Komentarz na 4. niedzielę Wielkanocną

Ostatnio słuchałam utworu Zbigniewa Preisnera i Grzegorza Turnaua, noszącego tytuł Noc, który skojarzył mi się, w sposób dla mnie zaskakujący, z tekstami niedzielnych czytań.

Nie chcę się jednak zatrzymywać tutaj na słowach piosenki, czy nawet na muzyce – skądinąd ciekawej – ale na kilku pierwszych dźwiękowych obrazkach, wstępie do niego. W tle słychać odgłosy życia powoli zasypiającego miasta, ciężkie kroki powracającego do domu człowieka (może zmęczonego) i dźwięki banalnej, codziennej czynności otwierania drzwi.

http://www.youtube.com/watch?v=EBTWnFiILgY|image=http://i1.ytimg.com/vi/EBTWnFiILgY/1.jpg

Te ciche odgłosy kluczy przekręcanych w zamku i pchnięcia drzwi są najistotniejsze. Ktoś wchodzi z tego, co na zewnętrz (miasto, praca, zabieganie) do środka, do tego, co własne i w jakiś sposób bezpieczne, oswojone. Czasami – w takich momentach – czujemy wręcz fizyczną ulgę. Otwieranie drzwi jest zwykłą czynnością, tak zwykłą, że nawet jej nie zauważamy (chyba, że coś się przytrafiło naszym kluczom, albo to nie te drzwi), a warto poświęcić jej chwilę uwagi. Otwieram drzwi i jestem, wchodzę w „inny” świat.

Jezus mówi dzisiaj wprost o sobie: Ja jestem bramą, drzwiami. Ja jestem bramą owiec. Jeśli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony (wręcz uratuje się) – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę (pastwisko). I rodzi się wiele pytań – co oznacza wejście przez Jezusa? Gdzie wejść? Czym jest to obiecane pastwisko?

I można powiedzieć – wejść przez Jezusa to nie tylko zostać ochrzczonym (jako niemowlę, czy nawet człowiek dorosły), ale w głębi serca podjęć osobistą i brzemienną w skutki decyzję wiary. Oznacza to zgodę, że On będzie Gospodarzem domu. Będzie „słupem granicznym i progiem” między tym, co na zewnątrz, a tym, co w sercu. Wchodząc przez taką Bramę, można znaleźć życie – i rzeczywiście się je znajduje.

Jezus mówi jeszcze dzisiaj (może dla kontrastu) o złodziejach, tych, którzy chcą osiągnąć życie, ale nie szanują Bramy. Oni są w domu tylko na chwilę, szukają niszcząc, chcą odpocząć, a nie znajdują ukojenia. Są w domu, ale nie wchodząc przez Bramę, nie mogą zostać domownikami. Nie mogą poznać głosu Pasterza i iść za Nim. Nie mogą, bo nie chcieli przekroczyć Bramy, wybrać Jezusa. Owocem ich życia jest śmierć. Chciejmy iść za Jezusem, by nie powielać ich losu, chyba, że chcemy być bezdomni.

 

Zobacz także