Mądrość jaśniejąca świętością

Św. Tomasz z Akwinu, wielki teolog i doktor Kościoła, może onieśmielać swą mądrością. Mądrość, która stała się udziałem Tomasza, to mądrość zdobywana na kolanach, przemodlona, przekontemplowana, mądrość przemieniająca, bo wynoszona z prawdziwego spotkania z Bogiem żywym.

Słowa responsorium oficjum wspomnienia św. Tomasza mówią nam o żródle tej prawdziwej mądrości:

Modliłem się i dano mi zrozumieć, przyzywałem i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem ją nad berła i Tronu i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa, któż by poznał Twój zamysł, gdybyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?

To przekonanie jest obecne w tekstach modlitw i hymnów układanych przez św. Tomasza, przeświadczony był o tym, że wszystko, co o Bogu może człowiek poznać jest od początku do końca Bożym darem i ma źródło w nieskończonej łasce i miłości Bożej, które sprawiają, że Stwórca chce nam się udzielać i prowadzić nas do spotkania ze Sobą. I jest dla nas Tomasz niezwykłym nauczycielem odwagi w pokorze. Chyba jeszcze bardziej onieśmielająca od madrośći powinna być dla nas jego niezwykła pokora. Pokora, która nie pozwalała się zatrzymać na sobie, ale zawsze kierowała wzrok ku Stwórcy, jako jedynego źródła łaski, miłości i mądrości

Bo oto ten wielki doktor kościoła, dla którego nie było problemem odnalezienie się w wielkim świecie nauki, ten który zdobył uznanie i sławę, ten o którym pamięć przetrwała do naszych czasów i którego mądrość i dzisiaj budzi podziw, nie bał się stawać przed Bogiem w prawdzie o sobie. Umiał z głęboką pokorą i niskością oraz gorącym pragnieniem wiary ukorzyć się Panem i przyznawać się do ograniczoności ludzkiego pojmowania. Mając świadomość tego, że wciąż niewiele o Bogu wie i mało Boga zna, że wszystko co napisał jest marne i nic nie mówi o prawdziwym Stwórcy.

Tomasz z głęboką miłością wpatrywał się w Chrystusa ukrzyżowanego, w uwielbieniu adorował Boga ukrytego w chlebie, usilnie błagał o wiarę, prosił o ożywianie nadziei, o rozpalenie miłości. W jednej ze swych modlitw woła:

Proszę Cię, daj mi oprzeć się mocno na wierze jak na fundamencie; nadzieja niech mnie osłania jak tarcza, a miłość niech mi będzie jak szata na dzień godów weselnych; przez sprawiedliwość niech będę Ci poddany.

Uczy nas Tomasz prawdziwego zanurzenia w Bogu, w Jego życiu i miłości Przypominają o tym słowa Antyfony do pieśni Zachariasza: Błogosławiony Pan, światłość świata, z miłości ku niemu święty Tomasz uczył się czuwał i pracował. Można mówić o Bogu i można mówić pięknie i można słowami zachwycić i porwać słuchaczy, ale prawdziwa mądrość ma tę niezwykłą umiejętność, że zadziwia pokorą, jaśnieje świętością i jest świadectwem żywej obecności Boga. I taka mądrość, zstępująca z góry (…) czysta, dalej skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia. (Nieszpory, Czytanie: Jk 3,17-18) stała się udziałem św. Tomasza. Bracia św. Tomasza mówili, że nie było czynności, którą rozpoczynałby bez modlitwy: padał na twarz i modlił się. Wszystko co czynił, czynił na chwałę Boga i z miłości do Niego, z pełnym oddaniem i wdzięcznością. Miał szczególną cześć dla świętego sakramentu ołtarza, który tym pobożniej (dzięki łasce Bożej) sprawował, im głębiej Bóg pozwolił mu o Nim pisać. Często zaś podczas mszy porywała go tak wielka pobożność, że cały zalewał się łzami – do tego stopnia był zanurzony w pobożności i otwierał się na Boże dary

[1] Legendy dominikańskie, przeł. o. Jacek Salij OP

Zobacz także