Niedziela Zmartwychwstania – Światło

„Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!” [1]

W Homilii na Wielką i Świętą Sobotę tymi słowy Chrystus wzywa istoty ludzkie spoczywające w ciemnościach Szeolu. Cóż mogły one odpowiedzieć Zbawicielowi, zaskoczone niezasłużonym szczęściem, które je spotkało?

Radosna Światłości świętej chwały nieśmiertelnego Ojca niebieskiego, świętego, błogosławionego, o Jezu Chryste! Ty jesteś godzien teraz i na wieki, by Cię sławiono świętymi głosami, o Synu Boży, żywot dający, przeto wszechświat Cię chwali!

Hymn Phos Hilarion wydaje się być tą właśnie eksplozją paschalnej radości. Chrześcijanie już od pierwszych wieków wyśpiewują te słowa w każdym zakątku świata. W wielu tradycjach i obrządkach hymn ten jest elementem nieszporów, a od starożytności towarzyszył obrzędowi lucernarium, czyli zapaleniu lamp w kościele. Już Bazyli z Cezarei w IV wieku uważał tę tradycję za bardzo starą i nie potrafił określić momentu jej powstania. W liturgii kościoła rzymskiego lucernarium pozostało przede wszystkim jako uroczysty element Wigilii Paschalnej.

Świecznik z katedry w Brunszwiku, XII wiek.jpgJak inaczej przedstawić wybuch radości, jeśli nie odnosząc się do światła? Czy jest bardziej znaczący i wyrazisty kontrast rzeczywistości niż ten, jaki istnieje między gęstą ciemnością, a blaskiem światła?

Światło rozbłyska w całkowitej ciemności i ukazuje swą ożywiającą moc. O tym mówi Exsultet, Pochwała świecy, wzywając do radości ze Zmartwychwstania:

Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!

Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, Matko nasza!

A powód do radości jest nieskończony, bo przecież, jak pisze w Homilii wielkanocnej św. Jan Chryzostom:

Piekło zmartwiło się, spotkawszy Cię w otchłani.
Zmartwiło się, bo zostało puste.
Zmartwiło się, bo zostało oszukane.
Zmartwiło się, bo zostało uśmiercone.
Zmartwiło się, bo zostało obalone.
Zmartwiło się, bo zostało skrępowane.
Pojmało ciało, a natknęło się na Boga,
Pojmało ziemię, a spotkało się z samym niebem.[2]

Wymowny symbol światła nieco obecnie przyblakł, światło jest – a przynajmniej tak się nam wydaje – czymś od nas zależnym, mamy je zawsze, kiedy chcemy. Tak nie było i pewien zachwyt światłem był dawniej rozumiany i celebrowany z prawdziwym przekonaniem. Treść jaką niesie z sobą dekoracja dawnych świeczników zachwyca bogactwem teologicznego przekazu.

Świecznik z kościoła św. Kuniberta w Kolonii, XV wiek.jpgPięknym przykładem jest piętnastowieczny świecznik z kościoła św. Kuniberta w Kolonii. Z architektonicznej podstawy wznosi sie pień, z którego wyrastają cztery pędy tworzące ramiona świecznika. Świecznik jest zarazem krzyżem, na którym rozpięte jest ciało Chrystusa. Oto z krzyża, z martwego drewna wyrastają żywe gałązki. Z gałązek rozbłyska światło. Świecznik zdaje się być wyczerpującym wykładem tajemnic Wielkanocnych! I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej [Iz 11, 1–2]. Dalsze skojarzenie prowadzi nas do krzewu, który choć płonął, nie spalał się. Krzew Mojżesza ma swój obraz w tradycji żydowskiej, menorę. Forma siedmioramiennego kandelabru nie została odrzucona przed chrześcijan. Przeciwnie – w średniowieczu powstał szereg monumentalnych brązowych świeczników o niezwykłej wymowie symbolicznej, które możemy podziwiać w europejskich kościołach (m.in. w Kołobrzegu, świecznik datowany na XIV wiek; inne w Essen, w Brunszwiku). Roślinne motywy zdobiące owe kandelabry są odniesieniem do Drzewa Życia, i dalej prowadzą ku symbolice liczby siedem, liczby pełni – siedmiu darów Ducha Świętego, sakramentów, w końcu do siedmiu lamp ognistych Apokalipsy.

Jak pisze Paul Evdokimov:

Światło nie tylko po to świeci, by świecić, światło przeobraża noc w dzień bez zmierzchu. Apokalipsa (…) po ukazaniu Nowego Jeruzalem pod postacią Niewiasty odzianej w słońce, kończy słowami „I już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy ani światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił na nimi” (Ap 22, 5) [3]


[1] Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę, Liturgia Godzin, tom II, 1984, s. 386.

[2] Jan Chryzostom, Homilia wielkanocna, http://www.cyrylimetody.marianie.pl/homilia.htm [30 marca 2012].

[3] P. Evdokimov, Życie duchowe w mieście, Poznań 2011, s. 60.

Zobacz także