Komentarz na święto Epifanii

Chciałbym się zatrzymać przy fakcie, że Mędrcy z Ewangelii, nazywani przez nas po prostu Trzema Królami, pochodzili ze Wschodu. Na początku Bóg zasadził ogród w Edenie na wschodzie. Wybrał tę krainę, czy też to miejsce naszego świata, gdzie ciemność jest każdego ranka zwyciężana przez światło.

Na wschodzie też rozpocznie się powtórne przyjście Chrystusa: „jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie” Jego dzień (Mt 24,27). Dobrze też wiemy, że to On jest z wysoka Wschodzącym Słońcem. Można więc powiedzieć, że spotykamy dziś Mędrców z bardzo „treściwej” strony świata. Jaką Dobrą Nowinę przynosi mi ich pochodzenie?

Prorok Izajasz przemawia do Jerozolimy, że przyszło do niej światło – jej światło, którym jest sam Bóg. Gdy czytam te słowa mam w myślach niezapomniane nocne zwiedzanie Carcassone na południu Francji: średniowiecznego miasta – twierdzy z białego kamienia, wspaniale rozświetlonego przez odpowiednio dobrane i ukierunkowane reflektory. Jerozolima otrzymuje „jej” światło: odpowiednio dobrane i starannie ukierunkowane na najpiękniejsze fragmenty jej budowli. Tak właśnie przychodzi do mnie Bóg: jest przygotowany, wie po co i do kogo przychodzi. Będąc Bogiem, nie jest na moją miarę, ale raczej wydobywa na światło pełną miarę moich możliwości i piękna, tak często zapominanych lub lekceważonych.

Mędrcy mówią w Ewangelii, że ujrzeli gwiazdę na Wschodzie. W ciemności – bo tylko w niej widać gwiazdy – patrzyli na Wschód, gdzie spodziewali się zobaczyć światło. Ujrzeli tam „gwiazdę nowo narodzonego króla”, tak ją nazwali, i co najważniejsze: mieli odwagę wyruszyć za nią w daleką drogę. Mędrcy uczą mnie mądrości, jaką jest nadzieja. Bo jest mądrością spodziewać się świtu wtedy, gdy noc wydaje się nie mieć końca. Jest mądrością zobaczyć w jednej tylko gwieździe świecącej w nocy zapowiedź narodzin czegoś nowego. I jest w końcu mądrością mieć odwagę wyruszyć za tym światłem – przewodnikiem, choćby droga miała prowadzić daleko, i jak w przypadku historii z dzisiejszej Ewangelii, na zachód, więc jakby z powrotem w ciemność. To była dla Mędrców droga do spotkania Dziecka, nowo narodzonego Króla, przed którym mogli otworzyć swoje skarby, czyli swoje serca i mądre umysły. Zostali oświeceni przez prawdziwą Światłość.

I po takim objawieniu, a po grecku powiedzieliby: „epifanii”, które to słowo znaczy na jednym z pierwszych miejsc „świt”, mogli inną – nową drogą powrócić do swojej ojczyzny, by już żyć w światłości prawdziwego Wschodzącego Słońca.

Zobacz także