Ciemne jutrznie w XIX-wiecznym Rzymie (wideo)

Kościół rozpoczyna uroczyste obchody każdego z tych dni od części oficjum, która nazywa się matutinum i laudes, a w tym czasie również Tenebrae (łac. „mroki”) od ciemności, które zapadają na końcu obrzędów.

Będę błogosławił Pana w każdym czasie, Jego chwała zawsze na moich ustach.
Ps 33(34),2

Uniżył się stając się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa.
Flp 2,8

[część I]

Poniższe informacje dotyczące oficjum Kościoła zawartego w Brewiarzu Rzymskim [bez wahania][1] zaczerpniemy od duchownego protestanckiego[2]:

Słowo Breviarium po raz pierwszy pojawiło się w dziele jedenastowiecznego autora (Micrologus), gdzie oznaczało kompendium albo systematyczny układ obrzędów pobożnościowych Kościoła. Wcześniej opis poszczególnych obrzędów, w zależności od ich natury, zawierały różne księgi, takie jak na przykład Psalteria, Homilaria, Hymnaria i tym podobne, przeznaczone do użytku we właściwym czasie. Lecz w owym pamiętnym czasie, pod auspicjami papieża Grzegorza VII, który swój czas uczynił godnym pamięci, ustalono na użytek Kościoła rzymskiego porządek [liturgiczny], zawierający w jednym miejscu różnorakie zbiory, wprowadzając osobne ich części we właściwym miejscu oraz harmonizując je wzajemnie przez użytek rubryk.

Grzegorz VII nie uczynił jednak niczego poza odnowieniem i zharmonizowaniem oficjów, których części składowe, choć nieuporządkowane w jeden system, istniały najprawdopodobniej w tej samej postaci od czasów apostolskich. W obecnym kształcie oficja wyznaczone są na siedem osobnych pór w ciągu doby i składają się z rozmaitych modlitw błagalnych, pochwalnych i dziękczynnych, które, biorąc pod uwagę zarówno treść, jak i godziny odmawiania, są kontynuacją kultu sprawowanego już przez Apostołów i ich uczniów. Jeśli chodzi o zawartość, modlitwa brewiarzowa składa się z psalmów, hymnów oraz kantyków; z czytań i tekstów autorów natchnionych oraz  kościelnych; z antyfon, wersów, responsoriów, sentencji oraz kolekt. Zwyczaj analogiczny do tego panować mógł wśród chrześcijan z Koryntu, których św. Paweł karcił za brak zgody w niektórych częściach wspólnego kultu – gdy zbierali się razem, każdy z nich oddawał się swojemu psalmowi, nauce, darowi języków, objawieniu czy interpretacji (1 Kor 14,26). Jeśli zaś chodzi o pory katolickich modlitw, z pewnością wywodzą się one z układu apostolskiego. Natchnieni założyciele Kościoła chrześcijańskiego kontynuowali żydowski zwyczaj modlitwy o trzeciej, szóstej i dziewiątej godzinie dnia. Co praktykował Daniel, nawet wbrew zakazującym dekretom, „trzy razy dziennie padając na kolana, aby modlić się i uwielbiać”, tego troskliwie przestrzegał św. Piotr wraz z Apostołami. To właśnie wtedy, w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy „wszyscy byli zgromadzeni w jednym miejscu”, o „trzeciej godzinie dnia”, zstąpił na nich Duch Święty. Z kolei wtedy, gdy o szóstej godzinie św. Piotr „wszedł na dach, aby się modlić”, dostąpił wizji objawiającej mu przyjęcie pogan do Kościoła. W końcu, o godzinie dziewiątej, która była „godziną modlitwy”, „Piotr i Jan poszli razem do świątyni”. Jednak prócz tych najczęściej wspominanych godzin, pierwsze stulecie Kościoła z pewnością znało więcej pór modlitwy. Po wniebowstąpieniu Zbawiciela, wszyscy Apostołowie, jak wiemy, „trwali jednomyślnie na modlitwie i błaganiach, z kobietami, Maryją Matką Jezusa oraz Jego braćmi”; w tym samym duchu św. Paweł wielokrotnie zachęcał w swoich listach do nieustannej i wspólnej modlitwy. Apostoł domagał się również modlitwy kosztem snu (Ef 6,18), a radę tę obrazuje jeden z opisujących jego życie fragmentów: „o północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu, a więźniowie przysłuchiwali się”.

Taki kształt kultu apostolskiego przekazuje Pismo Święte. Nie należy przypuszczać, że był on tak systematyczny i przypisany do poszczególnych pór dnia, jak w późniejszych czasach pokoju i dobrobytu; niemniej wydaje się, że w zwykłych okolicznościach, kult już wtedy był tak samo ugruntowany i rozwinięty: dla św. Pawła ani więzienie, ani obecność więźniów nie była przeszkodą dla głośnej modlitwy, a możemy przypuszczać, że nie stanowiło to powszechnej trudności, która powstrzymywałaby go zazwyczaj od kultu.

Pory modlitw rozszerzano później stopniowo od trzech (albo – włączając północ – czterech) wspomnianych wyżej, do siedmiu, dodając Prymę (pierwszą godzinę), Nieszpory (popołudnie) oraz Kompletę (przed snem), zgodnie ze słowami Psalmu „siedem razy dziennie będę chwalił Ciebie, według Twojego sprawiedliwego sądu”[3]. Również inne zbożne i przekonujące powody albo przemawiały za tą liczbą, albo zostały później sformułowane (Tracts for the Times, t. 75).

Aż dotąd doszliśmy z naszym protestanckim autorem, którego uwagi są dla nas do tego stopnia zadowalające, że nie będziemy podejmować z nim dyskusji na temat prawdziwości innych, budzącyc wątpliwych części traktatu.

Chrześcijanie żyjący w czasach poapostolskich kontynuowali zwyczaj modlitwy w czasie wymienionych wyżej godzin, co wykazał Martene (De Ant. Eccl. Rit., t. 3), który zebrał liczne rozstrzygające fragmenty z Ojców greckich i łacińskich. Zadowolimy się tutaj jednym cytatem zaczerpniętym z dzieła św. Cypriana, biskupa Kartaginy z III wieku, o modlitwie. Wspomniawszy o zwyczaju Daniela, który modlił się trzykrotnie w ciągu dnia, Cyprian zauważa, że ta starożytna praktyka miała również tajemniczy i symboliczny wymiar.

O godzinie trzeciej Duch Święty zstąpił na uczniów, dopełniając łaski obietnicy Pańskiej; Piotr, wchodząc o szóstej godzinie na taras domu, otrzymał pouczenie przez znak i głos Boży, aby wszystkich dopuszczać do łaski zbawienia (…). Pan zaś, ukrzyżowany o godzinie szóstej, do dziewiątej przelewał swoją krew za nasze grzechy i aby odkupić i przywrócić nam życie, wtedy właśnie przez swoją mękę odniósł zwycięstwo. W naszych czasach, drodzy bracia, do dawniej przestrzeganych godzin modlitw doszły nowe, związane z innymi symbolami. Należy się bowiem modlić także rano, aby poranną modlitwą uczcić zmartwychwstanie Pana (…). Należy także modlić się o zachodzie słońca i o zmroku. Kiedy zachodzi słońce i kończy się dzień w tym przemijającym świecie, i modlimy się, aby na nowo wzeszło nad nami światło, prosimy o przyjście Chrystusa, który przyniesie łaskę światła wiecznego, ponieważ tylko On jest prawdziwym słońcem i prawdziwym dniem. (…) Jesteśmy w Chrystusie, to znaczy w prawdziwym słońcu i prawdziwym dniu, powinniśmy więc trwać na modlitwie przez cały dzień. A kiedy zgodnie z prawami świata następuje noc, nic, co pochodzi z jej ciemności, nie może nam przeszkodzić w modlitwie, ponieważ dla dzieci światłości nawet w ciemnościach nocnych trwa dzień[4] (zob. również dr Cave, Primitive Christianity, cz. 1, rozdz. 9).

„Stary Brewiarz rzymski” – mówi autor cytowanego tomu Tracts for the Times – „przyjął się w różnych częściach Europy na długo przed Grzegorzem VII, a w Anglii używano go od czasu Grzegorza Wielkiego, który wzorem papieży Leona i Gelazego podjął się jego reformy”. W starożytności lud przyłączał się do duchowieństwa w składaniu tej nieustannej ofiary na chwałę Bożą; jednak obowiązek codziennego odmawiania Brewiarza nałożony został wyłącznie na katolickie duchowieństwo i zakony. Święty Benedykt (jak zauważa Grancolas, Com. Hist. in Brev. Rom.) znacząco go skrócił, nowe wydania i poprawki publikowano zaś sukcesywnie za św. Grzegorza VII, Mikołaja III oraz Klemensa VII. Obecną wreszcie formę Brewiarz Rzymski otrzymał po odnowie dokonanej przez Sobór Trydencki, wydany przez papieża Piusa V i poprawiony przez Klemensa VIII oraz Urbana VIII. Według Meratiego, jest on bliski brewiarzowi przyjętemu początkowo przez kanoników regularnych w XVI wieku i przypomina edycję wydaną przez generała franciszkanów, Haymo, a zatwierdzoną przez Mikołaja III (1278). Dlatego cytowany autor nazywa go Brewiarzem Franciszkańskim. Ten jednak opierał się na starym Brewiarzu Rzymskim, który zaadoptowali franciszkanie pod kierunkiem swojego świętego założyciela. „Nasza własna modlitwa codzienna”, wyznaje wspomniany wyżej anglikański duchowny, „jest bez wątpienia uformowana na Brewiarzu”.

Powiedziawszy tyle na temat oficjum w ogólności, możemy wrócić do [obrzędów] Wielkiego Tygodnia.

[część II]

W tym czasie, prócz Niedzieli Palmowej, trzy dni w szczególny sposób upamiętniają historię naszego zbawienia: Wielki Czwartek, ponieważ wtedy nasz Pan ustanowił świętą Eucharystię i rozpoczęła się Jego męka; Wielki Piątek, kiedy został ukrzyżowany i umarł, oraz Wielka Sobota, gdy Jego święte Ciało leżało w grobie. Kościół rozpoczyna uroczyste obchody każdego z tych dni od części oficjum, która nazywa się matutinum i laudes[5], a w tym czasie również Tenebrae (łac. „mroki”) od ciemności, które zapadają na końcu obrzędów. Dawnym zwyczajem celebrowano je nocą, jak to czynią dziś jeszcze niektóre wspólnoty religijne[6]; jednak obecnie odprawia się je po południu dnia poprzedzającego. Nie ma w tym nic nietypowego, ponieważ „dzień kościelny rozpoczyna się od obrzędów wieczornych, czyli Nieszporów, zgodnie z żydowskim sposobem liczenia, który sugeruje tekst [psalmu]: wieczorem, rano i w południe będę się modlił, i tak bez ustanku” (Tracts for the Times, t. 75).

Matutinum nazwane tak od Matuta albo Aurora w przypadku Tenebrae składa się z trzech nokturnów. Każdy z nich zawiera trzy odpowiednie psalmy z antyfonami, po których następują trzy lekcje z Pisma Świętego i Ojców. Bezpośrednio po matutinum śpiewa się laudes, czyli chwałę Bożą; ta część składa się z pięciu psalmów, oprócz Benedictus, to jest kantyku Zachariasza, po którym następuje psalm 50[7], Miserere. Niektóre krótsze modlitwy pomija się, ponieważ w tym żałobnym czasie Kościół obnaża ze zwykłych ozdób swoją liturgię, tak samo jak ołtarze[8].

Charakterystyczny dla tego uroczystego oficjum jest trójkątny świecznik na piętnaście świec odpowiadających piętnastu psalmom recytowanym przed Miserere, który umieszcza się na ołtarzu po stronie epistoły[9]. Po każdym psalmie ceremoniarz gasi jedną ze świec, natomiast po Benedictus nie gasi się ostatniej palącej się świecy umieszczonej na szczycie trójkątnego świecznika, lecz wynosi się ją za ołtarz, aby przynieść z powrotem na końcu oficjum; podczas kantyku gasi się natomiast sześć świec ołtarzowych, jak również te umieszczone ponad cancellata czyli nad kratami[10].

W pierwszych wiekach prześladowań, wierni przynosili świece i kandelabry do sanktuariów, miejsc schronienia; w spokojniejszych czasach, zwyczaj ten kontynuował również Konstantyn i inni, którzy wznosili albo poświęcali bazyliki. Świece palono w ciągu dnia, jak zauważa św. Hieronim, „nie po to, by odgonić ciemności, lecz na znak radości”. Dlatego zwyczaj stopniowego gaszenia ich podczas oficjum Tenebrae można słusznie za Amalariusem uznać za znak żałoby Kościoła współczującego ze swoim boskim i cierpiącym Oblubieńcem. Liczbę świec wyznacza ilość psalmów, która jest taka sama jak podczas zwykłego matutinum z trzema nokturnami.

Zwyczaj chowania za ołtarzem ostatniej, najwyżej umieszczonej świecy, w trakcie ostatniej części oficjum, oraz wnoszenie jej z powrotem zapalonej pod koniec obrzędu stanowi wyraźną aluzję do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, którego światło, jak podaje Micrologus, reprezentują nasze płonące świeczki. „Ja jestem światłością świata” (J 8,12)[11]. Podobnie, pozostałe świece gaszone jedna po drugiej mogą przedstawiać proroków zabijanych kolejno przed ich boskim Panem: jeśli dodamy, że w tym czasie recytuje się psalmy Starego Przymierza, to wyjaśnienie wydaje się bardziej zadowalające niż pozostałe, które odnoszą je do Najświętszej Dziewicy, Apostołów i uczniów Chrystusa[12].

Antyfony oraz psalmy, z wyjątkiem Miserere (które jest ostatnim psalmem podczas laudes), większość lekcji i pozostałych części oficjum, śpiewa się jednogłosowo. Od połowy XV wieku trzy lamentacje, czyli pierwsze trzy czytania, każdego dnia śpiewano w papieskiej kaplicy metodą canto figurato[13]. Od Sykstusa V w ten sposób śpiewa się wyłącznie pierwszą lamentację, według rozporządzenia Klemensa XII w dodatku skróconą, dwie pozostałe śpiewa się zaś canto piano[14]zgodnie z metodą Guidettiego. Pierwszą lamentację pierwszego i drugiego dnia śpiewa się według Palestriny, a trzeciego dnia według Allegriego. Zdaniem Bainiego pierwszą lamentację drugiego dnia uważa się za najwykwintniejszą: skomponowana przez Palestrinę na cztery głosy oraz bas, dochodząc do patetycznej apostrofy Jeruzalem, Jeruzalem, nawróć się do Pana! „co roku sprawia, że wszyscy, czy to słuchacze, czy to śpiewacy, bledną” (Baini, Mem. Stor., t. 1).

http://www.youtube.com/watch?v=-ertb7j-g0U|image=http://i1.ytimg.com/vi/-ertb7j-g0U/1.jpg
http://www.youtube.com/watch?v=MgJ-nbE0RhQ|image=http://i1.ytimg.com/vi/MgJ-nbE0RhQ/2.jpg

Lamentacje Jeremiasza mają formę akrostychu: każdy wers zaczyna się od liter alfabetu hebrajskiego zgodnie z ich porządkiem, najpierw alef, następnie beth i tak dalej. Podobny układ trudno było zachować w łacińskiej Wulgacie, jednak aby zachować jego ślad, na początku każdego wersu śpiewa się pierwotną nazwę hebrajskiej litery przed łacińskim tłumaczeniem dalszego tekstu.

Skończywszy Benedictus, to jest kantyk Zachariasza, oraz jego antyfonę, chór śpiewa werset „Chrystus stał się dla nas posłuszny aż do śmierci”; drugiego dnia dodaje „a była to śmierć krzyżowa”, trzeciego zaś – „dlatego Bóg wywyższył Go ponad wszystko i dał Mu imię ponad wszelkie imiona”. Słysząc te słowa, śpiewane w chwilach tak podniosłych, roztkliwia się pobożne serce chrześcijanina: klękając przed swym ukrzyżowanym Zbawicielem recytuje tę modlitwę miłości, modlitwę dziecka skierowaną do Ojca, modlitwę, którą On, Mąż Boleści podyktował swoim umiłowanym dzieciom. Jednocześnie, wspominając grzechy, którymi obraził tak drogiego i umierającego Rodzica, dotknięty żalem i skruchą – pobudzanymi z każdą chwilą coraz silniej przez muzykę, którą bez wahania nazwę niemal niebiańską – jego serce zaczyna głośno wołać o miłosierdzie, dla którego umarł Jezus. Wierny dołącza do Bożej służby, aby żarliwie recytować modlitwę błagającą o Boże błogosławieństwo dla tych, za których Chrystus cierpiał i umarł. Huk następujący po niej przywołuje mu na myśl poruszenie natury na śmierć Stworzyciela, lecz pojawiająca się ponownie zapalona świeca przypomina, że była ona tylko chwilowa – chrześcijanin odchodzi więc w milczeniu przepełniony zbożnymi uczuciami i rozpalony świętymi poruszeniami.

Każdy kto uczestniczył w oficjum Tenebrae nie będzie zaskoczony wyznaniem filozofa, że ze względu na korzyść swej duszy, chciałby, aby w dniu, gdy będzie ją miał ostatecznie oddać Bogu, mógł słuchać Miserere w papieskiej kaplicy. W żadnym innym miejscu ta słynna muzyka nie oddziaływała tak silnie. Przewodniczący papieskiego chóru, Baini, powołując się na Paride de Grassiego, wspomina, że w Wielką Środę roku Pańskiego 1519, śpiewacy wykonali Miserere w nowy, niezwykły sposób, śpiewając zamiennie wersety w symfonii. Ten zwyczaj najprawdopodobniej zapoczątkował osławione później wykonania Miserere. Baini wymienia licznych autorów, którzy podejmowali się komponowania tego utworu[15]. Za najbardziej udaną uważa się kompozycję Gregorio Allegriego, rzymianina, od 1629 roku członka chóru papieskiego, którą przez pewien czas wykonywano przez wszystkie trzy dni Tenebrae.

Później w Wielki Czwartek zaczęto wykonywać Miserere Alessandro Scarlattiego lub Felice Aneriego, które w roku 1714 przyćmił utwór skomponowany przez Tommaso Bai a Bolognese, przewodniczącego chóru bazyliki św. Piotra. Od tego czasu w kaplicy papieskiej wykonywano wyłącznie Miserere Allegriego i Baiego, dopóki Pius VII nie nakazał słynnemu Bainiemu skomponowania nowej wersji, która spotkała się z zasłużonym uznaniem. Od 1821 roku wszystkie trzy Miserere, Bainiego, Baiego oraz Allegriego są wykonywane kolejno podczas Triduum, zwyczajowo w wymienionej przez nas kolejności. Pierwszy werset Miserere zawsze śpiewany jest w harmonii, drugi zaś w jednogłosie, i tak na zmianę aż do ostatniego wersu, który jako jedyny wykonywany jest w harmonii przez wszystkich śpiewaków dzielących się na dwa chóry wykonujące zamiennie kolejne wersy[16].

Popołudniem Wielkiej Środy, Kardynał Wielki Penitencjariusz idzie do bazyliki Najświętszej Maryi Większej, gdzie mniejszymi penitencjariuszami są oo. Dominikanie […]. Wieczorem w środę, czwartek i piątek chrześcijanie mogą gromadzić się ku zbudowaniu wTrinità dei Pellegrini[17] przed kardynałami, książętami, prałatami i innymi, którzy prawdziwie umywają, a następnie całują stopy biednych pielgrzymów recytujących z nimi wtedy Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Chwała Ojcu oraz inne piękne modlitwy, jak na przykład:

Gesù, Giuseppe, Maria,
Vi dono il cuore e l’anima mia.
Gesù, Giuseppe, Maria,
Assisteteci nell’ultima agonia
(…)

Następnie czekają na nich przy stole i odprowadzają ich do posłania, nieustannie odmawiając zbożne modlitwy. W tym samym czasie księżniczki oraz inne damy wyższych sfer oddają się tym samym uczynkom miłosiernym względem pielgrzymujących kobiet. Mogłoby się nam wydawać, że pierwsi chrześcijanie byli przed nami ludźmi miłosierdzia, prostoty i uniżenia: tymczasem w tym samym miejscu, kilka lat temu, czcigodny papież Leon XII na kolanach umywał i całował stopy pielgrzymujących z daleka pątników; kto widział go takiego, ze łzami wspominał uniżenie i miłosierdzie jego poprzednika, Piotra, oraz większego od Piotra, który „umył stopy uczniów i wytarł je ręcznikiem, którym był przepasany”. 

Mariusz opłakiwał ruiny Kartaginy, lecz jego żałość była rozczarowaniem samolubnej ambicji. Jeremiasz zaś lamentował nad upadkiem i spustoszeniem Jerozolimy, a jego żałobna emfaza wypływała ze szczerego patriotyzmu i religijności.

IlustracjaSpójrz na jego czcigodną postać w Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie siedzi zamyślony i niepocieszony, jego nogi są skrzyżowane, wyczerpanagłowa spoczywa na dłoni, a oczy utkwione są w ziemi, jakby nic nie mogło przykuć jego uwagi prócz żalu nad córką Syjonu[18]. Następnie posłuchaj lamentacji tego natchnionego i doświadczonego proroka: pełne są najgłębszego patosu, a wypowiedziane ze słodyczą szczebiotu słowika. A teraz, zwróć się, o chrześcijańska duszo, ku jeszcze bardziej żałobnemu i subtelnemu obrazowi. Oto w ogrodzie Getsemani i na górze Kalwarii Jezus opłakuje już nie pojedyncze miasto czy naród: jego żałość roztacza się bowiem nad ruinami świata; jednak nie tak, jak uczynił to stary Noe, gdy bezpieczny spoglądał na wody potopu zalewające ziemię, lecz „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy; a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich”, cierpiał i zmarł za nas. To moralne ruiny świata, nasze grzechy z ich obrzydliwymi konsekwencjami spowodowały wszystkie ciosy i smutki Jezusa. Chodźcie więc, rzućmy się do stóp krzyża i wzywajmy głośno miłosierdzia z sercem skruszonym i pokornym, którym On nigdy nie wzgardzi. Przeciwko Tobie samemu, mówmy, zgrzeszyliśmy i uczyniliśmy zło w Twoich oczach; miej jednak litość nad nami, o Boże, według wielkiego miłosierdzia Twego. A Ty, Najświętsza Dziewico i Matko, która stoisz w milczeniu udręczona pod krzyżem umierającego Syna[19], pozwól, abyśmy mogli czuć miłość i żałość podobne do Twoich.

Eja mater fons amoris
Me sentire vim doloris
Fac, ut tecum lugeam.
Fac, ut ardeat cor meum
In amando Christum Deum,
Ut sibi complaceam. Amen.
[20]


[1] Dodatek w wydaniu z 1854 roku – przyp. tłum.

[2] Duchownym tym był John Henry Newman (stąd zapewne dodatek „bez wahania” w późniejszym wydaniu, które ukazało się po konwersji przyszłego błogosławionego) – przyp. tłum

[3] Zob. również Palmer, Origines Liturgiae, t. 1: Antiq. of the English ritual, rozdz. 1, s. 1. Obaj autorzy przyznają, że brewiarz stanowi zasadnicze źródło porannej i wieczornej modlitwy Kościoła Anglii.  

[4] Cyprian z Kartaginy, O Modlitwie Pańskiej 34-35, tłum. A. U. Korab, [w:] Odpowiedź na Słowo. Najstarsi mistrzowie chrześcijańskiej modlitwy, red. H. Pietras, Kraków 1993, s. 96-97.

[5] W oryg. „matins and lauds”. Ponieważ nie istnieją właściwe polskie odpowiedniki tych nazw, do tłumaczenia wprowadzono terminy łacińskie – przyp. tłum.

[6] Nasz boski Pan spędzał czasem całą noc na modlitwie; a pierwsi chrześcijanie, jak informuje swojego mistrza Trajana Pliniusz, gromadzili się przed brzaskiem, aby śpiewać hymn Chrystusowi. Zarówno Lucjan, jak i Ammianus Marcellinus skarżyli się na chrześcijański zwyczaj spędzania nocy na śpiewaniu hymnów. Święty Hieronim pisał zaś do Eustochium (List 22), że poza dziennymi godzinami modlitw powinniśmy wstawać dwukrotnie lub trzykrotnie w ciągu nocy.

[7] W numeracji hebrajskiej 51 – przyp. tłum.

[8] Podczas mszy i oficjum za zmarłych pomija się niektóre zwyczajnie przepisane modlitwy i obrzędy. W ten sposób, mówi Benedykt XIV, „Kościół, zapominając o wszystkim innym, skupia się wyłącznie na opłakiwaniu grzechów ludzkości oraz na współczuciu z Chrystusem naszym Odkupicielem w Jego cierpieniach”. Jeśli zaś chodzi o antyczność tego obrzędu, Martene zauważa (ks. IV, rozdz. 22), że ten sam porządek nocnych i dziennych oficjów Wielkiego Czwartku, jakiego przestrzegamy obecnie, znajduje się zarówno w starożytnym Antyfonarzu Kościoła rzymskiego, jak i tym św. Grzegorza wydanym przez B. Tommasiego. Wynika stąd, że podczas ostatnich trzynastu stuleci nie było w tej materii praktycznie żadnej zmiany.

[9] Czyli po prawej stronie; po lewej stronie czyta się zaś Ewangelię i dlatego nazywa się ją „stroną Ewangelii” – przyp. tłum.

[10] Amalarius, kapłan z Metz żyjący w IX wieku, wspomina (De ordine antiphonarii) o gaszeniu świec podczas oficjum przepisanego na te trzy dni. Wydaje się jednak, że nie był to obyczaj rzymski, ponieważ Teodor, archidiakon Kościoła rzymskiego zapytany przez niego, odpowiedział: „Zwykle towarzyszę Panu apostolskiemu w Lateranie, gdzie celebruje się oficjum Coena Domini (Wielki Czwartek), i nie ma tam zwyczaju gaszenia świec. W Wielki Piątek nie używa się żadnych świateł, lamp ani świec w kościele jerozolimskim (Santa Croce), dopóki Pan apostolski odprawia tam uroczyste modlitwy albo odbywa się weneracja krzyża”.

[11] Na potwierdzenie tego wyjaśnienia zauważyć można, że świecę umieszcza się za ołtarzem po śpiewie Benedictus, podczas antyfony odwołującej do męki Chrystusa, i pozostaje tam, gdy śpiewa się werset „Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci”, psalm Miserere, który jest suplikacją o miłosierdzie, oraz modlitwę wspominającą ukrzyżowanie.

[12] Podobne opinie zob. w: Benedykt XIV, De festis, ks. I, rozdz. 5. System Du Verta, który odrzuca wszelkie mistyczne oraz symboliczne znaczenia przypisywane ceremoniom kościelnym, został rozstrzygająco obalony przez Langleta, Le Bruna, Tournely’ego i innych duchownych.

[13] Chodzi o śpiew polifoniczny – przyp. tłum.

[14] Chodzi o śpiew jednogłosowy, czyli w tym wypadku chorał – przyp. tłum.

[15] Kompozycje Tartiniego i Pisariego przetrwały tylko rok.

[16] Osoby, które bezpośrednio po celebracji w Kaplicy Sykstyńskiej udadzą się do Bazyliki św. Piotra, powinny zdążyć na część, jeśli nie na całość Miserere śpiewanego w bazylice, gdzie wykonuje się kompozycje Fioravantiego (byłego mistrza) Basiliego (obecnego mistrza) oraz Zingarelliego.

[17] Zob. Sheehy, Reminiscences of Rome, List 4, London 1838. (Chodzi o kościół Najświętszej Trójcy Pilegrzymów – przyp. tłum.)

[18] „[…] ha fatto alla guancia / Della sua palma sospirando letto”, Dante, Pur. VII [„ze swej dłoni policzkowi uczynił łóżko, wzdycha i się żali”, A. Kuciak]. „Sed frons laela parum et dejecto lumina vultu”, Virg., Aen. VI,863 [„ale z czołem posępnym i z oczyma spuszczonymi na dół”]. Zob. uczone dzieło De Jorio’ego, Mimica degli antichi, art. „Dolore” [cierpienie], „Mestizia” [smutek]. Można dodać, że podbite prowincje [rzymskie] przedstawiane były na płaskorzeźbachoraz medalach w podobny sposób jako figury. Zob. np. Judaea Capta na rewersie Wespazjana, Addison, Dialogues on ancient medals.

[19] „A obok krzyża Jezusowego stała Jego Matka” por. J 19,25.

[20] Z sekwencji Stabat Mater: „Matko, coś miłości zdrojem, / spraw, niechaj czuję w sercu moim / ból Twój u Jezusa nóg. / Spraw, by serce me gorzało, / by radością życia całą / stał się dla mnie Chrystus Bóg” – przyp. tłum.

tłum. Piotr Kaznowski

Charles Michael Baggs, O Bożym Oficjum, a w szczególności o Oficjum "Tenebrae”, III rozdział książki The Ceremonies of Holy-Week, Rome 1839, s. 37-50.

Zobacz także