Cztery słowa czterem słowom nierówne
Tłumacze to jakoś rozbudowują i upiększają, powiedziała ostatnio pani, z którą czytam Homera. Może i tak, ale to właściwie przywilej i klątwa tłumaczy, którzy z poematu w jednym języku muszą zrobić poemat w innym, całkowicie odmiennym.
Czasami tłumacz wcale nie rozbudowuje wersu w przekładzie, nie upiększa go, nawet udaje mu się zachować ilość słów – a jednak przekład wychodzi zupełnie bezbarwny i pozbawiony mocy oryginału. Opuścił go Fojbos Apollon, czytamy w 213. wersecie XXII księgi Iliady – chodzi o Hektora, tuż przed jego walką z Achillesem. Lipen de he Phoibos Apollon, tak brzmi oryginał – o jedno słowo więcej, które akurat można pominąć, co więcej, nawet układ akcentów dało się zachować. A jednak – to nie to. Po polsku nie czuć nieuchronności Przeznaczenia, które już zadecydowało o śmierci Hektora.
Kiedyś pytałem znajomych o ulubiony wers z poezji staroangielskiej. Jeden z nich zacytował: Crist wæs on rode, Chrystus był na krzyżu. Po polsku mamy tyle samo słów, co w oryginale, a jednak… Znowu nie to. Jeśli sięgnąć jeszcze dalej w przeszłość, i odczytać te słowa poematu nie z rękopisu, ale z kamiennego krzyża w Ruthwell, wrażenie jest jeszcze większe (byle nie mieć wtedy przed oczami rekonstrukcji owego krzyża): Krist wæs on rodi. Surowość i prostota tych czterech słów porażają. I nie ma co się dziwić reakcji, opisanej w dawnej antyfonie Dum Fabricator mundi, śpiewanej przy adoracji Krzyża: Świat krzyczał, że nie jest w stanie znieść śmierci Syna Bożego.
Dostarczamy wartościowe treści?
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: II niedziela Wielkiego Postu,...
„Liturgia w soczewce” to nowa propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli... więcej
-
„Trzy sekrety. Rekolekcje dla małżeństw” – recenzja...
Autorzy „Trzech sekretów. Rekolekcji dla małżeństw”, Dana i Amber Dematte, zapraszają czytelnika, czy może trafniej... więcej
-
Liturgia i edukacja (część 3): reedukacja pragnienia...
Jesteśmy stworzeni dla adorowania Boga, nie zaś dla czczenia fałszywych bożków rasizmu, bigoterii, własnej “ważności”,... więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.