Chłonąć, a nie zdobywać

Mnisi Świętej Góry Atos - łatwo to spostrzeżesz - mają wspólną cechę. Nie szukaj jej u młodych, którzy dopiero zaczęli żyć na Górze, lecz u tych, którzy już kilkadziesiąt lat mieszkają na Półwyspie. Mnisi poświęcają uwagę rozmówcy. Nie są zwyczajnie uważni. Oni chłoną to, co mówisz. Nie dlatego tak się dzieje, że masz coś do powiedzenia, ale dlatego, że liturgia ich przemieniła.

Wciąż wraca do mnie pamięć spotkania z ojcem Chryzostomem. Ponad trzydzieści pięć lat nie opuszczał Góry. Od niedawna jest kapłanem. Zanim tu przybył skończył studia w Cambridge, a potem obronił doktorat w Bostonie. Wiódł – dzięki wsparciu rodziny – bogate życie, które porzucił dla mieszkania w niewielkim kelionie w skicie świętego Andrzeja. Hol kelionu – de facto obszerny salon, który urządził według poznanych w Wielkiej Brytanii wzorców – nazywany jest na Górze małym Buckingham Palace. (Kelion zapada w pamięć nie tylko ze względu na kolonialne meble ale również przez koty, których blisko trzydzieści chroni się przed skwarem na obrzeżach skąpanego w słońcu podwórza.)

Ojciec Chryzostom to niewielki starszy pan o oczach jasnych i twarzy promiennej. Człowiek całkowicie zasłuchany w słowa, które wypowiadasz. Dopiero skupienie i uwaga, które ci poświęca, sprawiają, że uświadamiasz sobie jak banalne są słowa, które wypowiadasz. On nie słucha, on chłonie. Całym sobą przyjmuje obecność gościa. Jakbyś był tego wart! Spokojne spojrzenie i wyczekiwanie wypisane na twarzy mnicha najpierw budzą zakłopotanie – przecież nie masz nic do zaoferowania. Zatykasz usta słodką turecką galaretką. Jeśli jednak zaakceptujesz przepaść dzielącą mnicha i ciebie, przenikliwe spojrzenie przyniesie ci najpierw spokój, a potem ulgę i ukojenie. Natychmiast zaleje cię uczucie domu, miejsca, które na ciebie czekało od kiedy tylko powstało, miejsca, do którego należałeś zanim tu dotarłeś. Zawsze tu miałeś mieszkać! Czas spowolni swój bieg, rozmowa będzie docierać z innego wymiaru. Otrząśniesz się dopiero po wyjściu. Podczas pożegnania, gdy z wdzięcznością będziesz zapewniał gospodarza o błogosławieństwie, którego doświadczyłeś od niego, usłyszysz całkowicie nieadekwatne, za to na wskroś szczere: All pleasure is mine. W człowieku tym nie ma cienia dwoistości. Gdy coś mówi, tak jest. Gdy chłonie, nic nie upada na ziemię.

Chryzostom to jeden z tych ojców, którzy pod koniec życia będą jaśnieć, a młodsi mnisi będą przy nich siadać, by ogrzać się w bijącym od nich świetle. Zwrócisz na to nieraz uwagę: gdy starzec pojawia się w cerkwi, grupa mnichów otacza go natychmiast, by czerpać z jego blasku. Starają się, by część bijącej od niego aury, dotknęła i ich ciało.

Sądzę, że właśnie ze sposobu, w jaki Grecy przeżywają liturgię, biorą się tacy ludzie jak ojciec Chryzostom. Grek bowiem nie przychodzi na liturgię się modlić. Przychodzi przyjmować błogosławieństwo. Cokolwiek wykonuje, czy to znak krzyża, skłon, śpiew, pocałunek ikony, wszystko ma na celu przyjęcie błogosławieństwa. Oto znajduje się w przestrzeni, w czasie, który należy chłonąć. Nie można wysilić umysłu i skupić się tak, by Boga zobaczyć. Można tak umysł otworzyć, by spłynęła na niego łaska. A dzieje się to przez zmysły. Na Zachodzie chętnie słuchamy konferencji o tym, jak liturgia ma wpływać na życie, jak ma je przenikać i kształtować. Nie sądzę, by na Wschodzie ktokolwiek zadawał takie pytania. Nie ma różnicy pomiędzy liturgią, a przyjęciem obcego, który przynosi do twojego domu błogosławieństwo. Podobnie jak aniołowie przynieśli błogosławieństwo do domu Abrama.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Grabowski OP

Tomasz Grabowski OP na Liturgia.pl

Od początku zaangażowany w działalność Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, w latach 2005-2010 jego dyrektor, a od przekształcenia w Fundację – prezes w latach 2010-2016. Od września 2016 r. prezes Wydawnictwa Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego „W drodze” w Poznaniu i stały współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.