Co Bóg ma przeciw łydkom i kiltom, czyli historia pewnego przekładu
P. C. Craigie w przedmowie do swojego komentarza do Księgi Psalmów wspomina własne dzieciństwo: "Było zwyczajem w Szkocji, że w niedzielę do kościoła chłopcy zakładali kilt. Do dziś pamiętam, jak śpiewaliśmy słowa Psalmu 147:10, 'nie znajduje On upodobania w nogach żadnego mężczyzny'. Zastanawiałem się wtedy, czy Pismo święte potępia noszenie kiltu."
W polskich kościołach takich problemów nikt by nie miał. (Plus fakt, że w tym kraju kiltów do kościoła panowie raczej nie noszą.) Albowiem nasi świątobliwi tłumacze ksiąg liturgicznych gładko przełożyli rzeczony werset – co poświadczyć może każdy, kto po polsku odmawiał dziś jutrznię – jako "nie kocha się [Pan] w sile rumaka ani w potędze męża". Ale już w łacińskiej Liturgia Horarum mamy, w wersji Neowulgaty: Non in fortitudine equi delectatur, nec in tibiis viri beneplacitum est ei. Czyli: nie znajduje upodobania w łydkach męża. Ewentualnie w goleniach, jeśli ktoś woli taką wersję przekładu. (W Wulgacie Hieronima jest tak samo, tyle że zamiast 'est' mamy 'erit'.)
Łydki, golenie, uda, nogi pojawiają się w innych przekładach, od Septuaginty poczynając. W nowogreckim też są. I w islandzkim. I w niemieckim, rosyjskim, ukraińskim. Po włosku, jeśli dobrze zrozumiałem, Pan nie kocha się w biegu męża. Nie wiem, jak to jest po czesku, w każdym razie brzmi uroczo: aniž se kochá v lejtkách muže udatného. Nawet w Biblii Tysiąclecia czytamy: nie ma upodobania w goleniach męża.
W hebrajskim oryginale, według poważnych tłumaczeń i opracowań, też są nogi. Oczywiście, jako symbol siły, mocy; ten, kto szybko biegnie, kto w walce na własnych nogach stać może, jest silny i, w opinii psalmisty, może zacząć polegać sam na sobie, uznać, że Boża pomoc nie jest mu potrzebna, skoro jest tak silny i potężny. (Można porównać z Ps 73:4, chociaż tam raczej mamy do czynienia z siłą ciążenia…) Widać polscy tłumacze uznali, że nikt nie zrozumie biblijnego obrazowania… Szkoda. Ale piętę w innym psalmie (41) zachowali. Brak konsekwencji?
Aczkolwiek znalazłem jakiś polski przekład w sieci, w którym mamy taką wersję: Nie kocha się w mocy końskiej, ani się kocha w goleniach męskich. Może jednak tłumacze polskiej Liturgii Godzin mieli rację, nie zniżając się do poziomu łydek?
Dostarczamy wartościowe treści?
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Śpiew Ewangelii – 4 niedziela Wielkiego Postu, rok B
Nie wystarcza, żeby w czasie liturgii Słowo Boże było przeczytane, ma być ono uroczyście głoszone,... więcej
-
W marcu drugie seminarium z cyklu „Konsekrować...
Rozpoczął się marzec, a to oznacza, że wielkimi krokami zbliża się drugie spotkanie z cyklu „Konsekrować świat” – Fundacja... więcej
-
Śladami katechumenów: Egzorcyzmy – uwolnienie człowieka spod...
W kulturze XX i XXI wieku egzorcyzmy budzą powszechne zainteresowanie. Świadczą o tym liczne książki,... więcej
-
10 mar
Wiara z YouTube’a. Czy Kościół potrzebuje influencerów? (spotkanie ONLINE)
Wrocławskie duszpasterstwo akademickie Dominik zaprasza na cykl spotkań OPen! W środę… więcej
-
15 mar
W marcu drugie seminarium z cyklu „Konsekrować świat”
Rozpoczął się marzec, a to oznacza, że wielkimi krokami zbliża się drugie spotkanie… więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.