Chwalebne wspomnienie męki

Oktawa Zmartwychwstania, podobnie jak Bożego Narodznia, a dawniej również innych świąt, to przede wszystkim kwestia czasu. Żyjemy w „codzienności” - banalnych zmianach, rutynowych zajęciach, powszednich wydarzeniach. Oktawa pozwala doświadczyć innej rachuby czasu. Przez powtarzające się oficja liturgii godzin, powtarzane teksty, rozważanie jednej tajemnicy, jeden dzień trwa przez kolejnych siedem.

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest wydarzeniem z innego świata. Niestety przez ciągłe powtarzanie życzeń, haseł, sloganów o zmartwychwstaniu, słowo to straciło swój poruszający wydźwięk. Wystarczy jednak zastanowić się nad nim chwilę, by zbulwersowała nas pierwotna treść tego słowa. Człowiek skatowany na śmierć, wykrwawiony i zniekształcony cierpieniem, po trzech dniach wychodzi z grobu. Nowy, wyposażony w zdolności, które trudno opisać Ewangelistom („znikł im z oczu”), nieograniczony materią („mimo drzwi zamkniętych”), panujący nad światem rzeczy stworzonych lecz korzystający z nich („gdy zjedli posiłek”), rozpoznawalny z trudem („oczy na uwięzi”) lecz bez wątpienia ten sam („to jest Pan”). Pascha to wydarzenie bez precedensu. Chrystus nie przeżył śmierci klinicznej i nie rozpoczął na nowo ziemskiego życia. Przeszedł przez śmierć, zszedł do otchłani, zmartwychpowstał. W końcu wstąpi z ciałem do nieba, do innego wymiaru świata, tego mianowicie, który przed Nim dostępny był wyłącznie dla istot duchowych, a nie cielesnych! Chrystus zmartwychwstały jest Człowiekiem całkowicie nowym choć bez wątpienia tożsamym z synem Maryi z Nazaretu. Stąd, mimo iż pozornie oswoiliśmy zmartwychwstanie, jest ono wydarzeniem kosmicznym, niesprowadzalnym do kategorii świata, w którym żyjemy, wydarzeniem spoza czasu i miejsca.

Podczas Wigilii Paschalnej mogliśmy usłyszeć czytanie z Księgi Rodzaju, które opowiadało o stworzeniu świata. Siódmego dnia – według symbolicznego opisu – Pan odpoczął. Tradycja chrześcijańska mówi jeszcze o ósmym dniu, o dniu, którego nie obejmuje nasz czas, którego nie sposób ograniczyć okładkami kalendarza – o dniu zmartwychwstania. Właśnie dlatego, że powstanie z martwych Chrystusa jest wydarzeniem na skalę kosmiczną, wejściem w nowy wymiar stworzenia, przebóstwieniem tego, co cielesne jest jakby ósmym dniem stworzenia, dopełnieniem. My, „trójwymiarowi" ludzie żyjący na osi liniowego czasu, potrzebujemy oktawy, by uczestniczyć w boskim porządku zmartwychwstania. Przez kolejne dni, kolejne aspekty tajemnicy są nam odsłaniane, możemy ich posmakować, zachwycić się nimi, zapragnąć ich.

Dziś, piątek w oktawie wielkanocnej subtelnie wspomina mękę. Wspomnienie inne niż wielkopiątkowe, wspomnienie chwalebne. (Nb. por. tekst o. Wojciecha Surówki OP Adoracja Krzyża”). Już pierwsze czytanie z Godziny Czytań mówi o śmierci za grzechy. Jest to śmierć „na ciele”, przeciwstawiona „życiu Duchem”. Piotr Apostoł w lapidarnym sformułowaniu (po męce Chrystus został powołany do życia Duchem) z precyzją i głębią opisuje paschę Chrystusa. Chrystus Jezus – Bóg i Człowiek – ze śmierci jest powołany do życia. Ciało, które znaliśmy umiera, odtąd będzie ożywione Duchem, którego przeczuwaliśmy. Podobnie, jak ciało Chrystusa jest narzędziem naszego odkupienia przez mękę, tak Jego Duch jest naszym zbawieniem dzięki „powołaniu do życia”. Dzięki Duchowi – jak pisze Piotr – Chrystus po męce zstępuje do otchlani i duszom ogłasza zbawienie. Potwierdzenie słów Piotra wypowiadamy w responsorium po czytaniu: Chrystus dzięki życiu z Ducha wstępuje w nowy wymiar, w którym „poddani Mu zostali Aniołowie, i Władze, i Moce”.

Podobne wątki porusza krótkie czytanie w Jutrzni. Tak, jak Piotr mówił o „powołaniu do życia”, Łukasz mówi, że to „Bóg wskrzesił Jezusa z martwych”. Ósmy dzień stworzenia jest dziełem i Syna, i Ojca. Chrystus pozwala, by stracić Go, „zawiesiwszy na drzewie Krzyża”, Bóg Ojciec „wywyższa Go na prawicy”, by objawić wartość męki. Zbawienie nie dokonałoby się bez zgody Syna, tak samo jak i bez wywyższenia Go przez Ojca. Pierwsze – jak uczą Ojcowie – gładzi grzech, drugie daje życie. W pasji Chrystusa splata się dzieło ludzkie (ciało) z boskim (Duch).

W podobnym sensie należy rozumieć fragment Listu do Hebrajczyków cytowany w krótkim czytaniu podczas Nieszporów. Chrystus „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”. Nie oznacza to, że Syn musiał się uczyć posłuszeństwa wobec Ojca – zawsze był nieskończenie posłuszny przez miłość. Chrystus poznał cenę nieposłuszeństwa poprzez karę za grzech, jaką na siebie przyjął na krzyżu. „Uczy się” w znaczeniu „dowiaduje się” czym dla człowieka jest posłuszeństwo Syna, poprzez ogrom cierpienia, jaki na Niego spada z powodu nieposłuszeństwa ludzi. W tej negacji posłuszeństwa, poznaje w ludzkim ciele, jak wielkie jest posłuszeństwo Syna. Dlatego podczas męki choć woła „Boże mój czemuś mnie opuścił”, to na przekór temu oddaje Ducha w ręce Ojca. Golgota, otchłań są sceną, na której rozgrywa się dramatyczne zmaganie i (paradoksalnie) współpraca pomiędzy tym, co ludzkie (ciało) i boskie (duch). Konsekwencje ludzkiego nieposłuszeństwa nie są w stanie złamać posłuszeństwa Syna. Dzieki temu, że Syn doświadcza konsekwencji ludzkiego nieposłuszeństwa, poznaje ogrom miłosnego posłuszeństwa Ojcu i w ludzkiej śmierci staje się posłuszny na nowy sposób. Duch wyraża się poprzez ciało, śmierć w ciele jest oddaniem Ducha Ojcu.

Ze względu na synowskie życie Duchem, Bóg ożywia zmaltretowane ciało. A gdy Syn wszystkiego dokonał, stał się przyczyną zbawienia dla nas, bo Ojciec udzielił Mu wszelkiej władzy i odtąd panuje nad wszystkim, jako jedyny, który przeszedł ze śmierci do życia (ant. do Benedictus).

Tomasz Grabowski OP

Zobacz także