Komentarz do Ewangelii V niedzieli Wielkiego Postu

Z każdą niedzielą coraz bardziej zbliżamy się w liturgii do wydarzeń paschalnych, stąd nie powinno dziwić, że w czytaniach ewangelicznych coraz więcej mowy o cierpieniu, krzyżu i umieraniu.

Można odnieść wrażenie, że Jezus specjalnie podejmuje te trudne tematy w rozmowach ze swoimi uczniami, aby przygotować ich do tego, co nieuchronnie stać się musi, do wydarzeń Wielkiego Piątku.

Jak zwykle czyni to, korzystając z obrazów zaczerpniętych z życia codziennego, aby dzięki nim przybliżyć Apostołom trudne prawdy wiary. Dziś w rozmowie z uczniami sięga po obraz ziarna. Będące owocem ziemi i pracy rąk ludzkich, może być wykorzystane w dwojaki sposób. Można go zmielić na mąkę, z której powstanie niezbędny dla życia chleb. To samo ziarno można jednak wykorzystać do nowego zasiewu. Wówczas wrzucone w ziemię, przyniesie obfitszy plon i będzie mogło wyżywić znacznie większą liczbę osób. Jest jednak jeden warunek. Ziarno wrzucone w ziemię, aby wydać kłos pełen złocistych ziaren, musi wpierw obumrzeć. Z jego śmierci powstanie życie.

Używając obrazu ziarna, Jezus tłumaczy Apostołom, trudną także dla Niego samego, tajemnicę krzyża. Śmierć krzyżowa to godzina, na którą przyszedł na ziemię, to kulminacyjny moment Jego misji. Bez jej wypełnienia Wcielenie nie miałoby sensu. Dlatego Jezus musi umrzeć, aby jego śmierć mogła przynieść światu plon obfity – życie wieczne.

Chcąc umocnić Apostołów na godzinę męki, Jezus kieruje jednak ich spojrzenie poza krzyż. Nie chce, aby zatrzymywali się jedynie na doczesnych skutkach umierania. Poucza, że tak, jak z obumarłego ziarna zrodzi się kłos, tak z Jego śmierci krzyżowej zrodzi się życie. Jego śmierć będzie znakiem zawarcia przez Boga nowego przymierza ze swoim ludem. Przymierza przypieczętowanego krwią Chrystusa. Dzięki temu przymierzu, ludzie nie będą się już więcej musieli obawiać śmierci, gdyż stanie się ona bramą do życia wiecznego.

Całe nasze życie od momentu narodzin, zmierza do punktu kulminacyjnego, którym jest śmierć. Dzięki ofierze Chrystusa, nie jest ona jednak końcem, ale początkiem nowego, lepszego życia. Aby jednak skorzystać z dobrodziejstw Jezusowej ofiary, sami musimy nauczyć się trudnej sztuki nieustannego umierania. Dźwiganie krzyża codziennych obowiązków, zmaganie się z osobistą słabością, upadanie pod ciężarem własnych błędów, jest nieustannym umieraniem. I jest ono nieraz trudniejsze od męczeńskiej śmierci. Aby się na to zgodzić, człowiekowi potrzebna jest wiara. Tylko dzięki niej jest on w stanie zaakceptować swój krzyż. Ten, kto bardziej kocha życie i jest do niego przywiązany za wszelką cenę, nie będzie w stanie zaakceptować faktu umierania. Dlatego Bóg w sercu każdego człowieka wszczepił tęsknotę za życiem wiecznym, za życiem bez końca w ramionach kochającego Ojca.

 

Zobacz także