Chleb i wino używane do Eucharystii

Po długiej nieobecności na blogu (staram się to rekompensować opiniami nt. książek), pobudzony wpisem ks. Macieja Zachary MIC dotyczącym przyjmowania Komunii z darów konsekrowanych w czasie celebrowanej Mszy, chciałbym jeszcze poszerzyć ten temat o zagadnienie dotyczące chleba i wina używanego do Eucharystii.

Jak już może wiadomo szczególnie interesuje mnie temat symbolu, stąd też w tym kontekście będę chciał przedstawić ten problem. A mianowicie chodzi mi o autentyczność symbolu, jakiego używamy w Mszy, kiedy konsekrujemy komunikant, który nijak nie przypomina znanego nam chleba. A problem jest bardzo istotny i ważny dla naszego osobowego zaangażowania i przeżycia liturgii. Poruszałem go już w czasie swojego referatu na rekolekcjach liturgicznych Mysterium fascinans w tym roku, dlatego pozwolę sobie przytoczyć mały fragment mojego wystąpienia.

Autentyczność symbolu – to jest zupełnie podstawowy i konieczny wniosek. Kiedy symbol będzie nieautentyczny, nie będzie w stanie spełniać swojej funkcji, a więc nie przeniesienie podmiotu do właściwej rzeczywistości, tym bardziej sam nie będzie zdolny w niej uczestniczyć. Nie tylko musi to być znak autentyczny, ale także powinien być on „pełny”. Najlepiej to pokazać na przykładzie chleba. Używane przez nas komunikanty mało przypominają chleb, pokarm codzienny, pokarm dający nam życie. Zaciemniony jest dalej sens gestu łamania chleba. Jest on zupełnie niezauważony przez wiernych. W liturgii muszą istnieć tylko autentyczne i „pełne” symbole, bo tylko one są skuteczne”.

Rozwijając ten temat. Pierwsza nazwa Eucharystii to „łamanie chleba”. A więc nie jest to gest „jakiś tam” w Mszy, ale gest istotny, gest, który dał nazwę całej Tajemnicy. W łamaniu chleba uczniowie rozpoznali Zmartwychwstałego. A kto dzisiaj widzi łamanie chleba? Kto jest w stanie  rozpoznać Zmartwychwstałego, kiedy cały obrzęd łamania chleba trwa kilka sekund, gdyż polega na przełamaniu hostii. Nie wystarczy wiedzieć o tym obrzędzie, znać jego historię i teologiczne znaczenie. Zmartwychwstałego „trzeba zobaczyć” w tym geście. Dalej tracimy z oczu następny ważny obrzęd, jakim jest zmieszanie postaci. Przełamanie hostii jest od razu odłamaniem małego kawałeczka i wpuszczeniem do kielicha. Dlaczego nie można tego zrobić wolno, tak, aby było to zauważalne? Ilekroć komuś, kto nie interesuje się liturgią mówiłem o tym obrzędzie, ten otwierał szeroko oczy zdziwiony, że coś takiego jest. A jak głęboki to obrzęd?

Ale to jest tylko skutek pewnego innego zatraconego symbolu, który jest źródłem dla całego problemu. A mianowicie średniowieczne przejście od zwykłego chleba do małego, białego komunikantu. Pozwolę sobie na mocne stwierdzenie, że podstawowym powodem był zachodni pragmatyzm, a nie głęboka pobożność do Eucharystycznych postaci, która nakazywała odejście od komunii pod dwiema postaciami i odejście od używania „macy” do sprawowania Eucharystii. Znów padnie pozytywny przykład Wschodu, który nadal używa chleba, który jest krojony na małe kawałeczki. Dzisiaj do praktyki sprawowania Eucharystii z użyciem dużej macy powrócił Neokatechumenat.

Jakie są tego korzyści? Symbol jest autentyczny, pełny, odnajdujemy w nim „warstwę doświadczenia zmysłowego”, która przenosi nas do poznania duchowego, głębszego. Gest łamania chleba jest pełny, widoczny, angażujący. Obrzęd zmieszania postaci jest widoczny. Komunia święta jest z jednego chleba (przynajmniej w małych wspólnotach). Komunia święta musi być rozdana z chleba konsekrowanego na tej Mszy, a nie z tabernakulum. Komunia musi być pod dwiema postaciami, chociażby z tak pragmatycznego powodu jak trudność w przełknięciu większego kawałka chleba przaśnego (przepraszam za argument, ale też jest istotny; nie mówię już o argumentach teologicznych, bo te na blogach już tutaj padały). Na Zachodzie za często zapominamy, że liturgię przeżywa człowiek, a więc osoba, która posiada duszę, ducha i ciała. Dlatego sama wiara, sama wiedza, sam rozum nie wystarczą do pełnego przeżycia liturgii, kiedy nie zostanie w pełni zaangażowana sfera cielesna i zmysłowa. Wzrok, smak, słuch, dotyk, węch także przeżywają liturgię. Podobnie jak z chlebem jest z winem używanym do Mszy. Na Wschodzie używa się bardzo słodkiego, gęstego i czerwonego wina. A u nas taniego, białego i wytrawnego, który nijak nie przypomina krwi. Dlaczego? Bo przy białym winie nie brudzi się bielizna kielichowa, której można użyć wielokrotnie. Czysty pragmatyzm, który ogołaca liturgię z jej piękna i finezji przeżycia.

A na argumenty, że maca bardzo się kruszy w czasie łamania i że jest wtedy bezczeszczone Ciało Chrystusa odpowiem z własnego doświadczenia. W rekolekcjach, na których zajmuję się przygotowaniem liturgii, czasami stosujemy taki chleb do Eucharystii. Jestem pewny, że żadna, najmniejsza część Chleba eucharystycznego nie spadła na ziemię. Kapłan z nieprawdopodobną uwagą łamał Chleb, podobnie też rozdawał w Komunii. To od miłości Kapłana do Ciała Chrystusa zależy jak będzie Je traktował. Ile razy widziałem kapłanów, którzy po ukazaniu Ciała Chrystusa wręcz rzucali Hostię na patenę. Ponadto każdy ministrant, który chodzi z pateną przy kapłanie rozdającym Komunię doskonale wie, jak bardzo się kruszą dzisiaj wypiekane komunikanty i ile partykuł pozostaje mu na patenie. Podobnie kapłani skarżą się na hostie, że w czasie przełamania twardego, cienkiego chleba, widzą jak partykuły lecą im nad głową (przepraszam za obrazowość). Dla pełnego przeżycia liturgii potrzeba powrotu do prawdziwego symbolu. Symbol musi być symbolem, aby był skuteczny!


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Ks. Krzysztof Porosło

Ks. Krzysztof Porosło na Liturgia.pl

Ksiądz archidiecezji krakowskiej (święcenia przyjął w 2013 r.). W 2015 r. rozpoczął studia doktoranckie z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie (Hiszpania), które ukończył w 2019 r. obroną doktoratu. Od 2019 r. wykłada teologię dogmatyczną na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie. Od września 2020 r. jest diecezjalnym duszpasterzem akademickim przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie. Pomysłodawca i współorganizator rekolekcji liturgicznych „Mysterium fascinans”, które odbywają się od 2008 r. Autor lub redaktor 15 książek poświęconych przede wszystkim zagadnieniom liturgicznym.