Gdzie są ministranci i dlaczego chóru nie ma? Smutna diagnoza znad Wisły.

Poniższy tekst, po pewnych zmianach został opublikowany w Biletynie Komisji Kultu Bożego i Dyscyplisy Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski Anamnsis, nr 73, w III 2013 roku, pod tytułem O pilnej i ciągłej potrzebie formacji służby liturgicznej oraz instytucjach diecezjalnych za nią odpowiedzialnych.  Nowych czytelników zachęcam do korzystania z tego, nowszego tekstu, zamiast tego poniższego.

 

Jak to się dzieje, że w katolickim kraju w wielu parafiach ministrantów jest jak na lekarstwo, a poza scholkami o jakości wątpliwej (gitara ich mać !) chórów liturgicznych nie ma prawie w ogóle. A jeśli już minitranci są, to ma się wrażenie, że nie bardzo wiedzą, co się dzieje ani jak i przede wszystkim po co... a przecież nie komża czyni ministranta !

Powód tego stanu rzeczy jest prosty. Brak pracy duszpasterzy nad angażowaniem wiernych do współpracy. I przede wszystkim grzech największy – brak formacji tych, którzy choćby wstępnie się już zaangażowali. No i ogólne LITURGICZNE LENISTWO

Formacji liturgicznej powszechnie brakuje zarówno w odniesieniu do osób świeckich nie pełniących jakichkolwiek funkcji liturgicznych, jak i całej Służby Liturgicznej.

 

Przede wszystkim powszechny jest brak formacji permanentnej – tej systematycznej na poziomie parafii. Wszelkie kursy dla Służby Liturgicznej organizowane przez diecezjalne struktury docelowo powinny być jedynie pomocą dla parafii (bo np. parafia nie jest w stanie zgromadzić tylu specjalistów, wykładowców do poprowadzenia specjalistycznego kursu dla nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej). Niestety – brak kompletnego programu formacyjnego, brak pomocy formacyjnych, brak podręczników. Kapłani nie bardzo wiedzą jak ową systematyczną formację prowadzić. I często wcale nie jest im z tym zle, bo się po prostu im nie chce… to widać…

Z kilkuletniej praktyki pracy z młodszymi ministrantami obserwuję, że w wielu parafiach zbiórki i spotkania Służby Liturgicznej są ograniczane do spotkań o charakterze towarzyskim czy technicznym (podział funkcji – potocznie zwanych „asystami” itd.). Często bywają to spotkania integracyjne (gry, zabawy, spotkania i rywalizacje sportowe). Niestety, praktycznie nigdy nie są to spotkania formacyjne, w których tłumaczono by głębszy sens poszczególnych praktyk liturgicznych.

Skutek tego jest opłakany. Sam obserwuję, jak dorastający ministranci, po tym jak kończąc szkołę podstawową idą do gimnazjum, czy też z gimnazjum do szkoły ponadgimnazjalnej i nie tylko porzucają ministranturę, ale przestają pojawiać się w kościele. Jest to wpływ środowiska, które jest takie, a nie inne. Z drugiej jednak strony jest to znak, że czas, w którym owi chłopcy byli ministrantami nie został odpowiednio wykorzystany by ich uformować.

Ba – Ci chłopcy zostali przez parafię w pewien sposób wykorzystani – bo poświęcili swój czas nie zyskując w zamian nawet pogłębienia swojej wiedzy. Nie był to nawet wolontariat. Nie zbudowali trwałego światopoglądu. Bo nikt im w tym nie pomógł.

Dzisiaj choćby prawdziwy świecki ceremoniarz, mający dobrą wiedzę liturgiczną i praktykę, nie będący klerykiem lub duchownym to zjawisko wyjątkowo rzadkie. Wręcz budzące zdziwienie – jeśli gdzieś już się objawi..

Wszystko to jest jeszcze smutniejsze, jeśli zdać sobie sprawę z tego, że ministrantura jest doskonałą szkołą, która pozwala odkryć i uformować przyszłe powołania kapłańskie. Ich spadek jest z pewnością również znakiem wielkich zaniedbań w tej materii. Ich winowajcami są niestety poszczególni proboszczowie, bezpośrednio za tę formację w parafii odpowiedzialni…

Podobnie jest z dziewczętami w scholach itd…

Zadaniem proboszcza – każdego bez wyjątku – jest dbanie o swoich współpracowników. Każdy ministrant, który wraz z wiekiem przenosi się z prezbiterium do ostatniej łatwki w kościle, alBo całkowicie z kościoła znika, jest wielką porażką duszpasterzy. ZJAWISKO TO JEDNAK JEST TAK POWSZECHNE…

 

Z osobami starszymi jest niestety niewiele lepiej. Wiedza Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej i ich praktyki powszechnie pozostawiają bardzo wiele do życzenia. A symbolicznie organizowane – raz na rok/pół roku rekolekcje nawet nie próbują uzurpować formacji permanentnej. O tym zresztą już raz nieco wylewniej się wypowiedziałem tutaj.

Uważam, że bardzo potrzebna jest systematyczna formacja duchowa organistów, spośród których wielu prezentuje bardzo niski poziom wiedzy liturgicznej oraz niestety – również wiary (rzadko przystępują do Komunii Świętej).  Nierzadko ma się wrażenie, że ma się do czynienia z zatrudnionymi na etat muzykami – ateistami, przypadkiem tylko piastującymi urząd organisty. A przecież dawniej nierzadko organiści grając by podkreślić wagę wykonywanej czynności wkładali przynajmniej komżę !

Najbardziej zapomnianą i zaniedbaną jeśli o formację chodzi funkcją jest zakrystianin. Choć chyba żadna diecezja tego nie robi, to bardzo przydałoby się wprowadzić kurs dla zakrystianów (kościelnych), w którym uwzględniono by nie tylko formację duchową (bardzo ważną), ale również przepisy przeciwpożarowe, BHP, postępowanie w przypadku kradzieży, omdleń i nagłych wypadków w kościele, obsługi sprzętu nagłaśniającego, pierwsza pomoc przedmedyczna itd.

Całą formację permanentną, która pozwala rozwijać wiedzę i pogłębiać wiarę członków zespołu liturgicznego w parafii powinna koordynować ściśle określona struktura diecezjalna, która również prowadziłaby wieńczące poszczególne stopnie i/lub przygotowujące do niech specjalistyczne kursy.

 

Skoro liturgia jest zródłem i szczytem, to powinno być to równiez widoczne w postaci tego, jaką rangę w strukturach kurii posiada organizacja zajmująca się jej przygotowywaniem oraz duszpasterstwem liturgicznym.

Ponieważ obowiązek strzeżenia przekazu wiary oraz depozytu liturgicznego spoczywa z natury na biskupie miejsca, w jego imieniu zajmować się tym powinien specjalny Wydział Formacji i Celebracji Liturgiczych Kurii (tak go sobie nazwałem na wzór Papieskiego Urzędu Celebracji Liturgicznych). Do zadań tego sporego wydziału powinno bezwzględnie należeć:

–    prowadzenie diecezjalnego ośrodka formacyjnego dla diakonów stałych (jeśli w diecezji diakonat stały jest wprowadzony)
–    prowadzenie szkoły dla akolitów ustanowionych i lektorów ustanowionych
–    prowadzenie kursu dla nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej (jeśli naprawdę są w diecezji potrzebni)
–    prowadzenie kursu dla osób rejestrujących celebracje liturgiczne (kamerzyści, fotografowie) – by uczyć takiego rejestrowania przebiegu celebracji, które nie przeszkadza wiernym
–    prowadzenie kursu dla animatorów i ceremoniarzy
–    prowadzenie kursu dla zakrystianów (kościelnych, ostriariuszy)
–    prowadzenie kursu dla kantorów (wszak to nie organista powinien śpiewać !!!), przewodników i przewodniczek zespołów śpiewaczych, schol, chórów (niewątpliwie różne kursy dla młodzieży i dla dorosłych – szczególnie istotne jest nauczanie prawidłowego doboru repertuaru, śpiewu gregoriańskiego)
–    przygotowywanie programu i prowadzenie w dekanatach lub rejonach duszpasterskich kursów dla lektorów upoważnionych, psałterzystów
–    przygotowywanie dni skupienia i rekolekcji dla poszczególnych grup służby liturgicznej, na których centrum powinna stanowić uroczysta, wzorcowa Liturgia
–    warto rozważyć przygotowywanie i prowadzenie wakacyjnych formacyjnych wyjazdów dla służby liturgicznej (analogicznie jak „oazy letnie” w Ruchu Światło-życie)
–    przygotowywanie celebracji liturgicznych z udziałem biskupów (aby podczas wszystkich uroczystości biskupowi posługiwali nie głownie klerycy, ale również świeccy – ten wydział mając dane absolwentów poszczególnych kursów mógłby organizować asysty itd.)
–    przeprowadzanie wizytacji liturgicznych parafii poprzedzających wizytację kanoniczną (ocena wnętrz kaplic i kościołów pod względem zgodności z przepisami liturgicznymi, ocena przebiegu i przygotowania losowo wybranej celebracji liturgicznej w dzień świąteczny – oczywiście niezapowiedziana, ocena poziomu formacji parafialnej Służby Liturgicznej, stanu szat liturgicznych, ksiąg itd.)
–    przygotowywanie programów, podręczników i pomocy do permanentnych spotkań dla Służby Liturgicznej, ich kolportaż, formowanie animatorów, ale przygotowywanie również proboszczów i innych kapłanów do odpowiedniego formowania Służby Liturgicznej i nadzór nad tą formacją
–    przygotowywanie i prowadzenie kursów dla różnych wspólnot i ich liderów, którzy będą chcieli wziąć w nich udział – np. „Szkoła świadomego uczestnictwa we Mszy Świętej”. Często we wspólnotach brakuje osób, które odpowiedziałyby na rodzące się w małym środowisku pytania o to jak sprawować liturgię, czym jest liturgia , jakie obrzędy się na nią składają, jakie funkcje się wypełnia, jak to się robi prawidłowo, czemu kapłan wykonuje takie a nie inne gesty itd. W różnych wspólnotach – głównie małych – często są tzw. animatorzy liturgiczni czy muzyczni. Często są to samouki. Należałoby przez specjalny kurs przygotować te osoby do pełnienia w ich wspólnocie swojej funkcji.

Jak widać z powyższego – zarówno na poziomie parafii jak i diecezji jest ogrom prac do zrobienia… Od lat jednak niewiele się zmienia… a problemy jak były – tak są – jeno się pogłębiają…

 

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Łukasz Wolański

Łukasz Wolański na Liturgia.pl

Chemik-biotechnolog. Pasjonat teologii, liturgista-praktyk. Czas dzieli między Legnicę i Wrocław. Szczęśliwie żonaty.