Abecadło Adwentu: Fiat Maryi

„Fiat” Maryi jutrzenką Nowego Przymierza (Łk 1, 26-36)

W zbawczej ekonomii objawienia Bożego wiara Abrahama stanowiła początek Starego Przymierza, a wiara Maryi przy zwiastowaniu dała początek Przymierzu Nowemu (RM 14). Gdzie indziej napisze Papież, że Maryja nosi w sobie całkowitą „nowość wiary, tj. początek Nowego Przymierza" (RM 17).

Ta niezwykła intuicja Jana Pawła II, łącząca zwiastowanie z przymierzem, nawiązuje w sposób oczywisty do najnowszych badań egzegetycznych, które opis zwiastowania uważają wprost za formularz przymierza lub przynajmniej dopatrują się w nim wyraźnych aluzji do wydarzenia spod Synaju.

Lectio divina, w. 38. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.

Na to pełne tajemnicy powołanie Boże Maryja odpowiedziała w sposób wielkoduszny i godny, tak jak wielcy powołani obydwu Testamentów, tak jak w przyszłości odpowie Jej Pierworodny (Łk 2,40; 22,42; Hbr 10,7). Na Boże powołanie odpowiedziała „tak”, „fiat” — „niech mi się stanie”. Święty Tomasz z Akwinu porównuje „fiat” Maryi do „fiat” stworzenia. „Fiat” Boga powołało do istnienia świat, „fiat” Maryi sprowadziło na ten świat Zbawcę. „Fiat” zwiastowania kojarzy nam się z „fiat” modlitwy Pańskiej (Mt 6,10) – „fiat voluntas Tua” (bądź wola Twoja) i „fiat” Getsemani (Łk 22,42) — „non mea voluntas, sed Tua fiat” (nie moja wola, lecz Twoja nich się stanie). Interpretatorzy Łukasza, którzy opierają się na Biblii łacińskiej, w tym kontekście tłumaczą „fiat” Maryi, dopatrując się w nim jedynie podporządkowania się woli Boga z pewnym elementem rezygnacji, a nawet determinacji. Tłumaczenie takie nie jest uzasadnione. „Fiat” Maryi w oryginalnym tekście greckim ma inną formę gramatyczną; tamte dwa (Mt 6,10; Łk 22,42) miały formę zwykłego trybu rozkazującego, „fiat” zwiastowania ma bardzo rzadko występujący w grece biblijnej tzw. optativus — genoito, która wyraża nie tylko dyspozycyjność, zgodę i posłuszeństwo, lecz także radosne, a nawet entuzjastyczne przyjęcie.

Wierniejsze oryginałowi byłoby zatem tłumaczenie: „O tak! Jestem do dyspozycji Pana. Jestem szczęśliwa, że stanie mi się to, co mi powiedziałeś”. Pytaniem „jakże się to stanie?” nie wyraziła więc Maryja braku wiary, lecz pragnienie wiary świadomej. Jej wiara była wiarą poszukującą zrozumienia. Dzięki tej wierze tak Stary, jak i Nowy Testament rozpoczynają się aktem wiary. Taka wiara usprawiedliwia (Rz 4,9). Św. Łukasz bardzo subtelnie przeciwstawia wiarę Maryi wierze Zachariasza. Sędziwy kapłan nie uwierzył orędziu anioła: „A oto będziesz niemy, i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie” (Łk l ,20; por. l ,60.65). Pokorna Dziewczyna z Nazaretu odpowiedziała wiarą na słowa Pana, i później wobec Elżbiety z radością wyśpiewała swoje „Magnificat”. Przyjęła Boży plan i wkroczyła w niego z oddaniem, które od początku było absolutne i takie zawsze pozostało.

Meditatio i contemplatio

Ekonomia Boża Starego i Nowego Przymierza jest stała i konsekwentna. Bóg powołuje małych, skromnych, ubogich ludzi do wypełnienia trudnych zadań w służbie ludu Bożego. Wybierając obdarza ich: Duchem Świętym, swoją bliskością i obecnością, swoim wsparciem. Poza Synem Najwyższego, Świętym, potomkiem Dawida, najbardziej obdarowana została Matka Syna Najwyższego: łaską, bliskością Pana, Duchem Świętym. Bóg, powołując słabych ludzi do trudnych zadań, nie zostawia ich samotnymi i bez pomocy. Obiecuje: „Ja będę z tobą”, „Duch Święty zstąpi na ciebie…” A Duch Święty to moc. Moc, która przemienia człowieka. Działanie Boże jest stałe i konsekwentne. Św. Paweł będzie później nauczał, że: „nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże” (1 Kor 4, 20), a także: „mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy” (1 Kor 2, 4). Dziś ludzie szukają mocy Bożej, brakuje im tej mocy w życiu, potrzebują Słowa, które będzie dla nich Dobrą Nowiną, bo będzie ich zbawiało – udzielało im konkretnej mocy Bożej – Ducha Świętego. Zapytajmy się czy sami osobiście znamy i doświadczamy tę „Moc Bożą”. A może nasze głoszenie Chrystusa jest jedynie moralizatorstwem, które nakłada na ludzi tylko ciężary, zobowiązania lub tzw. dobre rady. W chrześcijaństwie wcale nie chodzi o to, by być lepszym, bardziej kulturalnym czy p prostu dobrym, ale zbawionym.

Na powołanie Boże ludzie odpowiadają różnie: inaczej odpowiedział Jefte, a odmiennie Samson, inaczej Zachariasz i Szczepan. Inaczej Maryja, a inaczej Elżbieta. Jedni z powołanych wyznawali swoją niemoc (Wj 4,10; Jr l ,6), inni uciekali przed Bogiem jak Jonasz (Jon l ,3). Jeszcze inni szarżowali jak Samson. Tyle odpowiedzi, ile osób. Bóg powołuje, zaprasza, ale nie zmusza. Tam, gdzie jest Duch Święty, panuje wolność. Jak my odpowiadamy na Boże powołanie: wymawiając się, uciekając przed Bogiem, szarżując? Czy mam odwagę każdego rana stawać do modlitwy i słuchać co On ma dziś dla mnie? Może dlatego nie modlę się zwłaszcza z rana bo jeszcze usłyszę, jak Duch Święty mówi: „Dziś pojednaj się w pracy z kolegą, którego obraziłeś”; lub „wróć do domu bez „piwka”, bo syn czeka, obiecałeś mu wspólny wyjazd”; albo „zostaw tę kobietę, z którą się spotykasz”; „to nie jest mężczyzna, którego przewidziałem dla ciebie”; itd. Modlitwa poranna może być bardzo „niebezpieczna”, bo otwierająca nas na Bożą wolę i zmieniająca nasze plany i projekty. Modlitwa wieczorna często jest podsumowaniem dnia i najczęściej nie wnosi „radykalnych” zmian do naszego życia, próbujemy w niej, by Bóg bardziej lub mniej, ale zaaprobował nasze wybory.

Bóg nie alienuje człowieka, lecz podnosi. Karą za odrzucenie Boga jest bałwochwalstwo. I ono degraduje człowieka. „Ileż piękna ma w sobie człowiek, kiedy jest człowiekiem!” (Meander). Uzupełnijmy ten wiersz pogańskiego poety: kiedy jest człowiekiem na wzór tego jedynego Człowieka, Jezusa Chrystusa. Teologia Wschodu łączy piękno człowieka z Duchem Świętym. „W tradycji wschodniej Duch Święty jest objawicielem Boskiego Piękna… Człowiek przeniknięty przez Ducha oddaje Mu poniekąd swoją własną twarz. W jego ludzkim obliczu przejawia się oblicze samego Boga. Piękno sięga samej głębi człowieczeństwa, gdzie duch człowieka styka się z Duchem Bożym i przenika w świat Boski. Jest to piękno przemienionego serca”. Trzeba mówić stanowczo o tej prawdzie dzisiejszemu człowiekowi, który zapatrzony w „swoje piękno” – odrzuca Boga i Jego plan względem siebie – w ten sposób siebie gubiąc.

Bóg wybiera i powołuje małych i pokornych tego świata, by zawstydzić wielkich i możnych. Nie zawsze kapłani odznaczają się szczególnie głęboką wiarą. Św. Paweł często przypominał adresatom swych listów, że są powołani (l Kor 1,2.26; Ef 1,18; 4,1.4). Wzywał ich, by się przypatrywali swemu powołaniu i postępowali zgodnie z powołaniem. Słowa apostoła odnoszą się i do nas. Wszyscy jesteśmy powołani (albo dokładniej: powoływani, ciągle powoływani), bo imię naszego Boga jest ho kalon, tj. powołujący (l Tes 2,12). Zawsze nas powołuje przez swojego Świętego Ducha, przez głos sumienia, przez znaki czasów. Czy odpowiadamy jak Maryja? „Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwali do jednej nadziei, jaką daje wam powołanie” (Ef 4,1-4).

Oprac.: ks. Robert Muszyński

Źródło: strona Szkoły Formacji Duchowej Archidiecezji Lubelskiej

Zobacz także