Boże ojcostwo

Środa V tygodnia wielkiego postu, lit. słowa: Dn 3,14–20.91–92.95; J 8,31–42

Kto jest moim ojcem? W odpowiedzi na to pytanie wskazujemy na naszego rodziciela. Jednak ojcostwo ma swoją głębię. Ojcostwo posiada wpierw i przede wszystkim wymiar duchowy. Ojcem jest ten, który daje ducha. Kto jest moim prawdziwym ojcem?

Dla chrześcijan jest nim jedynie Ojciec niebieski. Pan Jezus mówi nam to wprost:

Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23,9).

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje jednak, że nie wystarczy przypisywać sobie przynależności do takiego Ojca. Żydzi mówią Panu Jezusowi wprost: Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga (J 8,41). Pan Jezus odpowiada im jednak wyraźnie w dalszej części Ewangelii słowami, których nie zawiera dzisiejsze czytanie: Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca (J 8,44). Ich prawdziwym ojcem okazuje się zupełnie ktoś inny, wręcz całkowicie przeciwny i to mimo usilnej deklaracji! Musimy jednocześnie pamiętać, że Żydzi byli ludźmi przestrzegającymi bardzo pilnie przepisów Prawa w sposób o wiele bardziej skrupulatny niż najgorliwsi katolicy w Polsce! w swoim mniemaniu mieli zatem uzasadnione prawo do noszenia miana dzieci Boga. Dlatego my dzisiaj musimy bardzo dobrze pamiętać o tej wypowiedzi Pana Jezusa skierowanej do nich.

Sprawa jest jeszcze o tyle trudniejsza, że rozgrywa się w sercu każdego z nas. Bardzo dramatycznie uwidacznia się to w scenie z 16. rozdziału Ewangelii według św. Mateusza, w której św. Piotr na pytanie Pana Jezusa: A wy za kogo Mnie uważacie? (Mt 16,15) odpowiada: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,16). Na tę odpowiedź słyszy z ust Chrystusa: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,17). Ale za chwilę, kiedy Jezus mówi o swojej męce i śmierci, a Piotr zaczyna Mu robić wyrzuty, słyszy: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku (Mt 16,23). W jednym momencie zostaje uznany za kogoś, kto mówi z natchnienia Bożego, w drugim zostaje nazwany szatanem. Wszystko zależy od tego, z jakiego natchnienia, z jakiego ducha człowiek przemawia, kogo w istocie wewnętrznie słucha. Przy czym św. Piotr, pocieszając Pana Jezusa, wcale nie uważał, że jego słowa pochodzą od szatana, wręcz przeciwnie, według swojego mniemania robił dobrze!

Jak zatem stajemy się dziećmi Boga? Pan Jezus daje nam dzisiaj wyraźne wskazanie: Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,31n). Stajemy się dziećmi Bożymi przez „trwanie w nauce Chrystusa”, która prowadzi do „poznania prawdy”. Co znaczy dla nas owo „trwacie”? Może dobrze oddaje tę treść wypowiedź Pana Jezusa, kiedy przyszli do Niego krewni i chcieli z Nim rozmawiać akurat wtedy, gdy nauczał: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je (Łk 8,21).

Dzisiaj Pan Jezus nie przebywa wśród nas tak, jak przed dwoma tysiącami lat w Palestynie, będąc w postaci człowieka. w Wieczerniku zapowiedział, że pośle nam Parakleta, Ducha Prawdy:

Gdy zaś przyjdzie On, Duch prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi (J 16,13–15).

To właśnie Duch Święty doprowadza nas do „całej prawdy” i On przekazuje nam naukę Jezusa, naukę, która nie jest Jego, ale Ojca. Duch nie mówi niczego nowego, ale prowadzi do zrozumienia nauki przekazanej nam przez Jezusa Chrystusa. Ta nauka pochodzi nie od Niego samego, ale od Ojca, jak to Pan Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii. Mamy tu do czynienia z charakterystycznym sposobem objawienia: od Ojca przez Jezusa w Duchu Świętym. Przez Syna i Ducha zostajemy zakorzenieni w Ojcu. Taka jest prawdziwa dynamika życia duchowego, jaką nam przynosi Pan Jezus. i dlatego zawsze naszym punktem odniesienia będzie Jezus Chrystus i Jego nauka, ale w żywym przekazie Ducha Świętego, który nas wprowadza w całą głębię poznania.

Praktycznie polega to na tym, abyśmy umieli autentycznie słuchać sercem. Zauważmy, że nieustannie nachodzą nas rozmaite myśli, pragnienia, natchnienia… Pojawiają się one samoistnie albo w odpowiedzi na usłyszane słowo, sytuację, w jakiej jesteśmy, doświadczane cierpienie lub przyjemność… Te myśli i uczucia sugerują nam określony sposób postępowania. w zależności od tego za czym pójdziemy, takimi się stajemy: dziećmi Boga lub dziećmi naszych namiętności, którymi bardzo często steruje Zły. Podstawowa sztuka życia duchowego polega na rozeznawaniu źródła tych myśli i na umiejętności odrzucenia złych pobudek, a przyjmowania dobrych. Ten wysiłek nazywali mnisi „strażą serca”.

Stosunkowo łatwo można rozpoznać złe myśli, gdy są pokusami do grzesznego działania. Natomiast w większości przypadków pojawiające się myśli nie są wyraźnie złe czy dobre. Np. św. Piotr nie namawiał Pana Jezusa do czegoś złego moralnie. Pragnął jedynie oddalić od Niego „złe” myśli, mało tego, chciał umocnić Go w wierze w sukces. a jednak usłyszał tak mocne słowa: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Widzimy, że nie jest łatwo odróżnić to, co pochodzi od Boga, od tego, co pochodzi jedynie z naszych wyobrażeń czy wprost od Złego! To wymaga nauki. Właściwie trzeba powiedzieć, że nieustannie jesteśmy jedynie uczniami w szkole rozeznawania Bożego natchnienia.

Jak się tego uczyć? Właściwie najważniejsza jest otwartość na prowadzenie nas przez Ducha Świętego do całej prawdy. Musimy sobie powiedzieć, że nie jesteśmy „mądrzy”, nie wiemy wszystkiego, jesteśmy jedynie uczniami w szkole. Na tym polega postawa pokory, która jest warunkiem poznania prawdy. Dalej trzeba nam nieustannie patrzeć na owoce poszczególnych wyborów. Po owocach poznacie. Święty Paweł wskazuje nam owoce, jakie rodzą się z ciała:

nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5,19–21).

Natomiast owocami Ducha są:

miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 522n).

Kiedy dobrze obserwujemy nasze decyzje i ich konsekwencje, stopniowo uczymy się rozróżniać to, co jest od Boga i to, co nie jest od Niego. Wymienione owoce wskazują, co naprawdę prowadzi do życia i to życie buduje, a co prowadzi do rozbicia, niszczenia życia.

Wielką szkołą dla nas jest Pismo Święte i liturgia. Drugi Sobór Watykański mówi nam, że liturgia jest „szczytem i źródłem chrześcijańskiego życia”. Nie doktryna, nie moralność, ale liturgia, misterium, szczególnie Eucharystia. i ona też staje się dla nas szkołą życia.

 

Włodzimierz Zatorski OSB

 

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 2a, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także