Granica II

Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia [wiecznego], niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla cienie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie. (Mk 9.43 – 48) 

Jeśli dalej rozumieć tu grzech jako niszczenie zdolności ufania, to Jezus niewątpliwie dookreśla granicę królestwa, która przebiega przez środek ludzkiego serca.
 
Używa obrazu, który szokuje. Człowieka ciężko okaleczającego samego siebie. Ten zabieg, sądzę, ma skłonić do myślenia o sobie, o swojej aktywności. Ma słuchaczowi pomóc zwrócić uwagę na samego siebie, pomóc w tym, co przychodzi mu z najwyższym trudem.
 
Przełomowym momentem w odniesieniu do tej wypowiedzi Jezusa jest potraktowanie nogi, ręki, oka jako „nogi”, „ręki”, „oka”. Noga jest wtedy nie tylko częścią ciała, dzięki której się poruszam, ale staje się obrazem każdej mojej działalności, poprzez którą wkraczam w zewnętrzny świat. „Ręka” symbolizuje moją sprawczość także tą, która nie potrzebuje rąk, a jest sprawczością – ma siłę przekształcania otoczenia. Za pomocą rąk pomagam babci przejść przez ulicę, ale „rękami” obmyślam książkę, wypowiadam słowa, które niszczą lub budują drugiego człowieka. „Oko” – metafora ludzkiej zdolności poznawania. „Okiem” poznaję urodę kobiety i urodę matematycznej struktury, której nie da się oczyma zobaczyć.
 
„Ręce”, „nogi”, „oczy” – symbole aktywności człowieka w zewnętrznym świecie, symbole wielorakiego wkraczania przez nas w ten świat zarówno w sposób chciany i świadomy, jak i spontaniczny. W stosunku do tego wszystkiego pojawia się Jezusowa rada. Gorszy dlatego, że przewartościowuje nasze rozpoznania w świecie wartości. Ręce, nogi i oczy, ale także „ręce”, „nogi” i „oczy” są dla nas o wiele cenniejsze od zdolności ufania, dawania wiary.
 
Tymczasem granicę przynależności do życia, do królestwa Bożego, do grupy uczniów Jezusa wyznacza umiejętność troski o własną ufność, wiarę, która umie przeciwstawić się sile spontanizmu „robienia”, „chodzenia”, „patrzenia”, umie też przeciwstawić się słodyczy tych czynności – przyjemności, radości, które nam dają.
 
Ledwie przykład. Bezcenne w naszej kulturze umiejętności – sztuka spuszczania oczu i sztuka milczenia. Można widzieć, słyszeć, przeczytać, zobaczyć – wszystko do tego zachęca, ale oto ktoś z tego czasem zupełnie świadomie, czasem intuicyjnie rezygnuje, a braku ciekawości nikt mu nie zarzuci. Wszyscy paplają na blogach, na gadu – gadu, przez komórki, a tymczasem ktoś nie chce brać w tym udziału, a wcale mrukliwy z natury nie jest.
 
 

Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".