Know-how

Komentarz do Ewangelii IX niedzieli zwykłej Roku A

Miasto, w którym mieszkam i piszę teraz ten komentarz jest „miastem know-how”. Już od dwóch lat tak się przedstawia i promuje, że „wie, jak” zapewnić sobie sukces i tak dalej. Są tacy, którzy kampanię promocyjną przedrzeźniają i piszą na murach, że miasto to nie firma (tylko ludzie - dopowiadam). No właśnie. Do tego zmierzam.

Bo czy jego mieszkańcy rzeczywiście „wiedzą, jak” osiągnąć sukces w swoim życiu? Czy znają skuteczną drogę do szczęścia? Zastanawiam się, czy ja sam ją znam. I czy znam mojego Boga?

Piszę o poznaniu Boga, ponieważ w Księdze Powtórzonego Prawa czytam przestrogę, by nie pójść za bogami obcymi, których nie znam. Mam uważać, by nie spotkało mnie takie przekleństwo. Mając mojego Pana Boga, który się do mnie odzywa, daje mi poznać Siebie przez słowo i Jego oryginalny pomysł na moje szczęście, mogę nagle skręcić i pójść drogą nieznaną, między obcych, o których nic nie wiem. Dlaczego tak? Jeśli nie usłuchacie poleceń waszego Pana Boga. Właśnie dlatego. Jeśli nie usłucham – więc jeśli nie poddam się tej woli, nie wypełnię jej – bo powiem sobie, że za trudna, albo że niezbyt wyszukana. Wtedy zacznę, na swoje nieszczęście, szukać obcych bogów, jeszcze nie znanych, zatem wygodnych i bezpiecznych. Pewnie nie będą ode mnie niczego wymagać…

Czytam to, co św. Paweł pisał do Rzymian: Bóg ujawnił teraz swoją sprawiedliwość. Dał się poznać jako Bóg sprawiedliwy, niezależny i nieskrępowany Prawem. Zbawiający każdego, bo zbawiający przez wiarę w Jego Syna, a nie przez zasługi na polu dobroczynności. Czy tak Go poznaję? Jako Sprawiedliwego i wolnego w rozdawaniu łaski? Wciąż wracam w dobrze znane kolei myślenia, że to moje zasługi, wiedza i ewentualna bezgrzeszność zapewnią mi łaskę i dobrą opinię u Boga. On jednak objawia mi Siebie jako zupełnie nieporuszonego takim przekupstwem. Jako zbawiającego za darmo. Czy ja w ogóle zapragnąłem, by poznać Go takiego jakim jest naprawdę?

Nigdy was nie znałem – czytam słowa Jezusa w Ewangelii i w głowie mi się nie mieści, że On może tak mówić do ludzi. W dodatku mówi tak do prorokujących, cudotwórców i egzorcystów. Ludzi nadzwyczajnych, stojących wysoko w hierarchii „wtajemniczonych”. Na czym miałaby polegać ich nieprawość, którą zarzuca im Pan? Nie spełniali woli Ojca. Bez wątpienia – czynili dobro, okazuje się jednak, że nie takie, jakie byłoby wolą Ojca. Nic mi w takim razie z tego, że będę codziennie powtarzał „bądź wola Twoja”, skoro i tak zawsze będę wiedział lepiej, jak ma być. Spełnienie Jego woli jest poznaniem: On mnie, a ja Jego poznaję, a przez to coraz mocniej jestem synem, a On mi Ojcem, moim Bogiem.

Po lekturze tego niedzielnego słowa przekonuję się, że gdziekolwiek bym nie mieszkał i jakich cudów bym nie dokonywał, mam przede wszystkim spełnić wolę mojego Ojca. On tylko „wie, jak” doprowadzić mnie przez to do szczęścia.

Zobacz także