Życie z Kościołem: Boże Narodzenie

Święto Bożego Narodzenia ma charakter świetlny. Światła dużo jest wtedy po świątyniach tak katedralnych jak i skromnych kościółkach wiejskich, które tem więcej jaśnieją, iż na tle ciemnej nocy oświetlone wnętrze nabiera niezwykłego uroku. Światłość w domach, bo tradycyjne drzewko musi gorzeć licznemi świecami. Więc święto światłości. Nic dziwnego, bo pochodzenie i zaprowadzenie tego święta wskazują na światło.

Oto w tym dniu (25 grudnia) stary pogański Rzym czcił bóstwo Słońca Niezwyciężonego. Tę uroczystość pogańską zastąpiono świętem Bożego Narodzenia. W ten sposób kult bałwochwalczy słońca upadł nareszcie, a zajaśniało nowe Słońce, „słońce sprawiedliwości”, „słońce wschodzące”, Jezus Chrystus, który sam o sobie powiedział… Jam jest światłość świata = Ego sum lux mundi. (Jan 8, 12). Terminologja ta bardzo często powtarza się w liturgji rzymskiej. Więc i w Boże Narodzenie, zwłaszcza w trzech Mszach w tym dniu odprawianych. Wszystkie bowiem mówią o światłości; idea światła przenika teksty mszalne; światło opromienia modlitwy tego dnia.

Chrystus jest światłością prawdziwą, wieczną, niestworzoną, odblaskiem Ojca. Jako Mądrość i Jasność ojcowska zstąpił na ziemię. Światłość zaświeciła w ciemnościach, aby je rozprószyć. „Chrystus chciał stać się Synem Człowieczym, aby z kolei ludzi uczynić synami Bożymi”. Noc i ciemności srogie były na świecie. Wszystkie noce były ciemne, tem ciemniejsze, że czarne od zbrodni i złości upadłego świata. Przyszła jedna „czcigodna, najświętsza noc” — sacratissima nox. Bóg ją „rozpromienił blaskami prawdziwej Światłości” (kolekta z I-szej Mszy). Nam tu na ziemi należy „poznawać tajemnice owej jasności”, bo w tym celu przybrał Syn Boży postać ludzką, by przez to „nowy blask Jego promiennej światłości oczom duszy naszej zajaśniał, abyśmy na widok Boga w widzialnej postaci, przezeń byli porwani do miłości rzeczy niewidzialnych” (Prefacja). — Zaraz po narodzeniu, przy pierwszem spotkaniu się Chrystusa z pierwszymi czcicielami-pasterzami, światłość wielka olśniła okolice Betlejemu: „a jasność Boża zewsząd ich oświeciła” (ewang. I-szej Mszy). Ale cudowna noc dobiega końca. Wnet się zbliży godzina drugiej Mszy św., odprawianej o świcie. W tym formularzu — jak w Laudesach zaraz po I-szej Mszy śpiewanych — wszystkie myśli obracają się koło światła; są olśnione i przepojone blaskiem Boga-Zbawiciela. My tego światła potrzebujemy, by nam dusza płonęła i jaśniaśniała światłem miłości, świętości i doskonałości. Bóg nas przygarnął ku sobie, podźwignął do nowego życia w blaskach prawdy i łaski. W tym blasku mamy ujrzeć ohydę i okropność grzechu, i lękać się go więcej niż śmierci. Mamy być dziećmi światłości.

Śpiewy i modlitwy 2-giej Mszy znowu podkreślają piękno i wspaniałość Słońca sprawiedliwości. Nie odwracajmy oczu od tego światła, przeciwnie poddajmy się zbawiennemu działaniu świętych promieni. Promienie te nie zatrzymują się w ramach ciasnej stajenki, lecz sięgają na cały świat i obejmują coraz szerszym kręgiem wszystko i wszystkich.

Introit zapowiada: „Światłość zajaśnieje dzisiaj nad nami: albowiem narodził się Pan… prawdziwy Bóg, książę Pokoju” (Iz. 9, 2.). Ale to mało, my sami musimy pragnąć, szukać tej światłości. Jeszcze Adwent odprawiamy, w kolekcie (2-ga Msza) prosimy, byśmy „nowem światłem Wcielonego Słowa Twojego opromienieni, tem jaśnieli w uczynkach naszych, co przez wiarę prześwietla nasz umysł”. To Słońce weszło, św. Paweł w lekcji opisuje ten wschód na swój sposób. (Apparuit benignitas et humanitas). Dziwne to w oczach naszych, a za sprawą Boga się to stało, bo ten Bóg Pan oświecił nas (Graduał).

„Dzień świąteczny zajaśniał nam… albowiem dzisiaj zstą¬piła na ziemię światłość wielka” (Graduał z III-ciej Mszy).

Rzeczywiście zajaśniała światłość na ziemi, bo tak nas zapewnia uroczysta i w słowach swych majestatyczna ewangelja 3-ciej Mszy. „Był światłością, a światłość w ciemnościach świeci, a ciemności jej nie ogarnęły… Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, na ten świat przychodzącego”.

Zobaczywszy światłość prawdziwą, nie wracajmy do ciemności, ale jak Mędrcy powiedzmy: „Ujrzeliśmy gwiazdę Jego na wschodzie i przyszliśmy” do Niego (ost. ewan. w III-ciej Mszy).

* * *

Epifanja. Święta Bożego Narodzenia stanowią grupę złożoną z kilku uroczystości, które się odnoszą do tej samej tajemnicy Wcielenia i Przyjścia Chrystusowego na świat. Zwykło się tu zaliczać trzy święta: Boże Narodzenie, Nowy Rok (Obrzezanie) i Epifanję (Trzech Króli). Ale święto Zwiastowania NMP. trzeba także zaliczyć do tej kategorji świąt, bo chronologicznie ono jest pierwsze i tak samo — jak tamte — głosi nam zstąpienie Chrystusa z nieba na ziemię. I zdawaćby się mogło, że te trzy święta (bez Nowego Roku) są jednakowej wielkości i znaczenia przy swym zewnętrznym i wewnętrznym obchodzie liturgicznym. Tymczasem rzecz zdumiewająca, że każde z tych trzech świąt do innego stopnia czyli rangi należy, jak to wynika z brewjarzowych przepisów.

Zwiastowanie NMP. jest wielkiem świętem, przypomina najważniejszy moment i to początkowy z dziejów odkupienia ludzkości, a jednak zostało przez długie czasy najpierw świętem lokalnem, nie jednako obchodzonem, i dopiero w ostatnich czasach doznało wyszczególnienia przez pap. Leona XIII.

Epifanja (popularna nazwa: Trzech Króli) nic tak zaś zbyt wielkiego nie przypomina, nie jest uświęcona żadnym nadzwyczajnem zdarzeniem z dziejów naszego zbawienia. Tem bardziej niema nic szczególnego, jeżeli się weźmie pod uwagę samą adorację Mędrców ze wschodu, jak ludowa pobożność zwykła ten moment wysuwać na pierwszy plan. Tymczasem — wbrew utartym zapatrywaniom — święto Epifanji należy do bardzo wielkich uroczystości, bo rangą czyli stopniem wyższe jest nietylko od Zwiastowania N. M. P. (25 marca), ale nawet od Bożego Narodzenia. Tak przekazuje historja, takie zapatrywania, i w praktyce obchody, miała starożytność, zwłaszcza Wschodni Kościół, gdzie jeszcze dziś to święto (Jordan) obchodzą na równi z Wielkanocą. Stąd zdaniem niektórych starych liturgistów, uroczystość Epifanji wraz z Wielkanocą i Zesłaniem Ducha św., stanowią festa cardinalia — główne święta, od których zwykło się liczyć niedziele przez jakiś czas w roku Kościelnym (niedziele po Trzech Królach, po Wielkanocy, po Zesłaniu Ducha św.).

Skąd to pochodzi, że Epifanja (Trzech Króli) jest tak wyszczególniona (oktawą uprzywilejowaną 2-rzędu, więc wyższego niż Boże Narodzenie) i jest święcona w liturgji brewjarzowej, prawie na równi z Wielkanocą? Początki i rozwój tego święta nie są jeszcze należycie zbadane i wyświetlone. To tylko pewne, że Epifanja jest pochodzenia czysto wschodniego, a Boże Narodzenie w zachodnim Kościele powstało, że przez długie czasy te dwa święta rywalizowały między sobą o pierwszeństwo. A nie można przypuszczać, że obecne wyszczególnienie Epifanji dzięki tylko jakimś zewnętrznym czynnikom przeszło także do mszału, a głównie brewjarza rzymskiego. Inne motywy i racje wchodziły tu w grę, inne było pojmowanie liturgji w starochrześcijańskich czasach, inne u wiernych nastawienie do niej, co dla nas, dzieci 20 wieku, subjektywistów i indywidualistów, jest trudnem do pojęcia. Moment społeczny i uniwersalny religji chrześcijańskiej! Zbawienie jest dziełem Bożem, ale obejmując wszystkich ludzi, jest dziełem socjalnem, zbiorowem i uniwersalnem. Stąd nowe i dziwne stosunki między Bogiem a ludźmi zostały nawiązane. Cała ludzkość i Bóg schodzą się: O admirabile commercium. Ponieważ tu w tym dramacie odkupienia występują ludzie z jednej strony jako społeczność, zatem tej społeczności z drugiej strony — od Boga, potrzeba publicznie i uroczyście, autentycznie i — że tak się wyrażę — urzędowo zapowiedzieć osobę Zbawiciela i Jego dzieło (czyli zbawienie).

Dlatego to ta uroczystość ma pierwszeństwo, bo przypomina publiczną uroczystą Epifanję czyli objawienie się albo przedstawienie się światu Boga-Człowieka. Liturgja zaś przenosi nad inne takie święta, w których na pierwszy plan wysuwa się moment społeczny, publiczny i uniwersalny. Takich przykładów w liturgji jest sporo, gdzie ogół wiernych, zewnętrznie sądząc i do głębi nie wnikając, inaczej mierzy wielkość święta niż sama liturgja i Kościół.

Wszystkie powyższe święta obracają się koło prawdy: „A słowo stało się ciałem”. Ale przy Zwiastowaniu dowiedziała się o tem tylko sama Marja, nawet św. Józef później dopiero otrzymał w sposób cudowny tę wiadomość; pozatem fakt ten został w tajemnicy. Przy narodzeniu zaś w Betlejem było już więcej świadków zjawienia się Boga-Człowieka na ziemi; i to zdarzenie zapowiedzieli prorocy, aniołowie wyśpiewali i pasterzom ogłosili. Ale to jeszcze nie była publiczna manifestacja czyli ukazanie się Chrystusa światu jako Zbawiciela. Przez 30 lat życie ukryte wiódł Zbawiciel, aż nadszedł czas, kiedy ukazał się światu publicznie i stanął przed nim jako Syn Boży, wysłannik z nieba, jako Zbawiciel, Król, Kapłan i Prorok.

Epifanja to święto zjawienia się Boga na ziemi. Ta uroczystość wskazuje na publiczne i nie ulegające żadnej wątpliwości objawienie się światu Jezusa Chrystusa. W tem święcie mieszczą się po części Zwiastowanie, Boże Narodzenie i wszystkie objawienia Chrystusa jako Boga-Człowieka. Tylko w tym dniu publiczny, powszechny i społeczny charakter Boskiego objawienia jest podkreślony i silnie zaznaczony.

Dziś punkt ciężkości z Epifanji przeniósł się na Boże Narodzenie, ale tylko uczuciowo, bo treść i znaczenie społeczne święta Trzech Króli nadal zachowane zostały w liturgji Kościoła.

Mysterium Christi, nr 2/1931-1932, s. 56-60 (brak nazwiska autora, pisownia oryginalna zachowana)

Zobacz także