Błogosławiona słabość analogii

W listopadowym numerze "Listu" znajduje się zapis historii młodej dziewczyny (autor tekstu, Jarosław Dudycz, nazywa ją Hanką), która przez kilka lat była seksualnie wykorzystywana przez swojego ojca (tekst można przeczytać np. w serwisie Deon.pl). Dziwnie się czułem czytając go, przede wszystkim dlatego, że kompletnie nie zgadzając się z jej przekonaniami nt. Boga i rodziny, jakie ze swojej traumy i zachowania otoczenia (m.in. matki) wyniosła, wiedziałem, że to nie jest zestaw poglądów, z którymi można dyskutować. Racjonalne argumenty są tu co najmniej nie na miejscu.

Mogę widzieć, jak bardzo relatywna, bo zapośredniczona w tragedii dzieciństwa, jest bezkompromisowo wyrażana przez tę młodą kobietę negacja ojcostwa Boga, chrześcijańskiego obrazu Boga i wreszcie w ogóle istnienia Boga. Na jak nieprawdziwych przesłankach opiera się jej pogarda dla "katolickiej wizji rodziny: mamusi, tatusia, którzy kochają, są szczęśliwi i opiekują się dziećmi". Ale widzę jednocześnie, jak solidne podstawy kulturowo-religijne ma dokonana przez nią interpretacja (jeśli można tak powiedzieć) tych rzeczywistości w świetle własnych przeżyć. Jak nieprawdziwe, płytkie, jednostronne, bezzasadne itd. są funkcjonujące w Kościele koncepcje i Boga i rodziny. Pisząc "funkcjonujące w Kościele" nie myślę o Katechizmie czy w ogóle oficjalnym nauczaniu, papieskich dokumentach itd., lecz raczej o realnej praktyce, kaznodziejskiej, spowiedniczej, katechetycznej, duszpasterskiej po prostu.

Podsumowując swoją wypowiedź, Hanka mówi ciekawą rzecz:

"Bóg powinien być zupełnie inny, obcy, nie taki miziu-miziu, jak Bóg chrześcijański. Mówią, że jest Ojcem, kocha rodziny, wybrał kobietę na matkę swojego Syna. Wszyscy razem żyją w niebie. Szczęśliwa rodzinka. Ojca należy się bać i szanować Go, a do Maryi, dobrej matki, zawsze można przyjść z prośbą o pomoc. Ona wysłucha dziecko. Tak się u nas rozumuje. Przykłada się do Boga własne wyobrażenia na temat pięknej rodziny, mądrego ojca. Mało kto potrafi dostrzec, że ojciec to często świnia. Mówi się, że trzeba ojca czcić, ale przecież trudno czcić świnię.

Bóg powinien być poza tym wszystkim, zupełnie inny niż my. Żadne ludzkie słowo nie może Go opisywać, żaden ludzki model. Powinien być bezpłciowy. Nie może się w ogóle z niczym kojarzyć.

Na szczęście tak się składa, że Boga nie ma wcale."

Tragedia i trauma tej dziewczyny, fakt skrzywdzenia jej przez tego, który miał ją bronić, to jedno. Ale drugie to degrengolada naszego katolickiego (trzymajmy się własnego podwórka) myślenia o Bogu. Wstręt Hanki do Boga i religii, który blokuje jej (i jej podobnym) tę drogę do rzeczywistego poradzenia sobie z potworną raną, jaką jej zadano (drogę jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą), jest złożeniem jej doświadczeń z prostacką i nieprawdziwą wersją analogicznego orzekania o Bogu. Prostactwo w teologii nie jest czymś niewinnym. Błogosławiona jest świadomość słabości analogii. Jeśli analogia staje się tożsamością, Bóg uwikłany w ziemskie wyobrażenia może stać się potworem.

P.S. Artykuł znalazł się również na Wirtualnej Polsce. Ciekawe, że znaleźli się tam komentatorzy, którzy odczytali tekst jako antykatolicką propagandę (jeśli oczywiście nie są to prowokacje).

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.