Liturgiczna myśl adwentu

Poniższy artykuł pochodzi z czasopisma ruchu odnowy liturgicznej „Mysterium Christi”[1], wydawanego w Polsce w latach 1929-1939. Przypisy i podkreślenia od redakcji.

Zwiastowanie1. Kościół święty corocznie nawołuje swoich wiernych do udziału w liturgii adwentowej, która od czternastu wieków w niezmienionej postaci i z tą samą świeżością uświęca każde pokolenie i oddaje najlepsze swe usługi w dziele uwielbiania Boga. Tą liturgią adwentową posługuje się Kościół Chrystusowy w spełnianiu swej oficjalnej misji liturgicznej. Ducha tej samej liturgii adwentowej pragnie Kościół święty przelać do pobożności prywatnej. Tymczasem duch pobożności prywatnej nie we wszystkim pokrywa się z duchem liturgicznym tego okresu. Wierni jeden organiczny okres Bożego Narodzenia, sięgający od pierwszej niedzieli Adwentu do ostatniej po Epifanii, dzielą sobie na dwie części: na Adwent, któremu przypisują charakter poważny, pokutny, przygotowujący ich na dzień Bożego Narodzenia, oraz na czas sięgający od Bożego Narodzenia do Epifanii, nazywanej przez nich świętem Trzech Króli. W Adwencie przenoszą się myślą w czasy Starego Testamentu, w czasy przed Wcieleniem i Odkupieniem, starają się psychologicznie dostosować do uczuć ludzi Starego Testamentu. W dniach zaś od Bożego Narodzenia począwszy odnoszą swój kult prawie wyłącznie do Bożej dzieciny. Niedziele zaś po Epifanii aż do Siedemdziesiątnicy uważają często za niemające związku z okresem Bożego Narodzenia. Nie taka jest jednak w tym okresie treść kultu składanego Bogu przez Kościół […].

2. Już przy pierwszym rzucie oka na teksty liturgiczne Adwentu, przedstawia się nam czas adwentowy jako czas oczekiwania przyjścia Pańskiego oraz czas przygotowania na to przyjście Pańskie. Przez pierwszy i drugi tydzień adwentowy zachęca nas Kościół święty w inwitatorium[2] jutrzni: Królowi-Panu, który ma przyjść, pójdźmy, pokłońmy się, a w czasie drugiego i czwartego tygodnia słyszymy z tegoż samego inwitatorium wołanie: Już blisko jest Pan, pójdźmy pokłonić się. A ponieważ z powołania swego inwitatorium jutrzni charakteryzuje treść i ducha poszczególnej uroczystości liturgicznej, słusznie tedy uważamy Adwent za czas oczekiwania na przyjście Pańskie. Tym podobnych formuł, stwierdzających, że Adwent jest czasem oczekiwania na przyjście Pańskie, zawiera tak mszał, jak też brewiarz w dużej obfitości. Oto przyjdzie Król potężny z potęgą wielką dla zbawienia narodów, alleluja. Wzbudź błagamy, Panie, potęgę Twoją i przybądź […], Rozbudź, Panie, serca nasze, abyśmy przygotowali drogi dla Jednorodzonego Twego […]. Najdobitniej zaś tak zwane O – antyfony[3] nieustannie błagają o przyjście tego, który jest Mądrością, Bogiem, Królem narodów i tak dalej. Jest zatem Adwent niezaprzeczalnie czasem oczekującym przyjścia Pańskiego. Na uzasadnienie tego nie potrzeba już mnożyć dowodów.

Nie trudno też z liturgicznych tekstów adwentowych wyczytać, że Adwent jest czasem przygotowującym nas na przyjście Pańskie. Stosownie do rzymskiej zasady liturgicznej w okresach przygotowawczych w oficjum brewiarzowym w pierwszym nokturnie[4] jutrzni czytany jest Stary Testament, jako że w oczach liturgii Stary Testament uchodzi za stan niedoskonały, przedstawiający zatem człowieka grzesznego. W myśl tej zasady czytane jest w Adwencie proroctwo Izajasza – ewangelisty Starego Testamentu. Adwent jest czasem przygotowawczym na przyjście Pańskie, bo czytamy w mszale: Dozwól nam, Panie, w Swej świątyni doznać miłosierdzia Twego, byśmy na nadchodzące uroczystości z dostateczną czcią się przygotowali (modlitwa po komunii, I niedz. adw.).[5] O takim samym przygotowaniu wspomina modlitwa po komunii trzeciej niedzieli.

Dotychczasowe jednak rozważania nie rzuciły jeszcze dostatecznego światła na istotę liturgii adwentowej, jeszcze nie wykazały całej teologicznej myśli adwentowej, odsłoniły co najwyżej nieco horyzont na najogólniejsze cele tejże liturgii, że ta liturgia adwentowa chce spełnić rolę pedagoga na przyjście Pańskie.

Ale jakiego to przyjścia Pańskiego oczekuje Adwent? Na jakie przyjście Pańskie chce nas Adwent uczynić przygotowanymi? Przecież jesteśmy już odkupieni, świadomości tego, żeśmy faktycznie odkupieni już nikt nam wziąć nie może. Czyżby Adwent miał nas przygotować tylko na samą historyczną pamiątkę narodzenia Pańskiego? Na jakie zatem przyjście Pańskie Adwent czeka i nas przygotowuje? Odpowiedź na to pytanie odsłoni istotną myśl liturgii adwentowej.

3. Pełne zrozumienie, oraz skuteczne zżycie się z podstawową liturgiczną myślą Adwentu, zależne jest od przyjęcia pewnych przesłanek. Kto chce liturgiczną treść adwentową zgłębić, ten nie może zadowolić się rozważaniem samego tylko czasu adwentowego, z wykluczeniem liturgii Bożego Narodzenia oraz Epifanii, które to święta w pewnym stopniu urzeczywistniają oczekiwania adwentowe oraz doprowadzają przygotowania do celu. Tak jak pełne zrozumienie Pisma Świętego Starego Testamentu zdobywamy tylko w świetle Nowego Testamentu, tak i na liturgię adwentową rzucają swoje blaski: światło Bożego Narodzenia oraz chwała Epifanii. Istotna treść tych świąt pogłębia i wyjaśnia liturgiczną myśl adwentową.

Trzeba nadto uwzględnić, że starożytność chrześcijańska, kiedy się nasza liturgia adwentowa rozwijała, w stałych corocznie powtarzających się uroczystościach upatrywała wieczność chrześcijańskiej idei kultycznej. Koło w starożytnym świecie było symbolem wieczności i boskości. Stąd też nie mówiono przez całe piętnaście wieków o roku liturgicznym, jak raczej o anni circulus, o kole rocznym. Uwydatnienie tego właśnie momentu jak przy każdej uroczystości, tak szczególnie przy wykładzie liturgii adwentowej rzuci wiele światła na treść i układ tejże liturgii.

Rozumie się, że w obręb liturgii adwentowej nie włączamy świąt świętych Pańskich tego okresu, albowiem nie są one organicznie złączone z okresem liturgicznym. Nasz cały rok liturgiczny składa się z dwóch równolegle bieżących warstw: cyklu czasowego – Proprium de tempore i cyklu świętych – Proprium Sanctorum.

Wreszcie w większej jednostce liturgicznej nie trzeba chcieć doszukać się przeprowadzonej jednolicie jednej myśli, na której usługach stałyby poszczególne teksty. I nasza liturgia adwentowa tak jak obfita jest w teksty, tak też i w rozmaitość tematów. Nie jest ona też dziełem jednej osoby. Wystarczy, jeżeli zdołamy poznać jej naczelną i główną myśl, podobnie jak i w licznych psalmach biblijnych, obok jednej głównej myśli wiją się myśli poboczne.

4. Średniowieczny teolog liturgiczny Wilhelm Durandus (XIII w.) mówi, że wyrazem Adwent można określić poczwórne przyjście Pańskie: wcielenie w łonie Matki Boskiej, przyjście do naszych dusz przez Ducha Świętego, przyjście przy śmierci każdego człowieka, wreszcie przyjście na sąd ostateczny (Rationale l, VI. c. 2, n. 2). I mówi on zaraz, że w Adwencie wspominane są: pierwsze i ostatnie przyjście Pańskie. Takiż sam pogląd na Adwent ma i papież Benedykt XIV (Institutiones ecclesiasticae I, Louvain 1752, s. 167). Jeżeli takie poglądy na Adwent, u Durandusa i Benedykta XIV odpowiadają faktycznej treści liturgii adwentowej, to winne one przede wszystkim znaleźćswoje oparcie o teksty samej liturgii adwentowej. I w istocie też liturgicznych tekstów Adwentu, mówiących o przyjściu Pańskim, nie można zacieśniać tylko do przyjścia, które już się dokonało przez narodzenie Pana Jezusa. Liturgia adwentowa ma charakter wybitnie eschatologiczny, nie przygotowuje ona tylko na samo święto Bożego Narodzenia, oczekując przyjścia Pańskiego w tym dniu, ale też (i to wyraźnie) oczekuje ona przyjścia Pańskiego w dniu ostatecznym.

5. Przez cały Adwent liturgia nieznużenie błagała o przyjście Pańskie, w ostatnich zaś dniach, prawie aż z niecierpliwością oczekiwała tego przyjścia. Ale czy te wszystkie wołania adwentowe szły tylko w tym kierunku, aby odświeżyć wspomnienie dokonanego już przyjścia Pańskiego? Wyraźnie mówi kolekta wigilii Bożego Narodzenia: Boże, który nas corocznym oczekiwaniem naszego zbawienia pocieszasz, udziel, byśmy Jednorodzonego Twego, którego z radością przyjmujemy jako Zbawiciela, także kiedyś z ufnością ujrzeli przychodzącego jako sędziego[6]. W ostatniej więc chwili, kiedy uroczystości Bożego Narodzenia mają zaspokoić oczekiwania adwentowe, odwraca liturgia naszą duszę od rozważania wyłącznie dokonanego już przyjścia Pańskiego, a skierowuje ją na owe przyjście Pańskie, które nastąpi na końcu wieków. Jak tu też inaczej rozumieć prześliczne pierwsze responsorium pierwszej niedzieli adwentowej: Patrzę w dal: widzę potęgę Bożą nadchodzącą i mgłę pokrywającą całą ziemię. Idźcie mu naprzeciw i mówcie: Powiedz nam, azali ty jesteś tym, który ma panować w Izraelu[7]… Dalszy już etap tej sceny eschatologicznej podaje drugie responsorium: Oto na obłokach nieba przychodzi Syn Człowieczy i dane mu są królestwo i chwała[8]. Dla tego eschatologicznego charakteru Adwentu czytana jest w pierwszą niedzielę ewangeliczna perykopa o końcu świata. Wyraźnie też w brewiarzowym czytaniu drugiego nokturnu pierwszej niedzieli Adwentu wykłada święty Leon, że kiedy Zbawiciel pouczał swych uczniów o królestwie Bożym i o końcu świata i czasów, i w apostołach cały swój Kościół nauczał, rzekł: «Strzeżcie się, abyście nie obarczyli swych serc przez pijaństwo…» Poznajemy, najmilsi, że to przykazanie dotyczy szczególnie nas, dla których bez wątpienia zapowiedziany, aczkolwiek zakryty, dzień jest już bliski. Na jego przyjście winien się każdy przygotować.

6. Prócz tekstów liturgicznych, stwierdza to jeszcze historia, że tradycyjnie liturgiczną myślą Adwentu jest paruzja, drugie przyjście Pańskie, raczej oczekiwanie tego przyjścia. I wydaje się nam, że wydobycie z mroków zapomnienia tych faktów przywróci znów zrozumienie tradycyjnej liturgicznej myśli Adwentu. Otóż ta myśl została nieco zaciemniona, raczej jej zrozumienie zostało utrudnione przez to, że od połowy mniej więcej średniowiecza rok liturgiczny – anni circulus – rozpoczyna się pierwszą niedzielą adwentową. W takiej sytuacji słusznie można by wyrazić zdziwienie, czemu rok liturgiczny rozpoczyna się okresem, którego treścią jest oczekiwanie przyjścia Pańskiego w dniu ostatecznym? Czyż raczej idea paruzji nie powinna kończyć roku liturgicznego? I w istocie przez całe prawie pierwsze tysiąclecie okres, zwany Adwentem, był na końcu roku liturgicznego. Dowodem tego jest umiejscowienie adwentowych modlitw w sakramentarzach rzymskich (są to księgi liturgiczne, zawierające modlitwy kapłańskie). Dla przykładu przytoczmy układ modlitw mszalnych w sakramentarzu gregoriańskim, gdzie kolekty w swym kolejnym następstwie rozpoczynają się formułami modlitewnymi wigilii Bożego Narodzenia, a kończą się faktycznie modlitwami adwentowymi. W takiej sytuacji Adwent dobrze wyobrażał koniec świata i paruzję. Nieustannie u kresu każdego roku przypominał Adwent ową prawdę, że Syn Człowieczy przyjdzie sądzić żywych i umarłych, a przyjdzie z majestatem wielkim. Ten sam też sakramentarz gregoriański przechował na dowód takie jeszcze modlitwy eschatologiczne, odmawiane w owych wiekach w Mszy św.: Wzbudź, Panie, potęgę Twoją i przybądź, a co Kościołowi twemu przyrzekłeś, aż do końca świata łaskawie udzielaj; a ostatnia zaś w porządku modlitw mszalnych roku liturgicznego – również adwentowa – tak brzmi: Próśb ludu Twego błagamy, Panie, łaskawie wysłuchaj, aby ci, którzy cieszą się z przyjścia według ciała Jednorodzonego (Syna) twego, przy drugim przyjściu, kiedy zjawi się z majestatem swoim, otrzymali nagrodę życia wiecznego. Najwyraźniejsza perspektywa eschatologiczna!

7. Tego charakteru liturgii adwentowej zmienić nie zamierzała późniejsza reforma liturgiczna, dzięki której adwentowe formularze dostały się na początek mszału. Dotąd rok kościelny, liturgiczny – podobnie jak i rok cywilny – rozpoczynał się świętem Bożego Narodzenia, (wzorem starożytnego Rzymu, gdzie wielkie dziejowe zdarzenie, np. zwycięską wojnę uważano za początek nowych czasów), bo Kościół, a razem z nim i katolickie państwa, zaczynały swój rok od tego doniosłego w dziejach ludzkości zdarzenia, to jest od wcielenia Syna Bożego. Później dopiero przed formularzami mszalnymi Bożego Narodzenia umieszczono msze niedziel adwentowych, co dało powód do mniemania, że rozpoczynanie ksiąg liturgicznych w pierwszą niedzielę Adwentu jest rozpoczęciem roku liturgicznego. To przestawienie liturgicznych formuł adwentowych związało silnie Adwent z świętem Bożego Narodzenie, ale przyćmiło nieco charakter Adwentu, jako czasu oczekiwania przyjścia Pańskiego w dniu ostatecznym.

To przełożenie adwentowych formuł liturgicznych na początek mszału przed formularz Bożego Narodzenia, dokonało się zapewne dlatego, by lepiej uwydatnić przygotowawczy charakter Adwentu, którego rolę w średniowieczu bardzo szeroko upodabniano do tej Wielkiego Postu. Jak Wielkanoc poprzedzona jest swoim czasem przygotowawczym, tak i na podobnym przywileju nie miało zbywać świętu Bożego Narodzenia.

8. Prawda, że w Rzymie od samego początku Adwent nie tylko był zakończeniem roku kościelnego – czasem oczekiwania paruzji – ale też równocześnie i czasem przygotowawczym na Boże Narodzenie. Jest to bowiem cechą pobożności rzymskiej, że na liturgicznie ważne święta przygotowywano się przez dłuższy okres, podobnie jak przez przedłużenie uroczystości w postaci oktawy, liturgia chciała pogłębić współżycie wiernych z liturgicznym życiem Kościoła świętego.

Mimo jednak tego związku z samą uroczystością Bożego Narodzenia, Adwent jest i czasem oczekiwania paruzji, albowiem w uroczystości liturgicznej występuje zawsze całe misterium Chrystusowe: przecież liturgia nie zatrzymuje się na wyłącznym tylko rozważaniu historycznego faktu tajemnicy Wcielenia, ale cała liturgia okresu Bożego Narodzenia nieustannie powtarza, że przez narodzenie Pańskie zapoczątkował się nowy stan w dziejach ludzkości, że Pan Jezus przybył konsekrować świat (Martyrologium rzymskie), że więc Boże Narodzenie zapoczątkowało ostatni dziejów ludzkości okres, który zakończy się paruzją. Coroczna zaś uroczystość Bożego Narodzenia zbliża nas do tej paruzji coraz więcej i to całkiem skutecznie.

9. Do pełnego zrozumienia liturgicznej idei Adwentu, jako czasu oczekiwania na ostateczne przyjście Pańskie, rzuca też wiele światła liturgia święta Epifanii, święta objawienia się królewskiej chwały Chrystusa w ludzkości i całym świecie, oraz zaślubin Chrystusa z Kościołem.

Słowem, Adwent nie jest tylko czasem, przygotowującym nas etycznie na święto Bożego Narodzenia, w którym uobecnia się sakramentalnie historyczny fakt narodzenia Pańskiego według ciała, ale Adwent ma charakter wybitnie eschatologiczny. A ponieważ w liturgii rzymskiej nie jest do pomyślenia uroczystość świąteczna, której treść nie byłaby konkretnym, historycznym faktem, stąd dla liturgicznego obchodu dogmatu o przyjściu Pańskim w dniu ostatecznym – więc do rzeczy leżącej jeszcze w przyszłości – buduje Adwent swoją eschatologiczną liturgię na liturgii przyjścia Pańskiego według ciała.

10. Adwent jest zatem czasem świętej tęsknoty za Chrystusem, który na końcu wieków przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Ale to oczekiwanie nie jest przepełnione ani lękiem, ani grozą, ale na wzór tak Starego Testamentu, jak i pierwszych chrześcijan jest to tęsknota pełna radości, która płynie z przekonania o niechybnym zbawieniu. Jak ludzie Starego Testamentu tęsknili za zbawieniem, za Mesjaszem i w tej pełnej nadziei tęsknocie nie ustawali, tak i Kościół Chrystusowy oczekuje z radością tego przyjścia powtórnego, wołając: Przyjdź Jezu, Panie nasz (Ap 22,20). Takie też radosne akcenty właściwe są liturgii adwentowej i tym względem należy tłumaczyć obecność w liturgii adwentowej tekstów mówiących o radości.

Ale obok tego charakteru oczekiwania przyjścia Pańskiego Adwent przygotowuje też na to przyjście. Ten sam święty Jan Chrzciciel, który przygotował na pierwsze przyjście Pana Jezusa, teraz nawołuje do pokuty przygotowując nasze dusze i na drugie przyjście Pańskie. I dlatego – jak wszelki czas przygotowawczy – i Adwent jest czasem bardziej gorącej modlitwy, wielkiego skupienia, odznacza się duchem wielkiej powagi, bo przygotowuje, aby ludzkość w dniu przyjścia Pańskiego była godna wejść na gody Baranka. Ze względu na to zadanie Adwentu, tłumaczą się znów liturgiczne zwyczaje adwentowe o charakterze pokutnym.

Corocznie ta sama święta liturgia adwentowa zgromadza wszystkich wiernych, łączy i spaja ich coraz silniej z Kościołem Chrystusowym, aby ich coraz więcej uświęcić, przepełnić życiem Bożym, a czyni to wszystko w tym celu, abyśmy już tu na ziemi, prowadzeni tak skutecznie przez liturgię adwentową ku przyszłości, coraz doskonalej adorowali Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

 

Ks. Andrzej Wronka – 1897-1974, wieloletni profesor liturgiki na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, od 1957 r. biskup sufragan wrocławski.


[1] Artykuł pojawił się w Mysterium Christi, 1933/1935, r. V, z. 1, s. 1-9.

[2] Inwitatorium – wezwanie przed pierwszą modlitwą Liturgii Godzin w danym dniu.

[3] O-Antyfony – antyfony do Maginificat w nieszporach ostatniego tygodnia Adwentu. Zaczynają się: O Mądrości…, O Panie, Wodzu Izraela…, O Korzeniu Jessego…, O Kluczu Dawida…, O Wschodzie…, O Królu…, O Emanuelu… W tym okresie są też w wersecie do Alleluja przed Ewangelią.

[4] Nokturn jest jedną z części matutinum, czyli dawnej godziny czytań, składającą się z trzech psalmów, czytania oraz responsorium. W niedziele i uroczystości godzina czytań składała się z 3 nokturnów, w pozostałe dni – z dwóch.

[5] Obecnie odmawia się tu inną modlitwę.

[6] Współcześnie odmawia się w tym miejscu inną modlitwę.

[7] Obecnie jest to drugie responsorium godziny czytań w tym dniu.

[8] Współcześnie to responsorium nie jest używane.

Zobacz także