Co ksiądz mówi po cichu (1)

Jest kilka momentów w czasie Mszy świętej, kiedy celebrans odmawia ciche modlitwy. Wierni zazwyczaj wtedy coś śpiewają, albo milczą, a kapłan szeptem recytuje krótkie formuły. Ciche modlitwy kapłana, wprawdzie innymi słowami, ale często powtarzają swoje treści.

Są tacy, którzy zżymają się na powtórzenia we mszy. Takim klasycznym pytaniem, które wiele razy zadawali mi księża i świeccy było: czy zasadne jest aby żegnać się znakiem krzyża podczas mszy świętej. Niektórzy uważają, że tylko na początku i końcu mszy można. Ja zawsze wtedy pytam: a po co mówić tyle razy amen? To prawda, że obecny obrządek nie ma zbyt wielu powtórzeń, jednak trzeba pamiętać, że logika rytuału jest inna niż matematyczna. Każdy tradycyjny rytuał rządzi się logiką ludzkiej emocjonalności. Powtarzamy się, aby wyrazić, że coś jest dla nas ważne. Czy wystarczy, że ukochanej powiemy tylko raz, że ją kochamy? Wyznania, obietnice i wyrażanie zachwytu są motorem miłości. Tak samo jest w relacji do Boga, a On nie będzie jak pan Sułek i nie powie Ciiicho, wiem. Dlatego i w treści modlitw będziemy się powtarzać. One podtrzymują nasz zachwyt, miłość, pokorę…

Na cale szczęście papież Paweł VI pozostawił w mszale stare ciche modlitwy. Był bowiem taki czas, zaraz po Soborze Watykańskim II, kiedy były one zagrożone. Niektórzy specjaliści od liturgii kontestowali te ciche modlitwy, argumentując, że msza nie jest prywatną własnością księdza, że nie wolno oddzielać go od świętego ludu Bożego takimi ekskluzywnymi formułami. Tymczasem ich istnienie zgadza się z potrzebą człowieka i broni kapłana, a w konsekwencji lud, od przynajmniej jednego niebezpieczeństwa. Otóż wszystkie te apologie przypominają celebransowi, że po pierwsze i on jest uczestnikiem mszy, że i do niego ona jest adresowana. Nie odprawia mszy dla ludzi, ale z ludźmi.

Po drugie, każe mu pamiętać, że jest grzesznikiem i potrzebuje Bożego miłosierdzia. Pozycja, którą zajmuje kapłan w zgromadzonym na modlitwie Kościele; szata, którą nosi i gesty, które wykonuje, wywyższają go, z psychologicznego punktu widzenia, ponad innych obecnych. Dlatego potrzebuje oparcia w modlitwie, która umocni duchowy wymiar jego służby. Jej słowa przypomną mu, kim naprawdę jest: grzesznikiem, któremu wybaczono i wybacza się nieustannie, który w niczym nie zasługuje na wyróżnienie. Jest sługą. Z kolei lud Boży ma prawo wiedzieć, co kapłan mówi po cichu, bo żadna modlitwa mszy nie jest prywatna, nawet gdy jest wypowiadana po cichu.

Tomasz Kwiecień OP

Artykuł ukazał się wcześniej w Przewodniku Katolickim.

Kolejne części artykułu: 2, 3, 4, 5, 6, 7.

Zobacz także