Groby Pańskie czyli o przesuniętych akcentach

Zerknąwszy wczoraj na naszą stronę, z komentarzy dowiedziałem się o dziwacznym, ocierającym się o profanację Grobie Pańskim w krakowskim kościele dominikanów. Ciało Pańskie zostało zawieszone na żyłkach na tle szaroczarnej fototapety, przedstawiającej jałową, spękaną ziemię i zasnute chmurami niebo (tak to w każdym razie wygląda na fotografiach).

Nie byłem w tym roku w Krakowie, więc dopiero teraz dowiedziałem się o całej sprawie. Nawiasem mówiąc z dużym zaskoczeniem, bo przez dobrych kilka lat, w czasie których spędzałem tam Triduum, nic podobnego nie miało miejsca, nie dochodziło do takich uchybień.

Posypały się oczywiście głosy oburzenia, kyrieelejsony, oskarżenia o dążenie za wszelką cenę do oryginalności i pokazania się, na Rebelyi wątek skłądający się głównie z wypowiedzi krytycznych rozwinął się do kilkuset postów, itd. Zupełnie się nie dziwię, negatywne reakcje na tego rodzaju pomysły uważam za jak najbardziej uzasadnione i pożądane (no, może z wyjątkiem bicia piany w miejscach typu Rebelyi, ale to z innych powodów i nie zawsze). Podzielając w pełni taką ocenę tej konkretnej instalacji, wydaje mi się, że wpisuje się ona w coś szerszego, w niepokojące zjawisko wykraczające daleko poza sam pęd do oryginalności czy pokazania się.

Tym czymś jest w moim odczuciu kierunek, w jakim zmierza sama praktyka "organizowania" Grobów Pańskich. Mianowicie miejsce, które ma być kaplicą adoracji jest traktowane jako okazja do nadania (jakiegoś) przesłania. Mamy więc Groby Pańskie tematyczne (np. "aborcyjne"), okolicznościowe (np. "smoleńskie", albo nawiązujące do jakichś niedawnych zamachów), a nawet ideologiczne (niegdysiejsze słynne instalacje ks. Jankowskiego). Niby dopóki nie ociera się to o profanację, Ciało Pańskie jest w monstrancji, z welonem itd. wszystko jest ok., a w każdym razie nie budzi oburzenia i większych emocji. Ale czy nie jest tak, że w momencie, w którym kaplica adoracji ma za zadanie generować przesłanie, zmienia się punkt ciężkości? Akcent przesuwa się z umęczonego Ciała Pańskiego na treść, jaką cała instalacja ma przekazywać. W ten sposób pogrzebane Ciało naszego Pana staje się jednym z elementów dekoracji, głównym być może, ale podporządkowanym jakiejś innej od Niego samego treści.

Oczywiście najczęściej jest to treść skądinąd prawdziwa i zbożna, a cały pomysł jest nastawiony na aktualizację wydarzenia śmierci Chrystusa. Niemniej jest to pomieszanie porządków. Adoracja to nie kazanie (powiedzcie to, psia…w, tym, co układają teksty odczytywane w kościołach w pierwsze niedziele miesiąca). Prawdziwe Ciało i Krew Pańska nie ma nas o niczym pouczać, nie ma przekazywać jakiejś treści. "Wielka cisza spowiła ziemię (…) cisza na niej wielka, bo Król zasnął". Tak, ale z offu ciągle coś gada, gada, nawija, zarzuca mnogością znaczeń, wylewa skojarzenia, aktualizacje, sensy. I w końcu Ciało Pańskie zamiast być z czcią i grozą adorowane, staje się symbolem samego siebie. I można je tak "symbolicznie" potraktować, wmontowując w dekorację, mającą pokazywać samotność umęczonego Syna Bożego. Sytuacja wręcz ironicznie znacząca, zaiste…

Zobacz także: Serwis specjalny na Triduum Paschalne 2012


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.