Komentarz do Ewangelii XXX niedzieli zwykłej, rok B

Niewidomy Bartymeusz siedział przy drodze żebrząc. Wpływy z żebrania mógł mieć duże, bo w końcu była to droga wiodąca z Jerycha, bogatego miasta przygranicznego posiadającego urząd celny.

Mając wyczulony słuch, z daleka słyszy zgiełk tłumu i z ciekawością dowiaduje się, co się dzieje, bo może to oznaczać dla niego większe „wpływy” z żebrania. Kiedy dowiedział się, że to Jezus z Nazaretu przechodzi, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Dla Bartymeusza Ten, który się zbliża, nie jest to tylko jakimś zwykłym cieślą z Nazaretu, który przekwalifikował się na wędrownego nauczyciela. Dla niego to jest „Syn Dawida”, a więc oczekiwany Mesjasz.

Skąd takie przekonanie w tym biednym człowieku? Możemy przypuszczać że siedząc przy drodze, na której żebrał, słyszał wiele opowieści o owym Cieśli z Nazaretu. Również możemy zakładać, że znał on zapowiedzi biblijne dotyczące oczekiwanego mesjasza. A mając sporo wolnego czasu i siedząc przy drodze, zapewne rozmyślał też nad Tym Człowiekiem, o którym tyle się wtedy mówiło. Zastanawiał się, kim On jest naprawdę. I wynikiem tego było odkrycie, które tu wyraża głośno. Zapewne czekał, czy nadarzy mu się kiedyś okazja, by spotkać Jezusa i teraz kiedy to się dzieje skorzystał z niej w pełni. I choć wielu nastawało na niego, żeby umilkł, on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!”

Kiedy Jezus usłyszał wołanie Bartymeusza, kazał go przywołać, a kiedy ten przybiegł do Niego, zadał mu pytanie, by skonkretyzować jego pragnienie skłaniające go do wołania do Jezusa. Wyczuł Jezus jego wiarę, bo nie spytał, co chce otrzymać, lecz co chce, by mu uczynić. I kiedy niewidomy wyraził swoje pragnienie zostaje ono natychmiast spełnione i realizuje się dzięki jego wierze. Niewidomy przejrzał i odtąd szedł za Jezusem. Owocem tego spotkania jest więc nie tylko odzyskany wzrok, lecz to że „szedł za Nim”, czyli dobrze wykorzystuje otrzymany dar, stając się uczniem Jezusa. Kroczenie za Jezusem będzie dla niego bardziej niepewne i kosztujące wiele trudu i zaparcia. Musi bowiem zostawić swój mały światek, w którym mimo ślepoty pewnie się poruszał, i teraz musi iść w wielki świat z jego zagrożeniami.

Warto od Bartymeusza uczyć się rozmyślania, łącząc z sobą na modlitwie to, co znamy z Bożego Słowa z tym co dzieje się wokół nas. Można w takiej postawie modlitewnej głębiej odczytać otaczającą nas rzeczywistość i lepiej przygotować się na szczególne momenty, kiedy Jezus może nas zapytać: „co chcesz, abym ci uczynił?”.

Czy mamy w sobie takie pragnienie, by nie tylko słyszeć, że to Jezus przechodzi przez nasze życie, ale by zbliżyć się osobiście do Niego z prośbą serca – „ulituj się nade mną”, oddając Mu swoje problemy i prosząc o zobaczenie ich nowymi oczyma, Jego oczyma?

 

Tekst Ewangelii dostępny na brewiarz.pl.  

Komentarze do Ewangelii z tego dnia na brewiarz.pl. 

Zobacz także