Ckliwy i mdłego serca?

Zaczął się czerwiec, w kościołach można codziennie usłyszeć wezwanie: Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według Serca Twego. Werset ten nawiązuje do Ewangelii według św. Mateusza (11:29), pierwsza jego część jest właściwie cytatem. Cichy – prays – można też przetłumaczyć: łagodny.

Łagodny i pokorny jest Jezus. Niestety, dla wielu Jego uczniów znaczy to raczej: ckliwy i mdły. I nie chodzi tylko o cukierkowe obrazki z Najśw. Sercem Jezusa, czy o ustawiane w kościołach kiczowate figury Zbawiciela, ukazującego swoje Serce. Chodzi też o sposób mówienia (i pisania), o zachowanie tak wielu chrześcijan… Wielu sądzi, że ckliwość i łagodność to jedno, że bycie mdłym to bycie pokornym. Na grunt kulinarny to przenosząc jeszcze wyraźniej: albo nadmiar cukru, albo całkowity brak jakichkolwiek przypraw. Albo nadmiernie słodzą, albo są  doskonale byle jacy i nudni, pozbawieni jakichkolwiek żywszych emocji. I nie chodzi mi tylko o kazania, chociaż tam najłatwiej to zaobserwować.

A przy okazji słodyczy: przywołany na początku fragment Ewangelii mówi też o jarzmie, które jest – w polskim przekładzie – słodkie. Ten polski przekład opiera się na Wulgacie, gdzie mamy iugum suave. (Nawiasem mówiąc, łacińskie suavis jest z tego samego rdzenia, co polskie słodki, angielskie sweet, niemieckie süss, greckie hedus.) Suavis to, istotnie, słodki, ale nie tylko w sensie smakowym. Może też oznaczać, że ktoś lub coś jest miłe, przyjemne, drogie – tak samo jak po polsku, możemy powiedzieć: Jakie słodkie maleństwo! – niekoniecznie wczuwając się przy tym w Babę Jagę.

Grecki tekst określa Chrystusowe jarzmo słowem chrestos – dobry, wygodny, przyjemny. Lepiej to pasuje do jarzma: jest wygodne, czyli dobrze, łatwo się je niesie. A samo jarzmo – dzygon – oznacza etymologicznie coś, co łączy; łączyło dwa woły, ciągnące wóz czy pług. Innymi słowy, Jezus mówi o jarzmie, w którym jesteśmy parą z Nim samym.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.