Bajka o kopistach

Zainspirowany wiadomością na głównej stronie portalu nt. studium tworzenia średniowiecznych rękopisów, postanowiłem napisać zabawną historyjkę o tym jak to na początku IX w. w Bawarii powstał pewien osobliwy manuskrypt liturgiczny, znany jako "Sakramentarz z Pragi". Historyjkę przeczytałem w jednej z naukowych książek nt. wczesnośredniowiecznych ksiąg liturgicznych rzymskich.

"Sakramentarz z Pragi" to sakramentarz tradycji rzymskiej, zaliczany do grupy "Frankońskich Sakramentarzy Gelazjańskich" (inaczej: "Sakramentarzy Gelazjańskich z VIII w."). Powstał z całą pewnością w jakimś bawarskim klasztorze, nie mającym dobrze zorganizowanego skryptorium, najprawdopodobniej w Isen. Potem został wysłany do Czech i dzisiaj jest przechowywany w Pradze (Biblioteka Kapituły Metropolitalnej, cod. 0.83; wydanie krytyczne: A. Dold – E. Eizenhoeffer (ed.), Das Prager Sakramentar t.1-2, Beuron 1944-1949).

 

Jak zgodnie piszą badacze, "Sakramentarz z Pragi" to istne monstrum.  Niska jakość łaciny i błędy w rękopisach liturgicznych zdarzają się i to nie jest wielki problem. Jednak "Sakramentarz z Pragi" to coś innego. Język jest tak koszmarny, że w ogóle nie dałoby się zrozumieć co w nim jest napisane, gdyby nie pokrewne księgi liturgiczne, dostarczające materiału porównawczego. W całym sakramentarzu ciężko znaleźć choćby jedną modlitwę, w której nie byłoby poważnego błędu. Poprzekręcane słowa i całe frazy, czyniące tekst bezsensownym, ewidentnie poopuszczane fragmenty itd.

 

Ks. prof. Emmanuel Bourque z Quebecu, znakomity i przedwcześnie zmarły badacz źródeł liturgii rzymskiej (lata jego życia: 1909-1951, część jego świetnych opracowań tekstów źrodłowych została wydana już pośmiertnie), pyta jak mogło dojść do powstania czegoś tak beznadziejnego i nie jest w stanie pisać o tym bez szczypty humoru. Poniższy cytat z: E. Bourque, Etude sur les sacramentaires romains, cz. II: Les textes remaniés, t.I: Le Gélasien du VIIIe siècle, Québec 1952, s. 188-189:

 

"Redaktorzy wydania wylali krew i pot szukając na to odpowiedzi. Skądinąd trzeba pamiętać, że Isen było wówczas na terenie misyjnym, przynależało do Kościoła jeszcze słabo zorganizowanego. Tu jednak musiało dojść do jakiegoś niewiarygodnego zbiegu okoliczności, musiały wręcz zadziałać jakieś czarownice z bajki. Kopia wykonana przez skrybę pozostaje jedynym w swoim rodzaju pomnikiem fantazyjnej deformacji.

 

Ale oto nasza bajka o czarownicach… albo raczej o mnichach.

 

Dawno temu był sobie w Isen pewien dobry opat, który zapragnął mieć kopię sakramentarza nowego typu i w tym celu wypożyczył egzemplarz. Czas naglił, wypożyczoną księgę trzeba było szybko zwrócić właścicielowi. Dobry opat zawołał dwóch braci: jeden miał dyktować, drugi pisać. Skryba umiał pisać a drugi umiał czytać, ale obaj nie znali łaciny. Jakby tego było mało, skryba miał problemy ze słuchem a lektor ze wzrokiem. Ale obaj mieli pełne zaufanie do swych możliwości, ponadto ufali, że intuicja dopełni tego, czego im nie dostaje z natury. A zresztą, to co naprawdę się liczy w modlitwie, to przecież nie tyle sens słów, ale uniesienie serca i ducha… (i Bourque dodaje przypis: Ja niczego nie wymyślam, to jest podsumowanie hipotez, które wysunęli wydawcy)

 

I tak to ochoczo zabrali się do pracy. Pierwszy brat dyktował: "inter mundanos" ("pośród spraw światowych"), a drugi napisał: "in aeternum donas" ("na wieczność dajesz"). Pierwszy zaczął: "parce metuentibus" ("zmiłuj się nad zatrwożonymi"), drugi napisał: "pacem et ventibus" (jakiś bełkot, dosł. "pokój i przybyciami": ventus,- us = przybycie). Pierwszy: "flectite genua" ("uklęknijcie"), drugi: "fecte ianuam" ("?… drzwi"). Pierwszy: "barbarum Iudam" ("barbarzyńskiego Judasza"), drugi: "Barraban". Pierwszy: "mysteria" ("misteria"  lub "sakramenty"), drugi: "martyrio" ("męczeństwu"). Pierwszy: "populo" ("ludowi"), a drugi: "apostolo" ("apostołowi"). Pierwszy: "et rorem" ("i rosę"), drugi "erroris" ("błędu"). Pierwszy: "cum eis" ("z nimi"), drugi: "comes" ("towarzysz"). I można by tak dalej kontynuować, podając co najmniej 150 przykładów. Poza tym lektor czytał źle i niekiedy zastępował innym słowem własnego pomysłu coś czego sam nie mógł odczytać. (…)

 

Krótko rzecz ujmując, robota  biegła żwawo i dzieło szybko było ukończone. Nie zadali sobie potem trudu, żeby gotowe dzieło przeczytać i porównać z modelem, bo i po co? Opatowi zaś bardzo się śpieszyło. Rzucił okiem na ładne inicjały, na które zwrócił mu uwagę gorliwy kopista, i pełen podziwu dla dokonanego dzieła gorąco podziękował wykonawcom… I całe szczęście że tak było! W przeciwnym razie w Isen zapłonąłby stos a my stracilibyśmy ten cenny i osobliwy egzemplarz, jakim jest Pragensis 0.83".

 

I w tym miejscu Bourque jeszcze dodaje przypis: "Kiedy zorientowano się co do rzeczywistej wartości naszego sakramentarza, oczywiście szybko wycofano go z użycia. Wraz z wieloma innymi bawarskimi manuskryptami został łaskawie podarowany na misje w Bohemii. Najlepszy sposób na pozbycie się czegoś niepotrzebnego to podarowanie w prezencie".

 

Koniec historyjki

—–

 "Sakramentarz z Pragi", jak już się odszyfruje co w nim miało być, okazuje się całkiem cennym świadectwem rozwoju ksiąg rytu rzymskiego, Bourque w omówieniu tej księgi interesuje się przede wszystkim pochodzeniem hipotetycznego modelu, z którego kopiowali gorliwi bracia kopiści z Isen. Ale w każdym razie historyjka podana przez niego jest przednia. Jest to również dowód na to, że żmudna analiza źródeł jest tak naprawdę bardzo ciekawa i może też dostarczyć dobrej rozrywki.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....