Anastasis – ikona na ciężkie czasy

Przedstawienie Anastasis jest nasycone treścią i to w sensie niemal dosłownym, bowiem ukształtowało się pod wpływem wielu tekstów literackich – nie tylko biblijnych i liturgicznych, lecz także niekanonicznych.

Wiekiem mas” nazwał nasze stulecie wybitny historyk brytyjski Michael Biddiss. (…) Członek owego masowego społeczeństwa – szary, przeciętny, anonimowy człowiek ulicy – został już stokrotnie opisany w powieściach, reportażach i studiach socjologicznych. (…) Epoka, która go zrodziła wyposażyła go w szereg łatwo rozpoznawalnych cech. Przede wszystkim brak mu poczucia bezpieczeństwa, a chęć pozbycia się lęku jest jego wielką potrzebą i tęsknotą

Taki wizerunek współczesnego człowieka naszkicował niegdyś Ryszard Kapuściński. Być może w mniejszym lub większym stopniu odnajdujemy się w tym ponurym portrecie (fot. 1) Można jednak przeciwstawić mu inny obraz, na pierwszy rzut oka nie mający nic wspólnego z „Krzykiem” niosącym się przez dzieje ludzkości – wyobrażenie Zstąpienia do Otchłani, określane także greckim słowem Anastasis (fot. 2).

Apokryf na początek

Najstarsze obrazy o tej tematyce pochodzą z Kapadocji oraz klasztoru na Synaju i datowane są na VIII lub IX wiek[1] (Fot. 3). Ich schemat ikonograficzny ma swoje źródło w sztuce antycznej, m.in. scenach ukazujących cesarzy rzymskich wyzwalających niewolników bądź postaci będące personifikacjami podbitych przez imperatora ziem.

Przedstawienie Anastasis jest nasycone treścią i to w sensie niemal dosłownym, bowiem ukształtowało się pod wpływem wielu tekstów literackich – nie tylko biblijnych i liturgicznych, lecz także niekanonicznych. Najważniejszym z nich jest trzecia część apokryficznej Ewangelii Nikodema. Narracja tego utworu ma formę relacji „naocznych świadków” Zstąpienia do Otchłani. Opowiadają oni o poruszeniu, jakie zapanowało w Szeolu po śmierci Chrystusa. Przytaczają dramatyczną rozmowę Szatana i Śmierci, przerażonych głosem zbliżającego się Mesjasza oraz wypowiedzi oczekujących Go biblijnych królów i proroków (fot. 4) Opisują nadzieję budzącą się powoli w sercach zmarłych i sam moment tryumfu Chrystusa:

I oto nagle Piekło zadrżało, i bramy śmierci i zasuwy się rozwarły, a żelazne wrzeciądze zostały złamane i spadły na ziemię, i wszystko stanęło otworem. A Szatan pozostał w środku, i stał przerażony i zawstydzony, z nogami związanymi łańcuchem. I oto Pan Jezus Chrystus przychodząc w jasności niebiańskiego światła, łagodny, wielki i pokorny, niosąc w ręku swym łańcuch związał nim szyję Szatanowi, i znowu wiążąc mu nim z tyłu ręce rzucił go na wznak w podziemiu, i swoją świętą stopę postawił mu na gardle (…).

Wówczas ojciec Adam przypadłszy do stóp Pańskich, a następnie wyprostowany całując Jego ręce i obficie łzy lejąc, mówił: „Oto dłonie, które mnie ukształtowały” – dawał świadectwo wszystkim; i mówił do Pana: „przybyłeś Królu chwały, wyzwalając ludzi i gromadząc ich w Twoim wiecznym królestwie”. Wtedy też matka nasza Ewa podobnie przypadłszy do stóp Pana, a następnie wyprostowana całując Jego ręce i obficie łzy wylewając rzekła: „Oto dłonie, które mnie ukształtowały” – i dała świadectwo wszystkim.

[slickr-flickr search=”sets” set=”72157633057838145″ type=”gallery” size=”large”

Adam unchained

Ikona Zstąpienia do Otchłani jest niemal dosłowną ilustracją powyższego tekstu. W centrum kompozycji umieszczony został Chrystus w mandorli, czyli kolistej lub owalnej aureoli okalającej całą sylwetkę i symbolizującej Bożą chwałę. Jego szaty najczęściej mają kolor biały lub złoty. Ponieważ barwy te kojarzą się światłem, doskonałością i nieśmiertelnością od czasów starożytnych wiązano je z wyobrażeniami bóstwa (fot. 5).

Pan Jezus w lewej ręce niesie zwycięski krzyż, a prawą dłonią chwyta powstającego z klęczek lub wyłaniającego się z grobu Adama. Ujmuje jego nadgarstek w taki sposób, jakby badał mu puls (fot. 6) Tuż obok stoi Ewa. Na niektórych wersjach omawianej ikony Adam i Ewa usytuowani są symetrycznie bo bokach Chrystusa, który podaje ręce obojgu równocześnie. Dłonie Ewy mogą być osłonięte rąbkiem szaty na znak pokory i szacunku – jest to gest zaczerpnięty ze zwyczajów dworu bizantyjskiego. Wokół pierwszych rodziców gromadzą się sprawiedliwi Starego Testamentu, m.in. Abel, królowie Dawid i Salomon, Jan Chrzciciel i inni prorocy. Pod ich stopami otwiera się uzębiona paszcza Otchłani. Jej wyłamane wrota układają się w kształt krzyża. We wnętrzu dostrzec można unieszkodliwionego Szatana, czmychające demony oraz najróżniejsze żelazne wrzeciądze: zniszczone kłódki, klucze i rozerwane łańcuchy – symbole wyzwolenia.

W tle widoczne są góry o nietypowym kształcie oraz postaci aniołów. Ich obecność przypomina, że dzieło Odkupienia obejmuje nie tylko ludzkość, lecz całe stworzenie (fot. 7).

Abyssus, Hades, Szeol, Otchłań czy po prostu Piekło?

Nie ma się co oszukiwać – najbardziej intrygującym elementem omawianego przedstawienia nie jest postać Pana Jezusa, jak można by sobie tego życzyć, lecz nieco naiwne wyobrażenie Otchłani (fot. 8, 9 i 10) Zostało ono „wypożyczone” z ikonografii Sądu Ostatecznego, ale mimo tak poważnej proweniencji wywołuje dziś raczej uśmiech politowania niż przerażenie. Obrazuje jednak rzeczywistość dużo mniej zabawną – śmierć i nicość, samotność i pustkę. Stan bez–nadziei, z którego nie sposób podnieść się o własnych siłach. Królestwo umarłych. W kulturze hellenistycznej miejsce to nazywane jest Hadesem, w Starym Testamencie Szeolem[2]. Na język łaciński termin ten tłumaczy się jako Infernus, co oznacza miejsce niższe, podziemie. W języku polskim mówimy o Otchłani, piekle bądź „piekłach”. Należy zatem odróżniać tak rozumiane piekło od określanego tym samym słowem stanu wiecznego potępienia grzeszników.

Ad inferno

Chrystus zstępuje więc do piekieł. Nie pozostaje jednak w progu, nieśmiało uchylając drzwi i dyskretnym skinieniem zapraszając niewolników Otchłani do wyjścia, lecz z całą mocą wyłamuje wrota i przechodzi przez jej głębiny (fot. 11) Doga ta wiedzie przez udrękę Ogrójca i prowadzi dalej, na górę, na której szczycie czekają już tylko ból, samotność i strach (fot. 12). „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” – krzyk umierającego Jezusa pozostaje bez odpowiedzi (fot. 13).

To, co wydarzyło się później pozostanie ukryte w ciszy Wielkiej Soboty (fot. 14) Będzie ona ożywiać umysły teologów i wyobraźnię artystów. Powstanie wiele poruszających homilii, hymnów i innych utworów literackich opisujących ten dzień. Bizantyńscy mnisi namalują ikonę Anastasis – obraz Boga dotykającego człowieka z taką czułością i delikatnością, jak w dniu stworzenia, gdy ulepił go z prochu ziemi i tchnął w niego tchnienie życia (fot. 15) Obraz Boga chwytającego człowieka za rękę tak mocno, jak w dniu, w którym przeprowadził go przez Morze Czerwone. Obraz Boga przechodzącego przez wszystkie porażki historii, wszystkie małe i wielkie soboty ludzkiego życia i szepczącego: „Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (fot. 16).

 

„Szukaj więc sługi Twego Panie!

Tak, przyjdź Panie Jezu szukać zmęczonej Twej owcy,
Przyjdź Panie, szukaj owcy Twojej!
Wówczas, gdy Ty ociągasz się w górach pobłądziła owca Twoja.
Zostaw więc dziewięćdziesiąt dziewięć innych – one do Ciebie należą;
Przyjdź szukać tej jednej, co zbłądziła.
Przyjdź! Przyjdź nikogo nie prosząc o pomoc i nie zapowiadając przyjścia Twego!
Bo to na Ciebie czekam.
Nie zapomniałem Twego słowa: wiem więc, że powrócisz.
(…) Przyjdź do mnie, który pobłądziłem daleko od stad z wysoka….
Szukaj mnie Panie, bo modlitwa moja szuka Ciebie;
Szukaj mnie, znajdź mnie, podnieś mnie i noś mnie!
Ty potrafisz znaleźć tego, kogo szukasz, tego kogo znajdujesz, zechciej podnieść,
tego, kogo podnosisz umieść na ramionach swoich.
Ów ciężar miłości Twojej nigdy Ci nie ciąży,
A Ty niestrudzenie stajesz się odźwiernym sprawiedliwości.
Przyjdź więc Panie, bo jeśli prawdą jest, że błądziłem, to zachowuję nadzieję uzdrowienia.
Przyjdź Panie, Ty sam jeden możesz jeszcze przywołać owcę Twą zgubioną.
(…) Przyjdź, nastanie Zbawienie na ziemi i radość w niebiosach.
Nie posyłaj sług Twoich, nie posyłaj najemników, Ty sam przyjdź szukać owcy Twojej…
Rozpoznaj we mnie syna Maryi, Dziewicy czystej i nieś mnie aż ku krzyżowi Twojemu, co jest Zbawieniem błądzących, Odpocznieniem umęczonych, Życiem tych, co umierają (fot. 17).
(św. Ambroży)

 


Wybór bibliografii:

  1. Hans Urs von Balthazar, Serce Świata, Kraków 2003.
  2. Michał Janocha, Ikony w Polsce. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2008.
  3. Zygmunt Nagel, Teologia ikony Zstąpienia do Otchłani, Opole 2010. [Praca magisterska napisana pod kierunkiem ks. dra Dariusza Klejnowskiego–Różyckiego]
  4. Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie Apokryficzne, red. M. Starowieyski, Lublin 1986.
  5. Modlitwa św. Ambrożego – tłum. mniszka z Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich.

[1] Niektórzy badacze wskazują także pojedyncze, wcześniejsze wyobrażenia Zstąpienia do Otchłani.

[2] Początkowo wyobrażano je sobie jako miejsce przebywania wszystkich zmarłych. Z czasem w literaturze hebrajskiej wykształciło się przekonanie, że znajdują się tam dwa oddzielne pomieszczenia, jedno dla sprawiedliwych („łono Abrahama”), a drugie dla grzeszników.

Zobacz także