Jezus był praktykującym Żydem

Poniedziałek XIX tygodnia zwykłego, lit. słowa: Pwt 10,12–22; Mt 17,22–27

Czego oczekuje od nas Pan? Na to pytanie odpowiada w pierwszym czytaniu autor Księgi Powtórzonego Prawa. Odpowiedź obejmuje właściwie dwie sprawy:

1. „abyś się bał Pana, Boga swojego”

2. „chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw”.

Wpierw mamy mieć w sobie bojaźń Pana, a następnie wypełnianiać Jego polecenia. Określenie „bojaźń Pana” może nieco mylić. Nie oznacza ono lęku czy trwogi. Zarówno lęk, jak i trwoga blokują, paraliżują człowieka. Bojaźń Pana natomiast prowadzi do poważnego traktowania Boga, do autentycznego uznania Boga za Boga, za kogoś najważniejszego w życiu.

Może się to określenie wydawać dziwne, ale pomyślmy, jak to jest w życiu – czy Pan Bóg jest rzeczywiście kimś najważniejszym? Wystarczy przyjrzeć się swoim własnym zachowaniom. Czy wzgląd na Boga jest rzeczywiście dla nas najważniejszy, czy przypadkiem nie kierujemy się bardziej względem ludzkim, czyjąś opinią, chęcią podobania się ludziom? To jest bardzo delikatna sprawa i wymaga dużej wewnętrznej uczciwości i odwagi, aby zobaczyć w sobie taką skłonność. „Bojaźń Boża” w Księgach mądrościowych Starego Testamentu jest początkiem mądrości, bo od niej zaczyna się wolność i możliwość stanięcia w prawdzie.

Od niej także rozpoczyna się prawdziwe chodzenie ścieżkami Pana, bo nic nam Jego dróg nie zasłania i stać nas na chodzenie drogami prawdy. Prawda też jest najlepszym sprawdzianem tego, czy rzeczywiście mamy w sobie „bojaźń Pana”. Jeżeli nas nie stać na uznanie prawdy, na przyznanie się do niej, na jej wypowiedzenie, to ciągle jeszcze coś innego jest dla nas ważniejsze od Pana Boga, boimy się czegoś innego i Pan Bóg jeszcze nie jest prawdziwie naszym Bogiem.

W Nowym Testamencie na miejscu bojaźni Bożej pojawi się pokora, która wyrasta ze świadomości, że sami niczego nie potrafimy zrobić, że wszystko, co w nas dobre, ma swoje źródło w Bogu i jest dobre o tyle, o ile pozwalamy, aby On w nas dokonywał całego dobra. Na każdym etapie życia wewnętrznego chodzi o to jedno: aby Bóg był najważniejszy. „Bojaźń Boża” oznacza także miłość Boga – miłość nie jako uczucie, ale jako rzetelną wierność, co się wyraża „chodzeniem ścieżkami Pana i wypełnianiem Jego poleceń i Praw”. Jezus był praktykującym Żydem. Mimo że był Synem, szanował przepisy obowiązujące Żydów, co pokazuje dzisiejsza Ewangelia.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 4, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

 

Zobacz także