Jak wierzyć w Chrystusa w czasach ostatecznych?

 W sekwencji zdarzeń sprawozdanych przez Łukasza Jezus naucza o dniach Syna Człowieczego. Czas, w którym ludzie w Niego wierzyć właściwie nie będą. Pozostaną jednostki jak sam jeden Lot w Sodomie, Noe wśród współziomków, którzy nawet nie spytali, skąd mu pomysł budowy arki. Na przedłużeniu tego nauczania Jezus umieszcza historię niesprawiedliwego sędziego i natrętnej wdowy.

Opowiadał im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać. „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie; „Chociaż Boga się nie boję, ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie””. I Pan dodał: „Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę.

 
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18.1 – 8)
 
Gdy przyjmujemy interpretację przypowieści sugerowaną przez narratora, wówczas wszystko jest klarowne, oprócz ostatniego zdania.
 
Interpretacja antropologiczna nie kwestionując interpretacji narratora pozwala wcielić ostatnie zdanie w całość zdarzenia. Wystarczy spytać: kiedy wdowa przestałaby nachodzić sędziego? Ano wtedy, gdyby straciła wiarę w jego sprawczość. Dopóki wierzy, że on może wziąć ją w obronę, dopóty mu się naprzykrza.
 
Ta niewiara mogłaby mieć różne powody: wdowa uznałaby, że ingerencja sędziego i tak niczego nie zmieni, mogłaby przekonana o jego sprzedajności, zdeprawowaniu przestać wierzyć, że on jej ubogiej kobiecinie bez łapówki pomoże. Mogłaby stracić tę wiarę widząc jego nieczułość na jej prośby i nalegania. Dopóki jednak wierzy w sprawczość sędziego, dopóty go uporczywie prosi. I ta jej wiara skutkuje. Mocy jej działania w niczym nie umniejsza niesprawiedliwość, cynizm sędziego. 
 
Sądzę, że w tej opowieści sędzia jest celowo przedstawiony jako niesprawiedliwy, by słuchacze uchwycili, że kluczowe znaczenie ma sprawczość proszonego i wiara w tę sprawczość u błagającego. Reszta nie ma znaczenia.
 
Mając to na uwadze uważnie wsłuchać się w pytanie Jezusa. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Czy znajdą się tacy, którzy rozpoznają Jego sprawczość i będą o nią uporczywie prosić?
 
 

Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".