Chopin, taniec i Ewangelia

Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście...

Czytam ostatnio dużo o Chopinie, a jeszcze więcej go słucham. Miałem szczęście tydzień temu być na koncercie Ingolfa Wundera. Tak żałowałem, że nie wygrał Konkursu! Ucieszyłem się, że to jemu Deutsche Grammophon zaproponował kontrakt płytowy – marzenie pianistów. Koncert wspaniały; tak sobie wyobrażam idealne wykonanie muzyki Chopina: umiar, równowaga, polot, śpiewność, przemawianie równocześnie do uczuć i myśli… Była tam i poetycka opowieść, i impresjonistyczny pejzaż. Można by tak ciągnąć, ale przecież chodzi o muzykę, a nie o jej opisy, niebezpiecznie bliskie kiczu, albo znów nazbyt techniczne.

Paradoksalny ten Chopin. Klasyczny romantyk, romantyczny klasyk, dziedzic Bacha i Mozarta, prekursor Debussy’ego i Skriabina. Geniusz zawsze jest kimś wyjątkowym. Śmiesznie byłoby go opisywać jako typowego przedstawiciela jakiegoś kierunku, nawet jeżeli jest tego kierunku założycielem czy prawodawcą. Telemanna można uznać za typowego twórcę muzycznego baroku. Bach jest kimś znacznie większym.

Profesor Marian Szarmach mawiał nam (w czasie, kiedy studiowałem w Toruniu filologię klasyczną), że dzieło sztuki jest jak kryształ. To był cytat bodajże z profesora Srebrnego. Arcydzieła nie da się sprowadzić do jednego wymiaru.

Również w latach studiów sięgnąłem po książkę Jaroslava Pelikana pt. Jezus przez wieki. Polskie wydanie było ubogie, zupełnie pozbawione ilustracji, tak istotnych dla wywodu o różnych ujęciach postaci Chrystusa w dziejach myśli i sztuki. Dziś to już nie problem; miejsce ilustracji mogą zająć linki albo przynajmniej dokładne tytuły dzieł.

Opowieść o zmieniającym się rozumieniu Jezusa Chrystusa zapewne więcej mówi o kolejnych epokach, a może nawet o ich współczesnym osądzie, niż o samym Panu. Znajomość rozmaitych obrazów Jezusa może mieć mimo wszystko znaczenie na drodze głębszej miłości do Niego. To okazja do oczyszczania obrazu Boga z fałszywych wyobrażeń, ale i do odkrywania więzi z wierzącymi innych czasów. Ważne, żeby chodziło o szukanie Boże oblicza, a nie układanie roli, którą próbuje się przypisać Jezusowi.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Błażej Matusiak OP

Błażej Matusiak OP na Liturgia.pl

Urodzony w 1970 r., dominikanin, filolog klasyczny, teolog, doktor muzykologii, duszpasterz, katecheta, recenzent muzyczny, eseista i tłumacz, mieszka w czeskiej Pradze, gdzie opiekuje się polską parafią. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w Canorze, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radiu Józef.