Wszystko jest możliwe

Czasami moje życie zaczynają zmieniać ludzie, których właściwie nie znam. Których nigdy nie widziałam. I którym nie mam jak uścisnąć dłoni i powiedzieć z uśmiechem, prosto w oczy: dziękuję.

Zaczęło się zwyczajnie i typowo jak na te czasy. Ot, przeglądałam sobie facebooka. Dzień jak co dzień. I nagle moim oczom ukazał się obraz Świętej Rodziny. Najpiękniejszy jaki widziałam. Udostępniony i pokazany mi przez kogoś, kogo też w sumie wcale nie znałam.

Jako teolog i katechetka w szkole, przeglądałam często dziesiątki zdjęć i obrazów o takiej tematyce,  zwłaszcza gdy trzeba było przygotować Wigilię dla całej szkoły. Ale to, co zobaczyłam w tym obrazie było zupełnie inne, chociaż od razu wydało się bliskie. I choć daleko było wtedy do grudniowej akademii w szkole, ja już oczami wyobraźni widziałam ten obraz na wielkim ekranie podczas występów uczniów. Pomyślałam, że gdyby Ewangelia świętego Łukasza, opisująca narodzenie Jezusa, miała ilustracje – byłyby one właśnie takie. Poza tym – jakie to miłe uczucie – być czymś tak bardzo zachwyconym!

Autorem obrazu okazał się Fabio Ingrassia – włoski artysta z miejscowości Marsala (koneserzy win na pewno znają). Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. W końcu to daleko od Polski. Sprawdziłam – ma konto na facebooku. Nauczono mnie w domu, że nic się nie bierze bez pytania, więc kiepskim, łamanym włoskim – napisałam wiadomość – że jestem katechetą, że obraz, że piękny, że chcę pokazać uczniom. Parę zdań.  Na dodatek – jak się później okazało – z błędami. Co za wstyd! Byłam pewna, że żadna odpowiedź nie przyjdzie. Patrzyłam tęsknie na obraz w necie myśląc – przynajmniej czasem sobie na niego popatrzę. Może to zainspiruje mnie do napisania dobrego scenariusza przedstawienia, które już całkiem niedługo będę musiała przecież przygotować.

W międzyczasie odwiedziłam sobie stronę internetową  Fabia. Z pomocą google tłumacz (ach, ta moja znajomość języków…) poczytałam więcej o jego sztuce – i jeszcze bardziej się przejęłam tymi błędami w wysłanej do niego wiadomości. Bo kiedy ja byłam w początkach podstawówki Fabio miał dopiero cztery lata, ale ja uczyłam się wtedy, że „Ala ma kota” a on już tworzył pierwsze dzieła sztuki. I od tamtej pory nie przestał.  Odnajduje się wszędzie – od malarstwa po aerografię; od prac remontowych – do murali. Dla niego wszystko może stać się sztuką. Realizował swoją pasję na drodze ciężkiej i wytrwałej pracy, nie zawsze w sprzyjających okolicznościach. Liczyły się marzenia. Dla nich wysiłek się opłaca. Fabio malował, restaurował obrazy we franciszkańskich kościołach we Włoszech, ale i projektował okładki albumów artystów włoskich i nie tylko. Jakby tego mało stale współpracuje i przyjaźni się z podziwianym przeze mnie i każdego dnia słuchanym zespołem Il Volo. No, to nieźle.

I ja, katechetka z niewielkiego miasta w Polsce piszę mu o tym, że chcę pokazać  jego obraz na lekcji w szkole! Co za… banał!

A Fabio odpisał. Bez żadnego banału. Ciepło i serdecznie. Że mu miło, że oczywiście, że to dla niego zaszczyt i honor. Zszokowana reakcją odpisałam po angielsku (zawsze mniejsze ryzyko błędów), że bardzo dziękuję, że to piękna inspiracja dla niewiele od niego młodszych – moich uczniów. Że to wielki zaszczyt także dla mnie. Pokazał mi wtedy inne swoje obrazy: św. Józefa, św. Franciszka. Zostaliśmy na facebooku znajomymi, choć mój angielski naprawdę pozostawia bardzo wiele do życzenia. O włoskim nie wspomnę.

Dzięki temu, na filmikach, które Fabio zamieszcza na profilu, mogę obejrzeć go przy pracy. Nie tylko w pracowni malarstwa, ale także podczas wesel czy urodzin, na których maluje portrety młodym parom i jubilatom. W krótkim czasie, często z „Grande amore” śpiewanym przez Il Volo w tle i ….do góry nogami. Naprawdę do góry nogami! Gdy odwraca gotowy już obraz – brawom, słowom uznania i okrzykom podziwu nie ma końca.  Można to zobaczyć np. tutaj:

Fabio potrafi w ten sposób namalować chłopaków z Il Volo. Zrobił to właśnie przy utworze „Grande amore”. Potrafi tak namalować Jezusa, jak ostatnio, w Katedrze w Palermo, podczas uroczystości upamiętniającej bł. O. Józefa Puglisi, zabitego 15 września 1993 roku przez mafię.

Jest wielkim artystą, a jednocześnie bardzo serdecznym, życzliwym człowiekiem. Zachwyca wszystkich cudowną normalnością, która u ludzi znanych i rozpoznawalnych jest raczej rzadkością.

W jednym z wywiadów Fabio mówił, że sztuka jest chęcią komunikacji. Pozwala na poruszenia, uśmiech, miłość. Jak bardzo prawdziwy jest ten Jego cytat! Między Włochami a Polską, nawet w linii prostej jest grubo ponad tysiąc kilometrów, a ja dzięki tej internetowej znajomości doświadczam, jak mały może być świat. I jak dobry.

Ostatnio do Warszawy przyjechał wspomniany wcześniej zespól Il Volo. Jako wielka fanka w pierwszej chwili pomyślałam – jadę! Drugiej takiej szansy może już nie być.  Zdobyłam nawet wejściówki na spotkanie. Miałam pojechać ze swoimi dwiema uczennicami, dziś już studentkami. Ostatecznie zostałam w domu, a na moje miejsce pojechała trzecia uczennica.  Przecież moje marzenie wcale nie jest ważniejsze od marzenia kogoś innego. A poza tym to właśnie Il Volo, a konkretnie jeden z nich – Gianluca Ginoble – powiedział kiedyś, że uszczęśliwianie innych jest najlepszą rzeczą na świecie.

W dzień spotkania dziewczyny przysłały mi na telefon zdjęcia z zespołem i podziękowania. Wzruszyłam się tym bardzo.  Byłam szczęśliwa razem z nimi.

Jeszcze nie skończyłam płakać z radości, gdy przyszła na Facebooku wiadomość od Fabia – napisana – uwaga! – po polsku. Trochę ugładziłam to, co wyszło mu z translatora:

„Pomyślałem, by kiedyś zrobić przez sieć rozmowę na żywo z Twoimi uczniami. Mógłbym im opowiedzieć o pasji i emocjach związanych ze sztuką, o marzeniach. I o tym, że warto wierzyć, że wszystko jest możliwe.”

Masz rację Fabio – wszystko jest możliwe. Może nawet to, że kiedyś naprawdę uścisnę Ci dłoń. I uśmiechając się powiem: dziękuję 🙂

Zajrzyjcie koniecznie: http://www.faodesign.it/

Facebook: FaoDesign Marsala

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

  • Nic już nie będzie takie samo

    Święto Objawienia Pańskiego jest świętem samego Jezusa i Jego szczególnych gości z daleka. Dla mnie,... więcej

  • Ona i On

    Byłam kiedyś wychowawcą klasowym. Katecheta rzadko nim bywa. Trafiłam do klasy na zastępstwo. Miałam być... więcej

  • ŚDM-owa klasa

    Od momentu ogłoszenia przez Papieża Franciszka, że Światowe Dni Młodzieży 2016 odbędą się w Krakowie... więcej

Małgorzata Janiec

Małgorzata Janiec na Liturgia.pl

Teolog i dziennikarka. Na świecie obecna od ponad 30 lat. W szkole jako katechetka – 10 razy krócej. Na lekcjach pyta z pytającymi. Szuka z szukającymi. Wierzy z wierzącymi i wierzy w „niewierzących”. Modli się ze wszystkimi i za wszystkich. Do pracy ma pod górkę. A w pracy uczy siebie i innych, że do nieba idzie się zwyczajnie – pod górkę lub nie – po ziemi.

Wszystko jest możliwe

Któż więc może być zbawiony? (Mt 19,25). W odpowiedzi usłyszał: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe (Mt 19,26).

Zobacz także