Dwie myśli

Z Wielkiego Czwartku i z Wielkiego Piątku.

Pierwsza myśl jest trochę egoistyczna: Chciałbym, żeby została po mnie jakaś eucharystyczna pieśń, trochę ich przetłumaczyłem ze starych tekstów. Żeby nawet po mojej śmierci zostało uwielbienie Najświętszego Sakramentu, chociaż tak nędznie wielbię Go za życia. Ale chyba się nie doczekam.

A druga: Śpiewamy psalmy, czytamy z Pisma i ze św. Jana Złotoustego o KRWI*), ale czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić i odczuć Jego Mękę? Pobite i przebite żywe ciało, ból głowy, pragnienie, patrzenie z krzyża na tych, którzy dzielą szaty i potrząsają głowami, wreszcie jakże przeraźliwą agonię?

W Wielką Sobotę milczenie: będziemy w Podziemiu.

*) Niezwykłą moc mają słowa z Listu do Hebrajczyków: Według Prawa, niemal wszystko jest oczyszczane krwią, a bez wylania krwi (bardzo ładny neologizm w oryginale) nie dokonuje się odpuszczenia grzechów (Hbr 9:22).


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.