Jak odprawiać mszę świętą?

Ze względu na pytanie p. Piotra Chrzanowskiego o to, jakie duszpasterstwo prowadzę, jaka jest jego charakterystyka i jak często odprawiamy mszę, odpowiadam wpisem na temat: jak odprawiam mszę świętą. Wolta wynika stąd, że podczas roku akademickiego odprawiamy otwartą dla wszystkich mszę na Gródku (godz. 11:00, niedziela). Uważam, że jest to najważniejsza forma duszpasterstwa, jakie mi powierzono. Jestem bardzo zainteresowany krytycznymi uwagami, które pomogą mi właściwiej ją odprawiać. A może niektórzy księża zainspirują się tym, co tu znajdą. 

Najpierw kilka uwag wstępnych. Jesteśmy ograniczeni taką a nie inną przestrzenią. Na przykład nie znaleźliśmy sposobu na rozpoczęcie mszy procesją, która nie byłaby dziwactwem. Kłopot stanowi również źle umieszczone miejsce przewodniczenia. W zasadzie brak takiego miejsca (celbrans jest niewidoczny). Dalej kłopotliwe jest umieszczenie ambony (za blisko ołtarza). Postanowiliśmy jednak, że nie będziemy robić przemeblowania. Jesteśmy w tym kościele gośćmi. 

Na mszy nie ma scholi. Owszem, jest grupa śpiewaków, ale przyjęliśmy model, że siedzą w ławce w zgromadzeniu (mniej więcej połowa nawy). Kantor rozpoczyna śpiewy. Wszyscy uczestnicy mają dostęp do śpiewników. Zależy nam, by śpiewało zgromadzenie, a nie chór/schola. Przed mszą na ławkach rozkładamy modlitwy do indywidualnego odmówienia przed mszą i po niej. 

Nie używamy mikrofonu ołtarzowego. Mikrofon na ambonie jest obecny, ponieważ nie każdy, kto czyta, potrafi obejść się bez niego. Przydaje się również kaznodziei. Na ołtarzu nie jest potrzebny. Księża śpiewają większość (prawie wszystko) słów, które mają wypowiedzieć. Tylko podczas modlitwy eucharystycznej recytujemy tekst, ale wydaje się, że jest słyszalny. Używamy wyłącznie Kanonu rzymskiego, nie opuszczamy nawiasów. 

Msza rozpoczyna się okadzeniem (niestety siostry prosiły nas, by na czas remontu z niego zrezygnować - ulegliśmy). Następnie od ołtarza prowadzimy obrzędy wstępne. Na ołtarzu znajduje się krzyż ustawiony pasją do celebransa. W tej przestrzeni jaka jest, nie udało nam się mszy zorientować. Cały czas myślimy, jak to zrobić. Zawsze korzystamy z 4 formy aktu pokuty (pokropienie wodą). Uczymy się śpiewać Asperges me. Idzie coraz lepiej. Jak nauczymy się Asperges i Vidi aquam, zaczniemy uczyć się polskich introitów (gregoriańskich, opracowywanych przez M. Szczycińskiego). Chcemy sukcesywnie poszerzać repertuar gregoriański. Nauka śpiewu niekiedy jest prowadzona przed mszą. Gloria śpiewana po polsku, na tę samą melodię w każdą niedzielę. Skłony głowy przypisane w mszale. 

Czytania czytane. Mam nadzieję, że dojdziemy do śpiewanych czytań. Na razie niekiedy śpiewamy ewangelię. Od września będzie z nami diakon, więc ewangelia będzie już zawsze śpiewana. Psalm w jednym głosie. Sekwencja (o ile jest) śpiewana po Alleluja a nie przed. Chcemy spiewać wszystkie cztery sekwencje przewidziane w typicznym wydaniu lekcjonarza. Kazanie długie jak na standardy dominikańskie: 12 -15 minut. Dość często katechetyczne (choć może to tylko moja ocena). 

Credo recytowane, skłony przewidziane są wykonywane. Rozpoczyna się w miejscu przewodniczenia. Modlitwę powszechną wygłasza świecki (niebawem diakon). Intencje są spisane przez wiernych przed mszą. Wygłaszający modlitwę ma je posegregować, ułożyć i dodać intencje ogólne. 

Procesja z darami: wszyscy wierni przynoszą dary albo w naturze albo w gotówce. Zbieramy je z ministrantami. Ale to wierni podchodzą do nas przed prezbiterium. Wszystkie dary składamy na przygotowanym do tego stoliku z boku prezbiterium. Po mszy dzielimy się tym, co zostało przyniesione. Część oddajemy siostrom. Część pieniędzy wydajemy na wino, świece woskowe, kadzidło wschodnie, alby, potrzeby konkretnych osób ze zgromadzenia. Na koniec procesji przynoszone jest wino i chleb (hostia). Ofiarowanie z okadzeniem. 

Prefacja śpiewana, najczęściej pierwsza z przewidzianych na dany okres. Oczywiście poza własnymi. Ze względu na to, że udzielamy na tych mszach obrzędów przed przyjęciem sakramentów wtajemniczenia, wykorzystujemy w Wielkim Poście czytania z roku A i odpowiednie prefacje. 

Czasem śpiewamy słowa Ustanowienia. Zachowujemy wszelkie gesty. Koncelebrans mówi bardzo cicho, by nie zagłuszać (przeszkadzać ;-)) głównemu celebransowi. Wspominamy imiona osób, za które ofiarowana jest msza. 

Dalej wszystko normalnie: śpiewane, jeśli tylko można, a można, staramy się pamiętać, by stosować zawsze te same teksty. Raczej nie korzystamy z wezwań na dany okres liturgiczny. Tu się muszę przyznać do faktu, że używam wezwania do Ojcze nasz, którego w mszale nie znalazłem: Wezwani zbawiennym nakazem i oświeceni pouczeniem Bożym, ośmielamy się mówić. Może źle szukałem. 

Znak pokoju. Główny celebrans przekazuje ministrantowi, a ten idzie do pozostałych i do nawy. Celebrans nie zmienia miejsca. 

Komunia święta pod dwiema postaciami. Grupa jest do tego przygotowana. Najczęściej są to te same osoby, które biorą udział w różnych grupach duszpasterskich, które prowadzę lub prowadziłem. Używamy czerwonego wina półsłodkiego. Na słodkie nas nie stać, bo greckie jest za drogie na razie. Najczęściej wino jest ofiarowywane przez kogoś z wiernych w procesji (co kilka tygodni). 

W Wielkim Poście stosowaliśmy dodatkowe modlitwy nad ludem. Jeśli udało nam się znaleźć zatwierdzone tłumaczenie. Błogosławieństwo jest proste (śpiewane), wyjątkowo przy uroczystościach uroczyste. Po mszy śpiewamy często Anioł Pański i dopiero wtedy asysta wychodzi. (Msza kończy się kilka minut po 12). 

Po mszy przed kościołem dzielimy się darami (tymi, które można podzielić i najlepiej zjeść na miejscu). Ryż, oliwę i cukier zostawiamy siostrom ;-) Poczas mszy nie ma komentarzy, przywitań, własnych słów celebransa etc. (Poza ogłoszeniami i kazaniem). Jeśli trzeba zrobić jakiś wstęp, coś wyjaśnić, powiedzieć skąd się coś wzięło (Gloria laus na Niedzilę palmową na przykład), wstępy są robione przed mszą (staramy się pamiętać, by nie mówić ich w ornacie). Mszał jest przygotowywany w zakrystii, lektorzy wybrani wcześniej, asysta gotowa z wyprzedzeniem. (Choć oczywiście czasem ten czy ów się spóźni.) 

To chyba tyle. Jeśli uczestnicy pamiętają coś więcej, niech dopiszą. A ja raz jeszcze proszę o uwagi. 

Ze względu na pytanie p. Piotra Chrzanowskiego o to, jakie duszpasterstwo prowadzę, jaka jest jego charakterystyka i jak często odprawiamy mszę, odpowiadam wpisem na temat: jak odprawiam mszę świętą. Wolta wynika stąd, że podczas roku akademickiego odprawiamy otwartą dla wszystkich mszę na Gródku (godz. 11:00, niedziela). Uważam, że jest to najważniejsza forma duszpasterstwa, jakie mi powierzono. Jestem bardzo zainteresowany krytycznymi uwagami, które pomogą mi właściwiej ją odprawiać. A może niektórzy księża zainspirują się tym, co tu znajdą. 

Najpierw kilka uwag wstępnych. Jesteśmy ograniczeni taką a nie inną przestrzenią. Na przykład nie znaleźliśmy sposobu na rozpoczęcie mszy procesją, która nie byłaby dziwactwem. Kłopot stanowi również źle umieszczone miejsce przewodniczenia. W zasadzie brak takiego miejsca (celbrans jest niewidoczny). Dalej kłopotliwe jest umieszczenie ambony (za blisko ołtarza). Postanowiliśmy jednak, że nie będziemy robić przemeblowania. Jesteśmy w tym kościele gośćmi. 

Na mszy nie ma scholi. Owszem, jest grupa śpiewaków, ale przyjęliśmy model, że siedzą w ławce w zgromadzeniu (mniej więcej połowa nawy). Kantor rozpoczyna śpiewy. Wszyscy uczestnicy mają dostęp do śpiewników. Zależy nam, by śpiewało zgromadzenie, a nie chór/schola. Przed mszą na ławkach rozkładamy modlitwy do indywidualnego odmówienia przed mszą i po niej. 

Nie używamy mikrofonu ołtarzowego. Mikrofon na ambonie jest obecny, ponieważ nie każdy, kto czyta, potrafi obejść się bez niego. Przydaje się również kaznodziei. Na ołtarzu nie jest potrzebny. Księża śpiewają większość (prawie wszystko) słów, które mają wypowiedzieć. Tylko podczas modlitwy eucharystycznej recytujemy tekst, ale wydaje się, że jest słyszalny. Używamy wyłącznie Kanonu rzymskiego, nie opuszczamy nawiasów. 

Msza rozpoczyna się okadzeniem (niestety siostry prosiły nas, by na czas remontu z niego zrezygnować – ulegliśmy). Następnie od ołtarza prowadzimy obrzędy wstępne. Na ołtarzu znajduje się krzyż ustawiony pasją do celebransa. W tej przestrzeni jaka jest, nie udało nam się mszy zorientować. Cały czas myślimy, jak to zrobić. Zawsze korzystamy z 4 formy aktu pokuty (pokropienie wodą). Uczymy się śpiewać Asperges me. Idzie coraz lepiej. Jak nauczymy się Asperges i Vidi aquam, zaczniemy uczyć się polskich introitów (gregoriańskich, opracowywanych przez M. Szczycińskiego). Chcemy sukcesywnie poszerzać repertuar gregoriański. Nauka śpiewu niekiedy jest prowadzona przed mszą. Gloria śpiewana po polsku, na tę samą melodię w każdą niedzielę. Skłony głowy przypisane w mszale. 

Czytania czytane. Mam nadzieję, że dojdziemy do śpiewanych czytań. Na razie niekiedy śpiewamy ewangelię. Od września będzie z nami diakon, więc ewangelia będzie już zawsze śpiewana. Psalm w jednym głosie. Sekwencja (o ile jest) śpiewana po Alleluja a nie przed. Chcemy spiewać wszystkie cztery sekwencje przewidziane w typicznym wydaniu lekcjonarza. Kazanie długie jak na standardy dominikańskie: 12 -15 minut. Dość często katechetyczne (choć może to tylko moja ocena). 

Credo recytowane, skłony przewidziane są wykonywane. Rozpoczyna się w miejscu przewodniczenia. Modlitwę powszechną wygłasza świecki (niebawem diakon). Intencje są spisane przez wiernych przed mszą. Wygłaszający modlitwę ma je posegregować, ułożyć i dodać intencje ogólne. 

Procesja z darami: wszyscy wierni przynoszą dary albo w naturze albo w gotówce. Zbieramy je z ministrantami. Ale to wierni podchodzą do nas przed prezbiterium. Wszystkie dary składamy na przygotowanym do tego stoliku z boku prezbiterium. Po mszy dzielimy się tym, co zostało przyniesione. Część oddajemy siostrom. Część pieniędzy wydajemy na wino, świece woskowe, kadzidło wschodnie, alby, potrzeby konkretnych osób ze zgromadzenia. Na koniec procesji przynoszone jest wino i chleb (hostia). Ofiarowanie z okadzeniem. 

Prefacja śpiewana, najczęściej pierwsza z przewidzianych na dany okres. Oczywiście poza własnymi. Ze względu na to, że udzielamy na tych mszach obrzędów przed przyjęciem sakramentów wtajemniczenia, wykorzystujemy w Wielkim Poście czytania z roku A i odpowiednie prefacje. 

Czasem śpiewamy słowa Ustanowienia. Zachowujemy wszelkie gesty. Koncelebrans mówi bardzo cicho, by nie zagłuszać (przeszkadzać ;-)) głównemu celebransowi. Wspominamy imiona osób, za które ofiarowana jest msza. 

Dalej wszystko normalnie: śpiewane, jeśli tylko można, a można, staramy się pamiętać, by stosować zawsze te same teksty. Raczej nie korzystamy z wezwań na dany okres liturgiczny. Tu się muszę przyznać do faktu, że używam wezwania do Ojcze nasz, którego w mszale nie znalazłem: Wezwani zbawiennym nakazem i oświeceni pouczeniem Bożym, ośmielamy się mówić. Może źle szukałem. 

Znak pokoju. Główny celebrans przekazuje ministrantowi, a ten idzie do pozostałych i do nawy. Celebrans nie zmienia miejsca. 

Komunia święta pod dwiema postaciami. Grupa jest do tego przygotowana. Najczęściej są to te same osoby, które biorą udział w różnych grupach duszpasterskich, które prowadzę lub prowadziłem. Używamy czerwonego wina półsłodkiego. Na słodkie nas nie stać, bo greckie jest za drogie na razie. Najczęściej wino jest ofiarowywane przez kogoś z wiernych w procesji (co kilka tygodni). 

W Wielkim Poście stosowaliśmy dodatkowe modlitwy nad ludem. Jeśli udało nam się znaleźć zatwierdzone tłumaczenie. Błogosławieństwo jest proste (śpiewane), wyjątkowo przy uroczystościach uroczyste. Po mszy śpiewamy często Anioł Pański i dopiero wtedy asysta wychodzi. (Msza kończy się kilka minut po 12). 

Po mszy przed kościołem dzielimy się darami (tymi, które można podzielić i najlepiej zjeść na miejscu). Ryż, oliwę i cukier zostawiamy siostrom 😉 Poczas mszy nie ma komentarzy, przywitań, własnych słów celebransa etc. (Poza ogłoszeniami i kazaniem). Jeśli trzeba zrobić jakiś wstęp, coś wyjaśnić, powiedzieć skąd się coś wzięło (Gloria laus na Niedzilę palmową na przykład), wstępy są robione przed mszą (staramy się pamiętać, by nie mówić ich w ornacie). Mszał jest przygotowywany w zakrystii, lektorzy wybrani wcześniej, asysta gotowa z wyprzedzeniem. (Choć oczywiście czasem ten czy ów się spóźni.) 

To chyba tyle. Jeśli uczestnicy pamiętają coś więcej, niech dopiszą. A ja raz jeszcze proszę o uwagi. 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Grabowski OP

Tomasz Grabowski OP na Liturgia.pl

Od początku zaangażowany w działalność Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, w latach 2005-2010 jego dyrektor, a od przekształcenia w Fundację – prezes w latach 2010-2016. Od września 2016 r. prezes Wydawnictwa Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego „W drodze” w Poznaniu i stały współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.