Komentarz do Ewangelii XXIX niedzieli zwykłej, rok B

Nic się nie zmieniło od tysięcy lat. Roszczeniowość nie jest problemem tylko i wyłącznie Synów Zebedeuszowych, czy też wspomnianej studentki, czy nawet nas, ludzi XXI wieku.

Chcemy…

Niedawno moja znajoma podzieliła się ze mną pewnym spostrzeżeniem, od razu udowadniając mi, że istotnie tak jest stwierdzając, że współcześni ludzie (sama już należy powiedzmy do pokolenia tuż powojennego), są bardzo, ale to bardzo roszczeniowi. Nawiasem mówiąc ubawiłem się opowiedzianą historią i pozwólcie, że ją tutaj przytoczę. Zadzwoniła do niej córka znajomych z problemem, że chce wynająć od niej pokój na weekendy, gdyż miała rozpocząć studia zaoczne w tym samym mieście. Moja znajoma na to odpowiada, że jest to niemożliwe, gdyż jej mieszkanie to zaledwie jeden pokój z malutką kuchnią. „Ale mi to nie przeszkadza!” – usłyszała. „Ale mi to przeszkadza” – zripostowała moja znajoma. Na co usłyszała od biednej studentki: „No to nie mamy o czym rozmawiać!”

Nic się nie zmieniło od tysięcy lat. Roszczeniowość nie jest problemem tylko i wyłącznie Synów Zebedeuszowych, czy też wspomnianej studentki, czy nawet nas, ludzi XXI wieku. Wypływa ona z naszej natury, która obciążona skłonnością do grzechu, domaga się by tylko mieć i mieć i tylko dla siebie.

Możemy…

Problem jednak nie leży w tym, że „chcemy” wszystko i już, ale w tym, co my z owym pragnieniem robimy. Czy jesteśmy jak bohaterowie dzisiejszej Ewangelii i bez zastanowienia odpowiadamy, że na wszystko jesteśmy gotowi, nie mierząc zupełnie sił na zamiary? Czasem owym „możemy” wpędzamy się w czkawkę pragnień, a nieraz krztusimy się ilością tego, co nabraliśmy w momencie, gdy Bóg nas pytał, czy damy radę, a my bez zastanowienia odpowiadaliśmy, że tak, bo przecież „możemy”. I tu koło się zamyka, a nasze roszczenia względem Boga, drugiego człowieka i otaczającej nas rzeczywistości urastają do gigantycznych rozmiarów i grożą takim czy innym końcem.

Nie tak będzie…

Jezus jednak wyznacza nam inną drogę zaspokajania naszych pragnień. Po ludzku wydaje się to sposób bezsensowny, gdyż na pierwszy rzut oka, potrzeba coś z siebie dać i nic się nie zyskuje. Ta propozycja Jezusa kryje się w tajemnicy słowa „służba”. To niesamowite, że sama w sobie choć kosztowna i wymagająca, owocuje w naszym życiu wieloma cudami i obfitością. Ale to co z niej płynie, choć zaspokaja nasze potrzeby stokroć bardziej niż tego oczekujemy, nie sprawia, że mamy czkawkę, czy też nie grozi nam, że się udławimy nadmiarem szczęścia. W logice Bożej bowiem, wszystko choć w obfitości, to jednak ma swój umiar.

Z błogosławieństwem +
Ks. Michał Olszewski SCJ
www.profeto.pl


Tekst Ewangelii na brewiarz.pl.

Pozostałe komentarze do Ewangelii z dnia na brewiarz.pl.

Zobacz także