Ku prawdziwej wolności

Środa IV tygodnia wielkiego postu, lit. słowa: Iz 49,8–15; J 5,17–30;16

Wyjdźcie na wolność! – to wołanie Boga skierowane do każdego z nas i jednocześnie do nas wszystkich. Księga Izajasza, czasem zwana „ewangelią Starego Testamentu”, zwłaszcza w swojej drugiej części jest wielkim orędziem o wyzwoleniu Izraela z niewoli.

Bóg bardzo pragnie wyzwolenia człowieka. Człowiek także pragnie wolności. Jednak rozumienie wolności przez człowieka jest zupełnie odmienne niż to, co pragnie człowiekowi dać Bóg. W raju człowiek w imię wolności okazał Bogu nieposłuszeństwo! Do dzisiaj ponosimy konsekwencje tego wyboru. Potem przez wieki powtarzały się próby realizacji własnego wyobrażenia o wolności i to zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Zazwyczaj człowiekowi wydaje się, że wolność polega na możliwości robienia tego, co chce. Takie rozumienie wolności oferuje się nam dzisiaj. Pomijając fakt, że jest to pozorne, bo naprawdę nie możemy robić tego, co byśmy chcieli, choćby z tego powodu, że nie pozwalają nam na to warunki, to takie pojęcie wolności bardzo odpowiada tym, którzy umieją sprytnie manipulować ludzkimi pragnieniami, co dzisiaj robi się powszechnie. Możliwość robienia tego, co się chce, bez rozumienia prawdziwej wartości tego, co człowiek robi, nie jest wolnością, ale swobodą, która może prowadzić do tragedii. Życie rządzi się bardzo wyraźnymi prawami. Jeżeli w imię swobody człowiek je przekracza, prowadzi to do niszczenia życia. o wolności można mówić dopiero wówczas, gdy pojawia się wybór wartości, która buduje życie. Takiego wyboru dokonuje się wobec pokusy zaspokojenia swoich pragnień, które w istocie życie niszczą. Wolność, jak napisał do młodzieży Jan Paweł II, to zdolność wyboru prawdziwego dobra.

W tym momencie powstaje jednak podstawowe pytanie: co buduje życie, a co je niszczy? Można w imię fałszywych wartości podejmować ogromne wysiłki i w dobrej wierze zamiast życie budować, niszczyć je. Tak było w życiu św. Pawła, dopóki nie spotkał na swojej drodze Chrystusa. Dlatego z prawdziwą wolnością związana jest zdolność właściwego rozeznania dobra.

Jak to zrobić, skoro wszyscy jesteśmy zranieni przez grzech pierworodny? Sami w swojej samotności nie jesteśmy do tego zdolni. Do tajemnicy grzechu pierworodnego należy istniejąca w nas pycha, która podpowiada nam, że sami sobie damy radę, że sami najlepiej wiemy, co i jak należy robić. Często w życiu wiele musimy doświadczyć, i to wielokroć także biedy, by zrozumieć, że sami sobie nie damy rady. Tak było w przypadku marnotrawnego syna z niedzielnej Ewangelii. Potrzebny jest ktoś, kto nas poprowadzi do prawdziwego rozeznania. Komu możemy zawierzyć? To jest podstawowe pytanie, na które Bóg stara się odpowiedzieć w całej historii narodu wybranego. w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza Bóg stara się nam wskazać na Swoją ogromną miłość do nas. Wbrew pokusie szatańskiej z raju, miłość Boga jest bezinteresowna. Otrzymujemy jej piękny obraz w postaci miłości macierzyńskiej. Zazwyczaj podkreśla się ojcowską miłość, tak jak w niedzielnej przypowieści, ale fragmenty Pisma Świętego pokazują także, że jest to jednocześnie bardzo czuła miłość macierzyńska:

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? a nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49,15).

Miłość Boga nie jest męska czy żeńska, ona jest ponad tym podziałem, jest natomiast bardzo osobową i czułą miłością, ale jednocześnie jest miłością w wolności, miłością, która się nie narzuca, która konsekwentnie stara się doprowadzić swoje dzieci do pełni wolności. Bez zrozumienia tej prawdy nie jesteśmy w stanie zawierzyć Bogu. Nie zrozumiemy także dzisiejszej Ewangelii, w której Pan Jezus mówi o swoim działaniu. Jest ono w pełni wolne, chociaż powiada: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego (J 5,19). Zauważmy: dotyczy to samego Syna Bożego! On jako człowiek wskazuje nam zasadę postępowania w wolności: spojrzenie na to, co czyni Ojciec. Tak postępują małe dzieci. Kiedy coś robią, patrzą na rodziców i po ich reakcji rozpoznają, czy to, co robią, jest dobre, czy złe. Ale w pewnym momencie zaczynają się buntować i chcą same wszystko robić wbrew ostrzeżeniom i zakazom. Wydaje się, że u nas powtarza się taki dziecięcy bunt. i trzeba się czasem sparzyć, aby zrozumieć, że rodzice lepiej wiedzą, co jest prawdziwie dobre.

Zobaczmy, jak wolność realizuje się w ludzkim działaniu Pana Jezusa. Jest On całkowicie posłuszny swojemu Ojcu. w naszym ludzkim odczuciu posłuszeństwo wydaje się przeciwieństwem wolności i bywa tak, gdy ten, któremu jesteśmy posłuszni, ma swoje interesy i do ich realizacji używa naszego posłuszeństwa. w relacji z Bogiem jest zupełnie inaczej. Wpierw i przede wszystkim Bóg, wzywając nas do posłuszeństwa, nie zmusza nas do niego. Zawsze jest u Niego aktualne: jeżeli chcesz, to chodź. Niedzielna przypowieść pokazuje, jak ojciec dał synom wolność. Młodszemu pozwolił zrobić coś, o czym wiedział, że będzie złe! Starszego także nie zmuszał, ale przekonywał. w relacji z Bogiem doświadczamy niezwykłej wolności. Nikt nie szanuje naszej wolności tak jak Bóg! Można się wręcz przerazić tym, jak bardzo szanuje On naszą wolność. Często się nawet buntujemy przeciwko temu, pytając: dlaczego dopuszcza do zła?

Zobaczmy jednak, jak jest ukierunkowana wolność, którą Bóg nam daje i ku czemu zmierza posłuszeństwo Jego woli. Pan Jezus mówi:

Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu (J 5, 20-23).

Ojciec pragnie, by Syn był jak Ojciec, by miał taką władzę jak Ojciec. Pragnie Synowi oddać władzę sądzenia. Pamiętamy węża, który w raju sugerował, że Bóg nie chce człowieka dopuścić do pełni dojrzałości i pragnie zachować dla siebie pełną wiedzę. Otóż paradoksalnie właśnie chce nas doprowadzić do pełnej wiedzy i dać nam władzę sądzenia. Po swoim zmartwychwstaniu Pan Jezus przekazał taką władzę swoim uczniom: Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20,23). To znaczy: „wasz sąd posiada moc wiążącą w niebie”! Na innym miejscu mówi:

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15).

Wolność okazuje się przede wszystkim przestrzenią prawdziwej więzi między osobami. Jej wartość nie polega na tym, że możemy robić to, co chcemy, ale na tym, że w wolności naprawdę możemy się stać sobą w spotkaniu z drugą osobą. Możemy zacząć prawdziwie żyć przez więź miłości z innymi.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 2a, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także