Dni Noego

Dni Noego, to jakie dni? Dni budowy arki.


"…Noe sam osobiście ani nawet wspierany przez swych trzech synów nie był w stanie wykonać zadania, jakie zlecił mu Bóg. Wielokrotnie przerastało ono jego siły i umiejętności. Musiał więc posłużyć się innymi. Musiał do budowy arki zaangażować ogromny zespół ludzi: drwali, cieśli, szkutników, stolarzy, tragarzy, smolarzy… A i tak praca trwała zapewne lata. A potem jeszcze musiał zakupić ogromne ilości żywności i paszy dla pasażerów arki, której sam także nie byłby w stanie wyprodukować.

Jasne, że skoro w arce mieli znaleźć schronienie przedstawiciele wszystkich gatunków zwierząt, musiała ona posiadać duże rozmiary. Jednak biblijny autor nie poprzestaje na stwierdzeniu, że była wielka, ale podaje dokładne jej wymiary – wymiary niedorzecznie wielkie w realiach tamtych możliwości technicznych – by uświadomić nam, że budowie arki sekundowali właściwie wszyscy. Wszyscy, nawet ci mieszkający w bardzo odległych stronach, którzy nie uczestniczyli czynnie w tym przedsięwzięciu, zdążyli usłyszeć, że coś takiego ma miejsce i wszyscy oni zdążyli zadać pytanie: czemu on to robi? Dlaczego topi majątek w absurdalnym przedsięwzięciu, które nie wiadomo czemu ma służyć? I zapewne też wszyscy zdążyli usłyszeć odpowiedź: Bóg mu kazał, bo zamierzył położyć kres występkom i naszej niegodziwości.

Znali odpowiedź, ale nie uwierzyli jej. Pracowali przy budowie arki, dorabiali się na niej, ale życia nie odmienili. Co dnia i co godziny mieli w rękach i przed oczyma materialny wyraz wiary i bezwarunkowego zawierzenia Bogu, do jakiego zdolny był jeden spośród nich, ale to nie mąciło ich dobrego samopoczucia. Nie zamierzali go naśladować. “Ciśnienie” rzeczywistości na ludzką wyobraźnię, niezdolność oderwania się od tego, co jest, a co przecież wcale nie musi być i zaufanie do swego wieloletniego życiowego doświadczenia są w człowieku tak silne, że tylko bardzo niewielu – tych obdarzonych specjalnym słuchem – potrafi usłyszeć Boże ostrzeżenie. Reszta patrząc, jak rośnie arka, będzie nieodmiennie pukać się w czoło.

Tak więc wiadomość, że Bóg sprowadzi na ziemię potop, by wyniszczyć wszelką istotę pod niebem, gdyż tylko w ten sposób można położyć tamę złu i nieprawości, nie była własnością tylko Noego. On ją otrzymał, bo tylko on potrafił ją usłyszeć (gdyż wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi), ale wolą Boga (od Niego przecież pochodził nakaz budowy monstrualnie ogromnej arki) było, by dotarła do wszystkich. Bóg bowiem nie knuje podstępnie przeciw człowiekowi, nawet gdy ten jest wielkim grzesznikiem, ale Jego celem jest ratować człowieka: dać mu szansę odnowienia więzi ze Sobą. Tą szansą miała być budowa arki. Każda kolejna deska zużyta na jej poszycie, każda beczka smoły wylana dla jej uszczelnienia były jak kołatanie do ich serc i sumień. Miały pomóc odrodzić się w nich poczuciu, że Bóg wcale nie jest daleko. Że nie da się żyć pomijając Go w rachubach."

M. Szamot – Genezis.

Czy ktoś w to jeszcze wierzy?

A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".