Kapłan jest niezastąpiony

Krótka rozmowa o świętości kapłańskiej

Ks. Marcin WęcławskiKs. Marcin WęcławskiDo 19 czerwca 2010 roku w Kościele obchodzimy Rok Kapłański. Papież Benedykt XVI ogłosił jego początek w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ma to związek z osobą świętego, patrona proboszczów ‒ Jana Marii Vianneya ‒ który kapłaństwo utożsamiał z „miłością Serca Jezusowego”.

Małgorzata Gadomska: List Ojca Świętego, napisany na tę okazję, skierowany jest do braci w kapłaństwie. Jak ksiądz go odczytuje: czy intencją Papieża było bardziej wyróżnienie kapłanów czy postawienie poprzeczki?

Ks. Marcin Węcławski: Najpierw warto wspomnieć, że jest to pierwszy list Ojca Świętego Benedykta XVI do kapłanów. Wcześniej pojawiały się tylko listy do Biskupów. Jan Paweł II na każdy Wielki Czwartek, także na ten z roku 2005, wystosowywał listy do kapłanów. Zresztą umiłowanie kapłaństwa przez Jana Pawła II było wyjątkowe. Wiem, że bardziej od dnia imienin czy urodzin świętował właśnie rocznicę świeceń kapłańskich.

Papieże swoimi listami ani nie wyróżniają księży, ani im nie stawiają poprzeczki – pokazują jedynie, że owocność życia Kościoła najbardziej zależy od zwykłych księży, dlatego im trzeba okazać szczególną troskę pasterską.

Benedykt XVI wspomina w liście początki własnego kapłaństwa. Jego święcenia poprzedzały dramatyczne wydarzenia lat wojennych, dezercja, pobyt w obozie jenieckim.

Ksiądz z kolei dorastał do kapłaństwa w czasach komunizmu: święcenia otrzymał w maju 1981. Pół roku później mieliśmy stan wojenny. Jakie były posługi księży w tamtym czasie, jakie uczucia Wam towarzyszyły?

Bardziej niż dramatyczne wydarzenia polityczno-społeczne samemu początkowi mego kapłaństwa (święcenia otrzymałem 21 maja 1981) towarzyszyły wydarzenia życia Kościoła: zamach na życie Jana Pawła II (13 maja) i śmierć Stefana Kardynała Wyszyńskiego (28 maja). Po świeceniach otrzymałem skierowanie na placówkę wikariuszowską do małomiasteczkowo-wiejskiej parafii w Krobi na południu Wielkopolski. Teren zamieszkały przez ludzi bardzo religijnych, pracowitych, żyjących z dala od wielkiej polityki.

To był mój jedyny pobyt poza Poznaniem i bardzo cenne doświadczenie duszpasterskie. W tamtym środowisku nie było napięć politycznych, stan wojenny był prawie nieodczuwalny. Jedynym „wstrząsem” był list, jaki napisałem w obronie krzyży w klasach szkolnych, przekazany ks. Franciszkowi Blachnickiemu i odczytany w Radio Wolna Europa. 

Czy Papież, pisząc na wstępie o tym, że dostrzega „potrzebę krzewienia zapału wewnętrznej odnowy wszystkich kapłanów”, chciał powiedzieć, że współczesne świadectwo ewangeliczne księży jest niewystarczające? Czy to rodzaj czerwonej lampki?

Nie ma niczego gorszego od samozadowolenia, przekonania, że nawrócenie to nie moja sprawa. Pan Jezus słowami Ewangelii i ustami Benedykta XVI wzywa wszystkich, w pierwszym rzędzie księży, do nawrócenia. A czerwona lampka pali się nieustannie przy tabernakulum i nieustannie woła zwłaszcza do nas księży: zatrzymaj się, mniej działania, więcej modlitwy.

List Benedykta XVI oparty jest na wypowiedziach Jana Vianneya, papież jednak uprzedza, że mogą one zabrzmieć przesadnie lub mało pokornie. Proboszcz z Ars pisze: „Po Bogu, kapłan jest wszystkim”, „Bóg jest mu posłuszny”.

Osobiście te wypowiedzi mnie nie rażą, chciałabym czuć, że sami księża doceniają swoje powołanie, nadają mu godność. Tymczasem źle zrozumiana pokora przyczynia się do dewaluacji autorytetu kapłana. Jak temu zaradzić?  

Bez wątpienia, w słowach św. Jana Vianneya można odnaleźć piętno epoki, w której żył. Ale jednocześnie jest to święty Kościoła Powszechnego, święty uniwersalny. Nadzwyczajne zainteresowanie jego osobą u początku wieku XXI świadczy, jak bardzo ten święty oraz jego wizja kapłaństwa i duszpasterstwa pociąga. Wielkie zainteresowanie jego drogą jest też wyrazem tęsknoty księży i świeckich za świętością kapłańską. Zła interpretacja myśli Soboru Watykańskiego II w odniesieniu do liturgii i kapłaństwa, a także kryzys duchowy cywilizacji zachodniej przyczyniły się do, jak Pani to ujęła – dewaluacji autorytetu kapłana. Są jednak w młodszym pokoleniu księży zarówno na zachodzie, jak i w Polsce, zwiastuny odrodzenia – np.: umiłowanie i poszanowanie stroju duchownego, zainteresowania dawnymi formami liturgii. Ufajmy, że łaska Boża pozwoli nam przezwyciężyć kryzys. 

„Zostawcie parafię na dwadzieścia lat bez księdza, zagnieżdżą się w niej bestie” mówi Vianney. Czy z punktu widzenia proboszcza przyznaje ksiądz rację temu stwierdzeniu?      

Widzę, jak wiele zależy od poszczególnych księży proboszczów i wikariuszy, jak bardzo parafie różnią się od siebie, ile może i znaczy kapłan, który żyje duchem ofiary. Słyszałem, że Kardynał Sin, nieżyjący Arcybiskup Manili na Filipinach, kazał tak organizować parafie, by działały i były sprawne także w wypadku aresztowania wszystkich księży po inwazji Chin czy innej maści komunistów. Dobrze, jeśli parafia żyje zaangażowanymi świeckimi, ale bez księdza nie ma eucharystii, nie ma sakramentu pokuty. Kapłan jest niezastąpiony. I dlatego przyznaję rację św. Janowi Vianneyowi. Zresztą, to powiedzenie nie było oderwane od doświadczenia życiowego. Sam w dzieciństwie i młodości odczuł, co znaczy parafia bez kapłana. Tak, kapłan jest niezastąpiony!

Rozmawiała Małgorzata Gadomska

Ks. Marcin Węcławski (ur. 1956) jest proboszczem parafii p.w. Maryi Królowej w Poznaniu, współautorem książki Wczesna Komunia Święta (Apostolicum/Wydawnictwo Piotra i Pawła).

Zobacz także