Droga do Betlejem, droga do nieba

Muzyka na Boże Narodzenie - Świąt nie starczy, żeby wysłuchać najwspanialszych jej skarbów. Czyżby dlatego te Święta miały swoją oktawę? Żeby nie przytłoczyć bogactwem muzyki, proponuję pójście tylko jedną ścieżką, choćby dlatego, że i ona ma swoje rozwidlenia i zakamarki. Zatem - w drogę, do Betlejem!

A właściwie do Francji. To stamtąd pochodzą opracowania mszy Pasterki na melodię kolęd. Najsławniejsza jest Messe de Minut (czyli po prostu msza o północy) Marc-Antoine’a Charpentiera, dostępna w dwóch mistrzowskich interpretacjach (Christie, Minkowski). Charpentier wplatał melodie kolęd w części stałe (ordinarium missae), przy czym przez wyśpiewaniem przez ich chór zwykle pojawiała się instrumentalna orkiestrowa wersja znanej melodii. Uroczysta Pasterka mogła się wówczas (w XVII-XVIII wieku) obyć bez udziału orkiestry, pod warunkiem, że w kościele był organista-wirtuoz. Mistrzowie francuskiej szkoły organowej (Balbastre, Dandrieu, Daquin, Lebègue) z lubością układali wariacje na tematy kolęd (gatunek zwany Noël varié). Utwory takie mogły służyć jako preludia to części stałych na tychże melodiach opartych. Alzacki dyrygent, Martin Gester, na płycie „Une nuit de Noël”, połączył w ten sposób mszę kolędową Sébastiena de Brossarda z utworami organistów.

Ale czas zacząć słuchać. Oto Kyrie z Pasterki Charpentiera – wersja liturgiczna. Pierwsze Kyrie to „Joseph est bien marié”, tutaj w wersji organowej (wariacje Balbastre’a; uwaga: kamerzysta nagrywał przy samych organach, co sprawia, że bardzo głośno słychać pracę klawiszy; druga uwaga: mniej więcej w połowie pojawia się na moment inna melodia kolędowa). Drugie Kyrie to „Une jeune pucelle” – kolęda o fascynującej historii. Ta melodia zaczęła swoją karierę we Włoszech. Chwileczkę, mieliśmy iść jedną ścieżką, a tu już widać pierwsze rozwidlenie. Nic to, pójdźmy tropem tej melodii. Zobaczymy, dokąd nas zawiedzie. I czy zawiedzie? Oby nie.

Otóż melodia ta rozpoczęła swój długi żywot jako skarga dziewczyny posłanej wbrew woli do klasztoru – stąd pierwotny tytuł, La Monaca (mniszka), rychło przeistoczony w imię: La Monica. Posłuchajmy pierwszej zwrotki pieśni oraz sonaty Turiniego opartej na tej melodii. Już we Włoszech rzewna piosenka stała się kolędą, była też – jak słychać – chętnie poddawana instrumentalnym opracowaniom. Do największych włoskich przygód mniszki Moniki należą dwa opracowania Girolamo Frescobaldiego: cykl mszalny oraz wariacje organowe. We Francji melodia bywała śpiewana w zaciszu domowym, i jako skarga mniszki, i jako kolęda. Oto scena z filmu „Wszystkie poranki świata” – świecka wersja pieśni (a to moje ulubione wykonanie – Le Poème Harmonique).

|config=wideo|image=/zasoby/uploads/files/ilustracje/9606_1.png
http://www.youtube.com/watch?v=NJ9xqBsROBQ

Dzięki francuskiemu misjonarzowi, św. Janowi de Brébeuf, pieśń dotarła do Kanady i jest tam znana jako „kolęda Huronów”, przetłumaczona na język tych Indian. Opowieść o wędrującej melodii prowadzi dalej do Niemiec, gdzie Philipp Friedrich Böddecker ułożył zapierające dech w piersiach opracowanie na fagot. Polecam mistrzowską interpretację Josepa Borràsa z zespołu The Rare Fruits Council (płyta „Rariora & Marginalia), ale można posłuchać i takiej wersji. A może komuś przydałyby się nuty? Jak to bywało w tamtych czasach, niemieccy luteranie zastosowali melodię do pobożnych celów. Ukoronowaniem losów mniszki Moniki jest więc, jak można się domyślić, uroczysty chorał w jednej z kantat Bacha. Dokładniej: jest to ostatnia część Oratorium na Wniebowstąpienie (BWV 11).

Czyżby nasza ścieżka wyprowadziła nas na manowce? Miała być Pasterka i kolędy, a tu Wniebowstąpienie. Bez obaw, zakończymy jak należy. Wszak przytoczony właśnie chorał jest poniekąd bliźniakiem końcowego chorału Oratorium na Boże Narodzenie. I tu, i tam melodia w tonacji moll została wpleciona w koncertowanie orkiestry w triumfalnym dur. Słowa zamykające Oratorium na Boże Narodzenie głoszą zwycięstwo Chrystusa nad diabłem, piekłem i śmiercią oraz to, że ludzki ród odnalazł swoje miejsce przy Bogu. Dodam od siebie: wędrując po tej ziemi, pośród manowców i rozwidlających się ścieżek, szukajmy Drogi, która prowadzi do nieba.

PS. Historię pieśni “La Monica” opisuje artykuł Johna Wendlanda, "Madre non mi far Monaca": The Biography of a Renaissance Folksong (Acta Musicologica, Vol. 48, Fasc. 2. (Jul. – Dec., 1976), pp. 185-204), dostępny dla abonentów JSTOR. Łatwiej dotrzeć do krótszego artykułu, w którym można znaleźć rozmaite wersje tekstu, na który śpiewano tę melodię.

Autor Błażej Matusiak OP – przeor klasztoru św. Jacka w Warszawie. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w „Canorze”, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radio Józef.

Zobacz także