Niechaj stanie się Światłość!

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość!

Giotto

Liturgia nocy Narodzenia Pańskiego to liturgia stworzenia. Całkiem nowego i niebywałego stworzenia. Cały świat jest dziś bezładem i pustkowiem. Cały świat zalega ciemność, której starożytni nie zawahali się nazwać chaosem. Nad tym bezmiarem unosi się Boży Duch, który oczekuje na słowo Ojca: Niechaj się stanie Światłość! I stała się Światłość. Kolekta mszy w nocy brzmi: Boże, Ty sprawiłeś, że ta najświętsza noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości, daj, abyśmy w niebie mogli uczestniczyć w radości Twojego Syna, którego tajemnicę Wcielenia poznaliśmy na ziemi. Dziś zatem staje się Światłość, która stwarza świat na nowo. Która wszystko odmienia. Która sprawia, że wszystko staje się nowe. Ta Światłość sprawia, że ta noc staje się nocą najświętszą.Staje się nocą nocy – jak powiedzieliby izraelici. Staje się nocą jaśniejszą od najjaśniejszego dnia. Bo ta noc staje się Światłością!

Cóż się dzieje? Skąd ten blask? Światłość rozbłyska z Boga, który zaniechał swego Bóstwa, choć go nie porzucił. I blask rozbłyska z człowieka, który zaniechał swego człowieczeństwa, choć go nie porzucił. W Jezusie między Bogiem i człowiekiem nastąpiła przedziwna i tajemnicza wymiana, o której opowiada modlitwa nad darami: Wszechmogący Boże, przyjmij z upodobaniem dary złożone w świętą noc Narodzenia Pańskiego i przez tajemniczą wymianę darów daj nam udział w bóstwie Twojego Syna, w którym nasza ludzka natura zjednoczyła się z Tobą. Jeden stał się drugim, aby tenże mógł stać się Tamtym. Niebo stało się ziemią i ziemia niebem. Wszystko obróciło się do góry nogami. Nawet autor mszalnych tekstów zupełnie się pogubił i nie wie już sam, gdzie jesteśmy: w niebie już czy jeszcze na ziemi. Bo Bóg dał nam udział w sobie i zapragnął wziąć udział w tym, co nasze. Bo w Jezusie natury całkiem się zjednoczyły, choć wcale się nie pomieszały. Świat cały oniemiał z zadziwienia, kiedy zobaczył co się stało, bo w nim wszystko się przemieniło. Nawet czas się zatrzymał z okrzykiem zdumienia i nastała wieczność, w której jednoczymy się z Bogiem, jak wołamy w modlitwie po komunii: Panie, nasz Boże, z radością obchodzimy Narodzenie naszego Odkupiciela, sprawy, abyśmy przez święte życie zasłużyli na zjednoczenie z Nim w wieczności. A wszystko przez tę noc, najświętszą pośród nocy. Ta noc jest wieczna, ta noc nigdy się nie skończy, ta noc trwać będzie już zawsze.

To, co się stało wprawiło w zdumienie samego Stwórcę, który – choć to niedorzeczne – nie spodziewał się, że Jego dzieło może być tak wspaniałe, tak niebywałe. Więc rozradował się Bóg w swojej Trójdzielnej Jedności i z upodobaniem spojrzał w tę najjaśniejszą noc. I Jego upodobanie zgładziło wszelki grzech, zniweczyło wszelką słabość, rozproszyło wszelki mrok zła. Dzięki temu upodobaniu Boga, wszystko dziś jest zanoszone bezpośrednio przed Jego oblicze. A przez Jezusa oblicze to jest obliczem człowieka! Jest obliczem, które zajaśniało pośród nocy i stało się Światłością. To oblicze, od którego nie wolno oderwać oczu, od którego nie można oderwać spojrzenia. To oblicze jest pełne upodobania. Bo ta noc jest nocą spojrzenia Boga, który widzi, że wszystko jest bardzo dobre.

Zobacz także