Kościół jako prasakrament

W języku polskim (ale też słowackim i czeskim) słowo „kościół” nie niesie etymologicznie żadnej treści teologicznej, z niczym religijnym się nie kojarzy. Pochodzi prawdopodobnie od słowa castellum (kasztel), czyli zamek. W językach czeskim i słowackim jest to nawet bardziej widoczne, mamy tam bowiem terminy kostelkostol.

Jest tak być może dlatego, że pierwsze świątynie katolickie, stawiane na naszej ziemi, były romańskie – z grubymi murami, małymi oknami i przypominały swym wyglądem warownie – kasztele. Może gdyby było inaczej, łatwiej byłoby nam zrozumieć, czym Kościół tak naprawdę jest, bo wskazywałaby na to sama jego nazwa.

W innych językach europejskich możemy zauważyć dwojaką etymologię słowa odpowiadającego naszemu „kościołowi”. W językach romańskich (francuski, hiszpański, portugalski, włoski) słowo „kościół” sięga swoim pochodzeniem do greckiego terminu ekklesia, stąd mamy francuskie église, włoskie chiesa, hiszpańskie iglesia, czy portugalskie igreja. Słowo „ekklesia” oznacza: zwołanie. Pochodzi ono od czasownika ekkaleo – zwoływać. W starożytnej Grecji określenie ekklesia nie oznaczało czegoś stałego; takie zgromadzenia zwoływane w celach politycznych, ustrojowych odbywały się raz na jakiś czas i mogli w nich uczestniczyć mężczyźni nie będący niewolnikami. Obradowali oni tak długo, aż doszli do porozumienia, a potem rozwiązywano zwołanie. Mówiąc krótko: ekklesia przestawała wtedy istnieć. Starożytny Kościół zaadaptował to określenie, nadając mu treść chrześcijańską: ekklesia, to zgromadzenie zwołane słowem Bożym, przyjętym przez wiarę. Dziś w języku greckim słowo ekklesia straciło znaczenie świeckie i ma wyłącznie religijne.

Inne języki również wzięły swoją nazwę od greckiego słowa. Tym razem jednak od: kyriake (pańskie). Występowało ono w pierwszych wiekach chrześcijaństwa w zestawieniu z ekklesia: Kyriake ekklesia (zwołanie Pańskie, Chrystusowe). Języki romańskie poszły więc za słowem ekklesia, a germańskie i słowiańskie (prócz polskiego, czeskiego i słowackiego) za kyriake. Stąd w języku niemieckim mamy dziś Kirche, w duńskim i norweskim kirke, w angielskim church, a w większości słowiańskich określenia zbliżone do znanego również u nas terminu cerkiew (na Słowacji cerkiew = budynek kościelny). Wszystkie te określenia mają sens teologiczny i do pewnego stopnia tłumaczą, czym Kościół tak naprawdę jest.

Po II wojnie światowej teolog Semmelroth wydał niezwykle ważną dla zrozumienie Kościoła książkę Die Kirche als Ursakrament (Kościół jako Prasakrament). Dzięki tej pozycji i późniejszym licznym publikacjom przypomniano sobie, że w pismach Ojców Kościoła wizja Kościoła jako sakramentu była mocno zakorzeniona. Ojcowie mówili o Kościele jako o misterium. Przez długi czas to pochodzące z języka greckiego słowo (mysterion), miało znaczenie o wiele szersze niż to, które przyjęło się z czasem na Zachodzie, a więc: tajemnica. Oznaczało ono także to, co dziś właśnie nazywamy sakramentem. Na Zachodzie rozumienie terminu sakrament, który też był wtedy używany, zaczęto coraz bardziej ograniczać do elementów obrzędowych, a misterium do tajemnic wiary. Co ciekawe, przez długi czas w Kościele pojęcia sakramentalności i sakramentu odnoszono nie tylko do znanych nam dziś siedmiu sakramentów, ale także do obrzędów podobnych do sakramentów, czyli tam, gdzie występowało połączenie ze sobą religijnych gestów i objaśniających je słów np. polanie wodą, czy namaszczenie olejem i wypowiedzenie wezwań, które nadawały religijny sens tej czynności. Dopiero w XII wieku lepiej uświadomiono sobie, że tylko siedem sakramentów zostało ustanowionych przez Chrystusa. Stosowanie słowa sakrament zaczęto więc ograniczać tylko do tych siedmiu znaków. Sobór Watykański II nie tylko przypomniał, że owe siedem sakramentów realizuje się właśnie w Kościele, ale coś więcej: sam Kościół jest jakby sakramentem, czyli widzialnym pośrednikiem łaski od Chrystusa do ludzi i w kierunku odwrotnym: od społeczności kościelnej, czyli właśnie zwołania, zgromadzenia, w kierunku Boga – chodzi tu o kult. Mamy więc tu dwa kierunki: od Boga do ludzi (Kościół jako narzędzie łaski), i od ludzi do Boga (Kościół jako kult). W Chrystusie, w Kościele, w sakramencie ta dwukierunkowość jest charakterystyczna, nieodłącznie związana z pojęciem sakramentalności, której prawzorem i źródłem w Kościele jest Chrystus – w swym człowieczeństwie najdoskonalszy znak i sprawca łaski i kultu. Po ostatnim soborze upowszechniło się nazywanie Kościoła ludem Bożym, a nazwa „sakrament” nie stała się popularna. Szkoda, bo podobnie jak – też w Konstytucji o Kościele zbyt mało uwidoczniona – nazwa Kościoła „wspólnota” („komunia”) jest głęboko teologiczna i ma za sobą długą tradycję.

 

Tekst ukazał się w styczniowym numerze miesięcznika LIST (2013) Papież, Rzym i posłuszeństwo Kościołowi.

Zobacz także