Józef i jego Małżonka

Komentarz do Ewangelii czwartej niedzieli Adwentu

Ewangelia stawia dzisiaj przed nami Józefa, człowieka, któremu zgodnie z Prawem została zaślubiona Maryja - młoda dziewczyna z rodzinnego miasta. Zwyczajna ludzka sytuacja, jakich wiele - małżonkowie, którzy oczekują na rozpoczęcie życia we dwoje, na pierwszą Paschę w nowym domu, na czas spędzony razem, na pojawienie się dzieci, na wspólną przyszłość, a przede wszystkim na Boże błogosławieństwo.

Szczegóły życia były już zaplanowane i ustalone, gdy bezpieczny świat Józefa rozsypał się… Ujrzał, domyślił się, inni mu w tym pomogli (?)… brzemienność Małżonki… Nie wiemy, jaki był pierwszy odruch Józefa, co pomyślał, powiedział, co czuło jego serce. Ewangelista wspomina jedynie o jego  sprawiedliwości  i prawości, o głębokiej miłości do Maryi. O sercu, które chce uratować jej dobre imię, mimo oczywistych dowodów, że coś się stało, o sercu, które nie rozumie, ale kocha… I w tę sytuację wkracza Boży posłaniec – wyjaśnia, informuje  i nakłada zadanie. Określa, kim będzie Józef dla mającego się narodzić Dziecka… A Józef wypełnia otrzymane słowo – bierze swoją Małżonkę do siebie… Rozpoczyna się wspólne życie, ale jakże  inne od tego zaplanowanego…

W dzisiejszej Ewangelii fascynuje mnie owa otwartość Józefa na Bożą wolę, zawierzenie temu, co dla człowieka niemożliwe, a możliwe dla Boga. Podziwiam Józefową czujność wiary, która pozwoliła mu uwierzyć, że w jego domu, pod jego opieką narodzi się Poczęty z Ducha Świętego, Ten, który „zbawi swój lud od jego grzechów”.  Jak bardzo musiał być Józef wsłuchany w Boże Przymierze, skoro słowo anioła o proroctwie Izajasza znalazło w nim taki oddźwięk, że nie pytał, tylko wierzył i czynił.

Ewa Kopiec CHR
 

Komentarz do Ewangelii czwartej niedzieli Adwentu

Ewangelia stawia dzisiaj przed nami Józefa, człowieka, któremu zgodnie z Prawem została zaślubiona Maryja – młoda dziewczyna z rodzinnego miasta. Zwyczajna ludzka sytuacja, jakich wiele – małżonkowie, którzy oczekują na rozpoczęcie życia we dwoje, na pierwszą Paschę w nowym domu, na czas spędzony razem, na pojawienie się dzieci, na wspólną przyszłość, a przede wszystkim na Boże błogosławieństwo.

Szczegóły życia były już zaplanowane i ustalone, gdy bezpieczny świat Józefa rozsypał się… Ujrzał, domyślił się, inni mu w tym pomogli (?)… brzemienność Małżonki… Nie wiemy, jaki był pierwszy odruch Józefa, co pomyślał, powiedział, co czuło jego serce. Ewangelista wspomina jedynie o jego  sprawiedliwości  i prawości, o głębokiej miłości do Maryi. O sercu, które chce uratować jej dobre imię, mimo oczywistych dowodów, że coś się stało, o sercu, które nie rozumie, ale kocha… I w tę sytuację wkracza Boży posłaniec – wyjaśnia, informuje  i nakłada zadanie. Określa, kim będzie Józef dla mającego się narodzić Dziecka… A Józef wypełnia otrzymane słowo – bierze swoją Małżonkę do siebie… Rozpoczyna się wspólne życie, ale jakże  inne od tego zaplanowanego…

W dzisiejszej Ewangelii fascynuje mnie owa otwartość Józefa na Bożą wolę, zawierzenie temu, co dla człowieka niemożliwe, a możliwe dla Boga. Podziwiam Józefową czujność wiary, która pozwoliła mu uwierzyć, że w jego domu, pod jego opieką narodzi się Poczęty z Ducha Świętego, Ten, który „zbawi swój lud od jego grzechów”.  Jak bardzo musiał być Józef wsłuchany w Boże Przymierze, skoro słowo anioła o proroctwie Izajasza znalazło w nim taki oddźwięk, że nie pytał, tylko wierzył i czynił.

Ewa Kopiec CHR
 

Zobacz także