały opiekę i szacunek dla potrzeb duchów, które opuszczając zaświaty szukają bliskości i ukojenia.

Chrześcijański Dzień Zaduszny wchłonął archaiczne rysy dawnych zaduszek, z czasem adaptując i przetwarzając je. W tym dniu Kościół nakazuje szczególną pamięć o duszach czyśćcowych, nasza modlitwa ma skracać ich cierpienia i otwierać możliwość orędowania za żywymi. Modlitwy i nabożeństwa, nawiedzanie grobów, palenie zniczy, ozdabianie mogił czy zaniechanie prac to współczesne formy pamięci o zmarłych, których starożytne odpowiedniki wciąż przechowuje kultura ludowa. Na wsiach, jeszcze na początku XX wieku, w wigilię Zaduszek pieczone chleby, pierogi, kaszę, kutię z miodem i trunek pozostawiano na kuchennych stołach dla zmarłych – prawosławni, ale także Polacy żyjący w przygranicznych wioskach na wschodzie (obecnie wciąż we wsiach Białostocczyzny), składali jedzenie na mogiłach lub spożywali je na grobach krewnych. W dawnej Polsce był to powszechny zwyczaj, z czasem zastąpiony darami z jadła na rzecz kościoła lub biednych. W tych dniach szczególnie uprzywilejowani byli pątnicy (obwieszeni krzyżami i szkaplerzami), żebracy oraz dziadowie kościelni, zwani „ludźmi świętymi” lub „ludźmi kościelnymi”. Dawano im jałmużnę, zapraszano na wspólny posiłek – w zamian za to winni byli modlitwę za dusze zmarłych. Na końcu tzw. stypy zadusznej dostawali od gospodarzy bochen chleba rozkrojony na tyle części, ile dusz rodzina powierzała ich pamięci. W Dzień Zaduszny niedozwolone były prace domowe; zakazywano m.in. klepania masła, udeptywania kapusty, maglowania, przędzenia, skręcanie powrozów, a nawet wylewania o zmierzchu czegokolwiek przed dom, w obawie o bezpieczeństwo dusz przebywających w jego pobliżu. Ogień lub ognisko podtrzymywano aż do brzasku, wierząc, że przyciąga zmarłych, odstrasza złe duchy i oczyszcza żywych. Szczególnie mocnym płomieniem buchały te rozpalane na mogiłach „zabitników” – samobójców i ludzi ginących gwałtowną śmiercią.

mg

Literatura:
Ks. B. Nadolski TChr, Leksykon liturgii, Poznań 2006, s. 1700.
B. Ogrodowska, Święta polskie. Tradycja i obyczaj, Warszawa 1996, s. 307–314.
J. Kamocki, J. Kubiena, Polski rok obrzędowy, Kraków 2008, s.202–203.
C. Witkowski, Doroczne polskie zwyczaje i obrzędy ludowe, Kraków 1965.

Zobacz także