Błogosławiony Syn Błogosławionego

Kiedy studiowałem, mieliśmy czasami zajęcia, ma których czytaliśmy Ewangelie synoptyczne równolegle, patrząc na różnice i podobieństwa w przedstawianiu tych samych wydarzeń przez Ewangelistów. Była nas tylko czwórka, więc czasami można było i Jana dodać, tam, gdzie akurat opisywał wydarzenia takie same, jak synoptycy.

Mówimy o Niedzieli Palmowej, a tylko jeden z Ewangelistów pisał o gatunku drzewa, z jakiego pochodziły gałązki – Jan. Co ciekawe, użył słowa pochodzącego z Egiptu – ta baia – które zresztą zostało w greckiej liturgii na określenie tej właśnie niedzieli, którą świętujemy dzisiaj.

Synoptycy opisują, w jaki sposób Jezus "zdobył" osiołka: wysłał swoich uczniów, dokładnie im wskazując, gdzie znajdą zwierzę, kazał je odwiązać i przyprowadzić do siebie. Tylko Marek podaje uroczy szczegół, że Jezus polecił apostołom, aby powiedzieli właścicielom osiołka, że Pan go potrzebuje i odeśle zaraz z powrotem. U Mateusza i Łukasza tej wzmianki nie ma. Jak napisał jeden z amerykańskich biblistów, Mateusz nie ma czasu na takie drobiazgi, liczy się dla niego podkreślenie królewskiego prawa Mesjasza, który może użyć, czego tylko zechce. Podobnie jest u Łukasza, który jako jedyny wspomina tylko płaszcze, rozesłane na drodze, a nic nie mówi o zielonych gałęziach. U Łukasza za to mamy piękne nawiązanie do początku jego Ewangelii: Pokój w niebie i chwała na wysokości – niewątpliwe echo pieśni aniołów przy narodzeniu Pana.

Tylko Mateusz i Jan cytują fragment z Księgi Zachariasza (9:9), proroctwo, które się wypełnia przy wjeździe Pana do Jerozolimy. Przy czym Mateusz źle odczytał paralelizm – opisanie jednego zwierzęcia przez dwa określenia (osiołek, źrebię oślicy) – i uznał, że prorok mówi o dwóch zwierzętach. Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób Jezus miałby jechać na dwóch osłach jednocześnie; zwrot usiadł na nich trzeba raczej odnieść do szat, które uczniowie narzucili na osiołka. Mateusz podaje cytat z Zachariasza w sposób, w jaki zwykle podaje cytaty ze Starego Testamentu (stało się to, aby się spełniło to, co zostało napisane). Jan z kolei, podobnie jak przy oczyszczeniu świątyni i pustym grobie podkreśla, że to uczniowie Pana przypomnieli sobie – po Jego zmartwychwstaniu – i zrozumieli te proroctwa, ich spełnienie w czynach Jezusa.

Tłumy pozdrawiają Jezusa jako Syna Dawidowego – mesjańskiego Króla, który przybywa, aby wziąć w posiadanie Święte Miasto i świątynię. Ale wołają też do niego słowami świątecznego psalmu 118: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie. Ten, który przychodzi – ho erchomenos – to określenie Mesjasza, którego używał Jan Chrzciciel, także wtedy, kiedy z więzienia posłał swoich uczniów, aby spytali Jezusa, czy jest Tym, który przychodzi. I ten sam zwrot pojawia się później w Apokalipsie: Pan jest Tym, który jest, który był, i który przychodzi.

U Mateusza ludzie mówią jedni do drugich: To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei. Wspomniany amerykański biblista podkreśla, że tłumy nie były uczone w teologii i miały raczej "niską świadomość chrystologiczną", więc prawdopodobnie ten fragment oddaje rzeczywistą sytuację, tak musieli o Jezusie myśleć niektórzy spośród witających Go w Jerozolimie.

Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie – Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Błogosławionego? – Ja jestem.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.