Cnoty czasu oczekiwania, cz. 5

Rekolekcje adwentowe o. Janusza Pydy OP

rkaCnota spostrzegawczości

Wcielonego Boga trzeba rozpoznać. Niewątpliwie faktów ów stanowi ważną różnicę pomiędzy przyjściem Syna Bożego w tajemnicy Wcielenia i przyjściem Syna Bożego u końca czasów. Wówczas bowiem nie da się Go nie dostrzec i nie zauważyć Jego przyjścia.

W ostatnim tygodniu Adwentu Kościół szczególnie uważnie przygląda się św. Elżbiecie. To ona jako pierwsza „rozpoznaje” w Maryi łaskę Bożego macierzyństwa i to ona pierwsza głośno wypowiada prawdę o przyjściu Zbawiciela. Matka Proroka, czując pod sercem jego poruszenie i napełniona Duchem Świętym sama staje się pierwszą prorokinią, która rozpoznaje i mówi o pierwszym przyjściu Pana. To bardzo charakterystyczne, że Maryja „wypowiada” swój Magnificat, dopiero, gdy słyszy słowa Elżbiety. Zostaje niejako ośmielona do radości, zostaje zachęcona do wypowiedzenia tego, co było jej najgłębszą i najpiękniejszą, ale pewnie i trudną tajemnicą. Przecież dotychczas poza Aniołem z nikim o tym wszystkim nie rozmawiała – nawet z Józefem. Elżbieta jest pierwszym człowiekiem, który rozpoznaje w Maryi Matkę Zbawiciela i rozpoznaje Zbawiciela, w dziecku, które dopiero ma się narodzić. Trzeba przyznać, że to raczej duża sztuka. To jej słowa wdzięczności, zachwytu i proroctwa „ośmielają” Maryję do wyśpiewania Magnificatu.

Pytania do nas są proste – na ile potrafię rozpoznawać Boga w innych ludziach? Czy na tyle uważnie przyglądam się moim bliźnim, że potrafię dostrzec fakt, iż w ich życiu Słowo Boże – być może w niewielkim, ubogim wymiarze – ale jednak staje się ciałem? A jeśli nawet zauważę dobro w drugim człowieku – czy potrafię o nim głośno powiedzieć, czy potrafię wyraźnie wypowiedzieć swoją wdzięczność wobec kogoś, kto przychodzi do mnie być może przez góry trudu i przeszkód, jakie sam stawiam? Rozpoznawanie Boga w drugim człowieku jest sztuką, której można się nauczyć – ale nie ma co ukrywać, to jest ten rodzaj sztuki, który stoi zupełnie na bakier z naszymi przyzwyczajeniami. Zło w ludziach widzimy łatwo i zwykle nie potrafimy „zatrzymać” go na sobie – plotkujemy, puszczamy owo zło w „zły obieg”. Dobro w innych widzimy i rozpoznajemy z dużą trudnością. Jeśli już je dostrzeżemy stajemy się podejrzliwi. Szukamy ukrytych i koniecznie nienajlepszych intencji. Jeśli zaś nawet dobro rozpoznajemy i nie jesteśmy w stanie mu zaprzeczyć – to jednak milczymy. Nie potrafimy o nim powiedzieć, wstydzimy się naszej „naiwności”, albo tego, ż ktoś pomyśli, iż czegoś od niego chcemy, skoro jesteśmy tacy mili. Cnota spostrzegawczości, to cnota, która pozwala dostrzec i rozpoznać łaskę Boga w drugim człowieku – nawet jeśli jeszcze w pełni się nie objawiła, nawet jeśli w pełnie nie przyszła jeszcze na świat.

Ćwiczenia:

1)    Wybierz z Twojego otoczenia trzy osoby, które bardzo lubisz oraz trzy inne, których nie znosisz. Postaraj się w każdej z tych osób dostrzec albo dobrą cechę, albo przynajmniej przypomnieć sobie uczynek, który wykonała, a który uważasz, że jest rzeczywiście dobry. Nie wykonuj tego ćwiczenia na siłę. Jeśli nie potrafisz dostrzec w kimś dobra ani nawet wskazać ani jednego dobrego uczynku drugiego człowieka, przyznaj się do tego przed samym sobą.

2)    Zastanów się, ile razy od ostatniej niedzieli udało Ci się kogoś pochwalić. Postaraj się w najbliższych dniach zwrócić na to szczególną uwagę. Jeśli to tylko nie jest puste gadanie – staraj się chwalić ludzi za to, co dobrego robią Jeśli znajdzie się taka możliwość przy okazji Świąt (np. życzeń świątecznych) powiedz komuś o dobru, które najbardziej w nim, czy w niej cenisz.

3)    Zrób w najbliższym czasie rachunek sumienia zadając sobie pytania: Ile razy udało mi się kogoś „zgasić” moimi słowami? Ile razy „przemilczałem dobro czy staranie o dobro, które ktoś podjął – dla mnie, albo dla innych? Ile razy nie pochwaliłem kogoś, albo nie wyraziłem wdzięczności wobec kogoś, kto na to zasłużył. Czy nie dewaluuję swoich słów wypowiadaniem pustych, konwencjonalnych komplementów, a jednocześnie nie potrafię nikogo na poważnie pochwalić i słowem utwierdzić w realnym dobru, które robi? Ile razy ostatnio zdarzyło mi się podnieść kogoś na duchu?

4)    W intencji tych wszystkich ludzi, którzy nie wytrwali w dobrym, bo nie miał ich kto umocnić choćby słowem oraz w intencji tych wszystkich, którym dobro przychodzi z ogromną trudnością, bo nikt go nigdy nie zauważył, nie nazwał i nie pochwalił, w intencji wszystkich, których dobro pozostaje ukryte i niezauważone odmów w najbliższym czasie dziesiątkę różańca – tajemnicę Nawiedzenia Św. Elżbiety

5)    Przeczytaj z Ewangelii według Św. Łukasza fragment o nawiedzeniu św. Elżbiety (Łk 1, 39-45) i pomódl się za wstawiennictwem św. Elżbiety i św. Jana Chrzciciela o dar otwartych oczu i umiejętność dostrzegania dobra, łaski, Bożego działania w Twoich bliźnich.

o. Janusz Pyda OP

_____________________________________________________

Wszystkie części rekolekcji "Cnoty czasu oczekiwania" można znaleźć w archiwum działu "Praktyka"

 

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.