Kiedy rano idę do kościoła

Rankiem, po drodze do kościoła, pewne rzeczy są stałe, dzień w dzień idą tym samym rytmem. Np. kot z Cheshire. Przechodzę pod oknem, w którym rano siedzi duży, rudy kot. Badawczo mi się przygląda, i nieodmiennie wywołuje skojarzenie z owym słynnym kotem, którego spotkała Alicja.

Dalej mija sklep z dewocjonaliami, na którego wystawie można zobaczyć kiczowate figurki o. Pio i kolorowe aniołki, antyaborcyjne bibeloty (czy to może biżuteria?) i pamiątki I Komunii świętej. W kościele jest pan w kamizelce, który przekazuje znak pokoju tylko wybranym. Dziwna pani z włosami wyglądającymi jak zaniedbana peruka spóźnia się dwie minuty.

Dziś było trochę inaczej. Po drodze mogłem zobaczyć na trawie ulotki z wierszami, pozostałość po wczorajszym „Deszczu Wierszy” – helikopter krążył nad dachami i zrzucał kartoniki z wierszami. Nie znam się na nowoczesnej poezji, więc pewnie nie potrafię docenić jej wielkości… Taki np. wiersz można przeczytać na jednej z ulotek (autor – Maciej Malicki):

Kanon
Wyłażą dżdżownice
I robaki
Czekają na nie szpaki
Na szpaki czyhają koty
Na koty polują psy
Na psy zasadzają się rakarze
Na rakarzy czekają grabarze
I robaki
Wiosna
Lato
Jesień
Zima

Trzyma

Niewątpliwie, jest w tym wielka głębia, której nie jestem w stanie pojąć. Cóż, nie te czasy, nie ta poetyka.

A czasy obecne odezwały się też w czasie mszy. Bogu Najwyższemu dzięki, że ksiądz, znany ze swego gadulstwa i dodawania własnych wstawek przed i po błogosławieństwie, dziś ich nam oszczędził. Za to w kazaniu powiedział myśl bardzo głęboką: Już Czesław Niemen śpiewał: „Dziwny jest ten świat”.

Mój Boże, pomyślałem, JUŻ Czesław Niemen. Do tej pory spotykałem się ze zwrotami typu „już starożytni Babilończycy/Egipcjanie/Grecy”, a tutaj… Ciekawa perspektywa czasowa. Nie wiedziałem, że Czesław Niemen dokonał tak niesamowitego odkrycia co do natury świata. Poczułem się bardzo stary i nie na miejscu.

Widać dzisiaj taki nowoczesny dzień. Może to i dobrze, inaczej wpadłbym w porankową rutynę.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.