Stabat Mater – sekwencja współczucia

RzeźbaJacopone da Todi, czternastowieczny poeta i franciszkanin, opowiedział życie Matki Bożej w dwóch sekwencjach rozpoczynających się podobnie, zbliżonych także pod względem struktury: Stabat Mater Speciosa i Stabat Mater Dolorosa. Zamiast opowiadać całą historię życia Marii, Jacopone ograniczył się do dwóch scen z jej żywota, naśladując w tym świętego Jana.

Wiadomo, że ewangelista wspomina o Matce Jezusa dwa razy, tylko dwa razy mówiąc o obecności Marii w Kanie i pod krzyżem. Podobnie jak Jan, Jacopone da Todi widzi Matkę Chrystusa w dwóch scenach: przy żłóbku i pod krzyżem. „Stała Matka pełna chwały, kędy w żłobie Syn Jej mały leżał, wziąwszy człecze ciało” to Speciosa w przekładzie Felicjana Faleńskiego. „Stoi Matka obolała, łzy pod krzyżem przepłakała, gdy na krzyżu Syn jej mrze” to Dolorosa w tłumaczeniu Mirona Białoszewskiego. Całe życie Marii zostało zamknięte w tych dwóch obrazach. Dwie sekwencje to jakby skrzydła dyptyku poświęconego Matce Bożej albo jak dwie rzeźby ustawione obok siebie: Matka radosna uśmiechnięta Madonna z Torunia, Wrocławia czy Kłodzka; Matka Bolesna z Piety z Lubiąża w warszawskim Muzeum Narodowym. W rzeźbie dwa odmienne style, w poezji różne dzieła jednego twórcy.

Czemu z dwóch sekwencji powszechnie przyjęła się ta druga, pasyjna, przeznaczona na dzień Matki Bożej Bolesnej, trudno powiedzieć. Bo też trudno orzec, dlaczego w zachodnim chrześcijaństwie wciąż tak mocno trwają prądy dolorystyczne, zapatrzenie w cierpienie, gloryfikacja bólu. Myśl świętego Pawła, iż całe życie chrześcijanina może być przeżywane jako więź z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, zamienia się w wezwanie do rozpamiętywania cierpień Jezusa. Z kolei rozważanie Męki Pańskiej, będące u Ojców Kościoła medytacją nad zbawieniem, w dolorystycznej pobożności przeobraża się w „pobożny płacz”: Fac me tecum pie flere. Tak dzieje się w Stabat Mater, zarówno w tekście, jak i w kompozycjach napisanych do słów sekwencji. Ale przecież utwór ten, chociaż nosi na sobie mocne piętno pobożności dolorystycznej, kryje w sobie wiele subtelnego piękna i wiele cennych myśli.

Najpiękniejsze w Stabat Mater jest to, co najprostsze: wypowiedzenie uczuć cierpiącego człowieka. Przed nami staje obraz matki; nie Królowej nieba i Pani świata, jak w poprzedzającym sekwencję śpiewie Alleluja: „Stała święta Maria, Królowa nieba i Pani świata, obok krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, boleściwa”. Ten, który umiera, to Jednorodzony Syn Boga, Unigenitus, ale gdy sekwencja mówi o Matce Jednorodzonego, Mater Unigeniti, to tytuł Chrystusa, wyrażający Jego jedyną, niepowtarzalną więź z Bogiem, przeistacza się w słowo ze zwykłego ludzkiego języka. Autor sekwencji patrzy na Marię jako jedną z matek, które opłakują synów.

Quis est homo qui non fleret? Te słowa to najbardziej wyraźne wypowiedzenie współczucia, którym przepełniona jest sekwencja. Przede wszystkim jest to nasze współczucie dla Matki Bożej. Tak słowa Jacopone oddaje Białoszewski: „Co za człowiek, co nie płacze, kiedy Matkę tę zobaczy w udręczeniu takim, o? Kto niezdolny współczuć czule bólom Matki Syna bóle? Czy ma serce takie kto?”

Jest w tych słowach współczucie, tak potężne, że aż oczywiste: nie sposób nie współczuć Matce Jednorodzonego – nie tylko jej, ale i innym cierpiącym. A może w tych słowach kryje się oburzenie na kogoś nieczułego – wszak stali pod krzyżem tacy, którzy szydzili z Umierającego. Oburzenie, a może i współczucie dla kogoś, kto do współczucia nie jest zdolny?

Współczucie dla cierpiącej świętej osoby, dla każdego człowieka, współczucie jako odpowiedź na cierpienie, jedyna godna człowieka odpowiedź – tym sekwencja jest wypełniona po brzegi. Ale jest jeszcze inne współczucie, bardziej tajemnicze, to, o którym mowa w Liście do Hebrajczyków: „Nie takiego mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu”. Sekwencja zdaje się milczeć o tym współczuciu, ale przecież nie zostałaby napisana, gdyby nie wiara w zbawczy sens Chrystusowej męki. Bez niej tekst Stabat Mater to jałowa pochwała cierpienia, a muzyka – puste dźwięki.

Tekst ilustruje praca jednego z najważniejszych polskich rzeźbiarzy XX wieku, Antoniego Rząsy.

Zobacz także

Błażej Matusiak OP

Błażej Matusiak OP na Liturgia.pl

Urodzony w 1970 r., dominikanin, filolog klasyczny, teolog, doktor muzykologii, duszpasterz, katecheta, recenzent muzyczny, eseista i tłumacz, mieszka w czeskiej Pradze, gdzie opiekuje się polską parafią. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w Canorze, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radiu Józef.