Zanurzeni w nowe światło Wcielonego Słowa…

Listopad jest miesiącem smutnym, najsmutniejszym z całego roku. Przyroda powoli zamiera, na pustych, gołych polach rozsiała się szara beznadziejność, domostwa ludzkie zasnuły się w jakąś niewyraźną, bezbarwną powłokę. Siejemy wiele a mało zwozimy, jemy a nie nasycimy się; pijemy a się nie uradujemy; okrywamy się a nie zagrzejemy; a kto zyski zbiera, kładzie je w dziurawy mieszek (Ag 1,6)[1].

Lecz gdy Adwent nadchodzi, odmienia się widok. Dojrzane z daleka, mętnie przez mgłę przebijające się słabe światło staje się jakby zwiastunem nadziei, radosną zapowiedzią nowego początku. Rychło skończą się długie, ciemne noce, rozświetlą się i wydłużą krótkie, blade, brudnawe dni późnej jesieni. Nowe światło, nowe słońce zajaśnieje nad nami. Rychło skończy się noc duszy, smutek opuszczenia wewnętrznego. Zaświeci nad nami nowe słońce — Chrystus.

 

W obrocie roku naturalnego nowy dzień – w obrocie roku duszy: światło nowej łaski

W obrocie roku naturalnego nowy dzień — w obrocie roku duszy: światło nowej łaski, nowa łaska i nowe narodzenie, słońce sprawiedliwości, Chrystus. Takie pojęcie Bożego Narodzenia spotykamy już w połowie IV wieku, gdy to święto powstało. Pogańskie święto „narodzin słońca niezwyciężonego” (natalis solis invicti) obchodzono w starożytnym Rzymie 25 grudnia. Stwarzając chrześcijański odpowiednik, ochrzczono dawne pogańskie święto, nadano mu treść chrześcijańską, mówiącą o narodzeniu Pana. Lud nazywał też dzień narodzin Pańskich po prostu „nowym słońcem". I kaznodzieje podkreślają, iż od dnia Bożego Narodzenia, od 25 grudnia, słońce zaczyna „rosnąć”.

„Chcemy więc dzień ten uroczyście obchodzić, nie jak niewierni dla przyrodzonego słońca, lecz ze względu na Tego, który to słońce stworzył” (św. Augustyn). „Na Boże Narodzenie rośnie dzień — nie dziw, że teraz słońce sprawiedliwości zaświta. Rośnie dzień — nie dziw, że promienne światło prawdy zajaśnieje" (Maksym z Turynu). „Tu (w żłobie) jest i człowiek i Bóg… tu jest słońce nasze, słońce prawdziwe (…) Tu jest to słońce, które raz jeden zaszło i znowu powstało, a już nigdy nie zajdzie” (św. Zenon z Werony). „Chrystus, z dziewiczego łona narodzony, opromienia cały świat, aby wszystkich oświecić. Kto pragnie, napije się jasności wiecznego światła, którego już żadna noc nie zniszczy. Po słońcu, które co dzień oglądamy, następuje wprawdzie ciemność nocy. Lecz słońce sprawiedliwości nigdy już nie zajdzie, bo za mądrością nie idzie złość (…) Z rozkazu Bożego słońce wschodzi nad wszystkimi — a wschodzi to słońce nad wszystkimi co dzień. Podobnie owo mistyczne słońce sprawiedliwości dla wszystkich się narodziło, przyszło, dla wszystkich umarło i zmartwychwstało”(św. Ambroży).[2]

Tę „nowość" światła bożonarodzeniowego, tyle razy tu podnoszoną, wspominają także niemniej często teksty mszału. „Albowiem tajemnicze wcielenie Słowa ukazuje oczom naszej duszy nowe światło Twojej wielmożności” (pierwsza prefacja Bożego Narodzenia.).[3] „Zanurzeni w nowe światło wcielonego Słowa, prosimy Cię wszechmogący Boże, daj nam, żeby w uczynkach naszych blaskiem odbiło się owo światło, które przez wiarę jaśnieje w naszym duchu” (kolekta drugiej mszy Bożego Narodzenia).[4]

 

Czasowe pojmowanie "nowości" zdaje się nie wyczerpywać jej treści

Można by tę „nowość" tłumaczyć w sensie tylko historycznym: narodzenie Chrystusa stanowi punkt zwrotny w dziejach ludzkości. Z przyjściem jego kończy się świat stary, rozpoczyna się nowy. A co roku na Boże Narodzenie powtórnie przeżywamy ten zwrot dziejowy, ten nowy początek, to nowe światło. Tymczasem czasowe tylko pojmowanie „nowości" zdaje się zupełnie nie wyczerpywać jej treści.

Inne bowiem teksty mówią także o „nowości" Narodzenia, przeciwstawiając ją z silnym akcentem „starej" niewoli. „Oto zasmucają nas własne złe czyny; prosimy Cię Panie, napełnij nas radością z przyjścia Jedynego Syna Twojego”[5] (druga kolekta soboty suchodniowej adwentowej[6]). „Dozwól, prosimy Cię, wszechmogący Boże, aby nowe narodzenie się w ciele Jednorodzonego Syna Twego wyzwoliło nas z jarzma grzechu, w którym nas trzyma dawna niewola” (kolekta 3 mszy Bożego Narodzenia).[7]

Widać, że ta „starość" nie jest tylko rzeczą przeszłości, raz na zawsze załatwioną. Utrzymuje i panoszy się jeszcze dziś wszędzie tam, gdzie nie przyjmuje się nowości Chrystusa. Nowe narodzenie oznacza obok nowości czasowej także nowość jakościową, oznacza nowe panowanie Boże, które się rozpoczęło z narodzeniem Dzieciątka, oznacza to wiecznie młode, świeże i bujne życie Boże, które jest obecne w świecie, a w którym wierni mają udział przez włączenie ich w Chrystusa. Starość zaś to zmurszały, konający świat grzechu, skazany na zgubę.[8]

Tak tłumaczy św. Leon Wielki († 461 r.) starość i nowość w kazaniach na Boże Narodzenie: „Gdy nastał czas, przeznaczony dla odkupienia ludzkiego, schodzi na niziny tego świata Jezus Chrystus, Syn Boży. Zstępuje z tronu niebieskiego, ale nie traci chwały Ojca, zrodził się według nowego porządku, [zrodził się – przyp.red.] nowym narodzeniem. Według nowego porządku: niewidzialny u siebie, widzialnym się stał u nas; niepojęty chciał być pojętym; przed wszelkim czasem istniejąc, zaczął być w czasie. (…) Zrodził się nowym narodzeniem: poczęty z dziewicy, urodzony z dziewicy, bez cielesnego pożądania ojca, bez krzywdy dla panieństwa matki. Godziło się bowiem, że przyszły odkupiciel ludzi takie miał pochodzenie, które z jednej strony miało w sobie naturę ludzkiej istoty, z drugiej zaś nie znało słabości ludzkiego ciała (…) Przyszedł, aby zepsucie nasze usunąć, a nie zarazić się nim: dlatego musiał się narodzić według nowego porządku, sprawiającego, że ciało ludzkie obdarzone zostało nową łaską, mianowicie nieskażoną czystości (…) I tak powstała postać sługi-człowieka, lecz nie na warunkach ludzkich. Bo nowy człowiek tak jest zmieszany ze starym, że jest, owszem, prawdziwym człowiekiem, lecz bez skazy starego człowieczeństwa”.[9]

 

Nowe i osobliwe narodzenie Chrystusa sprawi także odnowienie tych wszystkich, którzy zechcą być Jego cząstką

Nowe i osobliwe narodzenie Chrystusa sprawi także odnowienie i nowe narodzenie tych wszystkich, którzy zechcą być Jego cząstką. O tym mówi tenże św. Leon w innym kazaniu bożonarodzeniowym: „Dziękujmy zatem, najdrożsi, Bogu Ojcu, przez Syna jego w Duchu Św. zlitował się nad nami przez wielkie miłosierdzie swoje, którym nas umiłował. A gdyśmy umarłymi byli przez grzechy, ożywił nas wraz z Chrystusem, żebyśmy w nim byli nowym stworzeniem, nowym tworem. Złóżmy zatem starego człowieka z jego czynami, a skoro dostąpiliśmy uczestnictwa w urodzeniu Chrystusa, wyrzekajmy się uczynków ciała. Poznaj, chrześcijaninie, godność swoją, a ponieważ otrzymałeś uczestnictwo w boskiej naturze, nie wracaj postępowaniem nieszlachetnym do dawnej pospolitości. Pamiętaj na to, do jakiej głowy i do jakiego ciała jako część należysz! Przypomnij sobie, iż cię wyrwano z przemocy ciemności i przeniesiono w światło Boże i w królestwo Boże. Przez sakrament chrztu stałeś się świątynią Ducha Św. Nie wyganiaj tak zacnego mieszkańca uczynkami nieprawymi i nie poddaj się ponownie niewoli szatana. Wszak ceną twoją jest krew Chrystusa. On cię sądzić będzie w prawdzie, on, który cię odkupił w miłosierdziu, on, który z Ojcem i Duchem Św. jako król panuje po wieki wieków. Amen”[10]. „Niech zatem uzna każdy wierzący katolik chwałę Pana, mimo jego pozornej niskości, niech się raduje z misteriów zbawienia Kościół, który wszak jest ciałem Chrystusa! Albowiem, gdyby Słowo Boga nie stało się ciałem i nie mieszkało między nami, gdyby sam Stwórca nie zstąpił i wszedł w społeczność ze stworzeniem, gdyby narodzeniem swoim nie był nawrócił do nowej młodości zgrzybiałości ludzkiej, panowałaby śmierć od Adama do końca, i nad wszystkimi ludźmi wisiałoby nieodwołalne potępienie, ponieważ sposób powstania dla wszystkich byłby przyczyną zguby. Spośród wszystkich synów ludzkich Pan Jezus sam jeden narodził się czystym, ponieważ sam jeden począł się bez zmazy pożądania cielesnego. Stał się człowiekiem naszego rodzaju, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego boskiej naturze. Taki sam początek, jaki wziął z łona dziewicy, włożył w wodę chrztu; dał wodzie to, co dał wcześniej swej matce; albowiem moc Najwyższego i ocienienie Ducha Św. sprawiły, że Maria zrodziła Zbawiciela. Ta sama moc sprawia, że woda odradza wierzącego"[11].

 

Gdy hołd składamy narodzinom Zbawiciela, oto własne swoje narodzenie obchodzimy

„Gdy hołdy składamy narodzinom Zbawiciela, oto własne swoje narodzenie obchodzimy. Bo narodzenie Chrytusa jest początkiem samych chrześcijan i dzień narodzenia głowy jest zarazem dniem narodzenia całego ciała.Poszczególni wierni powołani zostali wprawdzie każdy z osobna i wszyscy synowie Kościoła w różnych kolejno czasach. Wszakże wszyscy wierni jako całość, rodząc się z wody chrztu, jak wraz z Chrystusem w męce Jego zostali ukrzyżowani, w zmartwychwstaniu zmartwychwstali, w wniebowstąpieniu po prawicy Ojca usadowieni, tak też wraz z Nim w Jego narodzeniu są współrodzeni. Ktokolwiek bowiem z wiernych, gdziekolwiek w świecie, w Chrystusie się zrodził na nowo, opuszcza ścieżkę pierwotnej zgrzybiałości i przemienia się ".[12]

O zgrzybiałości naszego świata wiele się dziś mówi i wydaje się, że dotkliwie odczuwamy jej skutki. Wszędzie też widać gorącą troskę o odnalezienie dróg powrotu do młodości, do odrodzenia. Liturgia Bożego Narodzenia wskazuje krynicę wiecznej młodości: nowe narodzenie Jezusa Chrystusa. Już w sekrecie[13] pierwszego tygodnia adwentowego prosi o szczęśliwy powrót do tych błogosławionych początków. W samo zaś święto głosi w radosnym uniesieniu stęsknionej ludzkości, że ze żłóbka idzie prąd nowego życia, potok światła, zalewający i zanurzający w nowej i młodej jasności cały świat Boży.

„Wszechmogący i miłosierny Boże, Ojcze wieczny! Daj nam, prosimy cię: niech uroczystości narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które ofiarą niniejszą poprzedzamy, będą nam tak nowe, pozostaną takimi bez przerwy, niech trwają tak wiecznie, żeby się okazały zawsze nowymi przez to cudowne zdarzenie, które w nich obchodzimy".[14]


Ks. Kazimierz Bieszk – 1890–1946, homiletyk i liturgista, redaktor "Mysterium Christi" w latach 1936-39.


[1] Artykuł pojawił się w Misterium Christi, 1936/37, r. VIII, z. 2, s. 33-38 [przyp. red.].

[2] Hieronymus Frank, Zur Geschichte von Weihnachten und Epiphanic. Jahrbuch fur Liturgiewissenschaft XIII, 1933 r., s. 2 nn.

[3] Współczesne tłumaczenie tego fragmentu brzmi: „Albowiem przez tajemnicę Wcielonego Słowa zajaśniał oczom naszej dusz nowy blask Twojej światłości”. [przyp. red.]

[4] Współczesne tłumaczenie tej kolekty brzmi: „Przeniknięci nowym blaskiem Wcielonego Słowa, prosimy Cię wszechmogący Boże, spraw, niech w naszych czynach odbija się światło, które przez wiarę jaśnieje w naszych duszach”. [przyp. red.]

[5] Tłumaczenie za Mszałem Rzymskim w opracowaniu oo. Benedyktynów z Tyńca, Poznań 1963. [przyp.red.]

[6] Suche Dni – trzy dni tygodnia (środa, piątek, sobota) poświęcone przez Kościół na początku każdej nowej pory roku na post i modlitwę. Suche Dni zimowe przypadające w Adwencie przybrały też charakter przygotowania do świąt. Sobota suchodniowa zimowa to sobota przed IV niedzielą Adwentu. [przyp. red.]

[7] Tłumaczenie za Mszałem Rzymskim w opracowaniu oo. Benedyktynów z Tyńca. [przyp.red.]

[8] Odo Casel OSB. „Dic „Neuheit" in den Weihnachtsorationen“. Lit. Zeitschr, 4, 1931—32 r., s. 85

[9] II kazanie na Boże Narodzenie.

[10] I kazanie na Boże Narodzenie.

[11] V kazanie na Boże Narodzenie.

[12] VI kazanie na Boże Narodzenie.

[13] Sekreta – modlitwa nad darami; w dawnym rycie wymawiana po cichu przez kapłana (stąd jej nazwa) [przyp. red.].

[14] Sekreta z najstarszego mszału (Sacramentarium Leonianum). Assemani Codex Liturgicus VI, s. 167.

Zobacz także