Komentarz I: moje ciało jak krzyż

"Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele " (1 Kor 16, 19-20)"


1. Otwarcie
Każda Eucharystia rozpoczyna się znakiem krzyża. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że uczestniczymy w ofierze Chrystusa złożonej na Krzyżu. Ale myślę, że jest coś jeszcze. Czyniąc ten znak, zapraszam swoje ciało, siebie w całości do modlitwy z Jezusem. Moje ciało staje się modlitwą, narzędziem dialogu. To rozumienie znaku krzyża przydaje się szczególnie, gdy trudno się skupić na liturgii, gdy z jakiś powodów nie potrafię się modlić, przeżywam duchową ciemność. Wtedy modli się moje ciało. To ono jest komunikatorem między Bogiem w Trójcy Jedynym a moim duchem. Ale ciało podczas liturgii przydaje się nie tylko, kiedy jest ciężko i źle. W równym stopniu wyraża moją radość i wdzięczność, moje skupienie, wszystko kim jestem.


2. Bez kompromisu – naznaczenie
Znak krzyża tradycyjnie wykonuje się, dotykając czoła potem lewego i prawego ramienia i w zasadzie kończy na klatce piersiowej. Jeśli na tym poprzestać, to trochę tak jakby pozbawić się dolnych części ciała. Dlaczego więc nie pogłębić znaku? Dlaczego nie pozwolić, aby krzyż „zbudował” resztę mojego ciała? Stworzył je od nowa? Poza tym, pogłębiony znak uświęca także te rejony ciała, które zwyczajowo były uznawane za nieczyste lub co najmniej kontrowersyjne. Głęboki znak krzyża pokazuje, że to nieprawda, że dla Boga nie ma lepszych i gorszych części naszego ciała. I to jest piękne.
Jest jeszcze jeden aspekt pełnego znaku krzyża. Zauważmy, że aby go wykonać, trzeba otworzyć swoją postawę ciała. Znaczy to po prostu tyle, że wykonujemy go w postawie stojącej, bez założonych rąk. Nie stawiamy żadnych barier. I tak uczynił Chrystus na krzyżu. Otworzył się całkowicie, a Jego ciało było tego świadectwem. Wystawił się na zranienia (włócznia w boku), obelgi i ostateczne zhańbienie. I dokładnie tak samo to działa u nas: wykonując ten znak, przygotuj się na to co trudne, ale też pozwól Bogu działać. Otwórz swoje ciało. Niech i ono stanie się ołtarzem.

3. Zgoda
Czy zdajemy sobie sprawę, że wykonując znak krzyża, wyrażamy zgodę na swoje uczestnictwo w Nim? Że to jest żywe i prawdziwe? Ja sama odkryłam to zupełnie niedawno. I był to wstrząs. Wydawałoby się, że to oczywiste, ale czy naprawdę? Czy naprawdę wiemy, że za każdym razem, kiedy ogarniamy siebie tym znakiem, w całości, zgadzamy się na ból, smutek, cierpienie, niezrozumienie i wszelkie inne trudności? Również na to, aby cierpiało nasze ciało, na choroby, zmęczenie i niewygody. Czy naprawdę to wiemy? I czy naprawdę wiemy, że Bóg traktuje naszą zgodę serio?


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

pesah

Urodzona w 1981 r. i wychowana w Krakowie, z wyboru wciąż w drodze (obecnie w Wielkiej Brytanii), zainteresowana naśladowaniem Mistrza z Nazaretu.