Mało znana (?) książka
W latach trzydziestych minionego wieku Romano Guardini, przed niedzielną mszą świętą, wygłaszał dla swoich wiernych krótkie katechezy, mające pomóc im w przeżywaniu Eucharystii. Potem, po kilku minutach milczenia, zaczynał sprawować mszę.
Te katechezy-medytacje zebrano i wydano w 1939 roku jako Besinnung vor der Feier der Heiligen Messe. Nie wiem, czy istnieje polski przekład tej książki; czytałem ją po angielsku. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedna z najważniejszych dla mnie i najlepszych książek o przeżywaniu Eucharystii.
Guardini pisze o tym, jak przygotować się do przeżywania mszy. (Wyraża to angielski tytuł – Preparing Yourself for Mass – chociaż jednocześnie nie oddaje w pełni sensu tytułu niemieckiego.) Pisze, wydawać by się mogło, o sprawach doskonale znanych, niemal banalnych, o których słyszeliśmy na lekcjach religii czy rekolekcjach, od rodziców czy księży: o skupieniu, o milczeniu, o tworzeniu wspólnoty, zgromadzenia wiernych, o znaczeniu ołtarza… Niby wszystko o tym wiemy, prawda? Cóż nowego można powiedzieć?
A jednak Guardini, jak dla mnie, mówi coś nowego, czy może: mówi w nowy sposób. Taka na przykład cisza i słuchanie. Słowa z pierwszych dziesięcioleci minionego stulecia brzmią niesłychanie aktualnie: zatraciliśmy zdolność słuchania, staliśmy się ludźmi czytania. A w liturgii trzeba słuchać. Guardini pisze o liturgii słowa: trzeba słuchać czytań, a nie śledzić ich zapis w mszaliku. Wszak, jak naucza św. Paweł, wiara się bierze ze słuchania. Może teraz trudno znaleźć na mszy kogoś, kto z mszalikiem w ręku w niej uczestniczy. Ale widziałem wiele razy w czasie oficjum brewiarzowego, jak uczestnicy nie słuchają lektora, odczytującego czytanie (np. w godzinie czytań), ale niby-słuchają, śledząc tekst w swoich brewiarzach. Spróbujcie jednak kiedyś naprawdę słuchać (zakładam, że lektor umie dobrze czytać). Słuchać z uwagą, całkowicie świadomie. Doznanie jest piorunujące!
Pisząc o słowach w liturgii, Guardini dzieli je na cztery grupy. Słowo przychodzi od Boga jako Objawienie: to są te słowa, które słyszymy w mszalnych czytaniach, częściowo też w antyfonach (Guardini pisze o introicie, graduale, offertorium etc.; w naszych czasach mamy tylko introit, antyfonę na wejście, i antyfonę komunijną; usłyszeć je jednak można chyba tylko na mszach „cichych”). Od Boga także przychodzi słowo działające, sprawcze: to są par excellance słowa Konsekracji, kiedy kapłan in persona Christi mówi: To jest Ciało moje… to jest kielich Krwi mojej – a chleb i wino stają się Ciałem i Krwią naszego Pana. Od nas z kolei, od uczestników liturgii, pochodzą słowa uwielbienia i słowa prośby. Częściowo wyrażają się one znowu w antyfonach i psalmach, a nade wszystko w modlitwach Kościoła: kolekcie, modlitwie nad darami, modlitwie po Komunii, modlitwach wstawienniczych anafor etc.
Niebezpieczeństwa, przed którymi przestrzega autor, które mogą być przeszkodą w przeżywaniu mszy, to przyzwyczajenie, sentymentalizm i słabość ludzkiej natury. Na tę ostatnią nikły mamy wpływ, zwłaszcza w odniesieniu do innych (nie mogę przecież sprawić, aby ktoś przestał być zmęczony, albo aby jego odczucie liturgicznych znaków było głębsze), ale z przyzwyczajeniem i sentymentalizmem możemy walczyć. Musimy się ćwiczyć, szkolić – nie darmo, pisze Guardini, liturgia jest określana jako officium, obowiązek. Nie zawsze jego wypełnienie przychodzi nam łatwo, potrzebny jest nasz wysiłek.
Kilka rzeczy w tej książce mnie razi, np. poplątany nieco opis żydowskiej wieczerzy paschalnej, skłonność autora do wpadania w abstrakcyjne rozważania, czy gwałtowne odrzucanie mitów w Biblii (aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę, co Guardini rozumie przez mit; generalnie można powiedzieć o pewnych biblistycznych brakach czy niedociągnięciach autora, przynajmniej w omawianej książce). Ale nie pomniejszają one w żaden sposób wartości tej książki.
Jeśli nie była ona dotąd tłumaczona na polski – może warto to zrobić?
Dostarczamy wartościowe treści?
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Kościół w Niemczech: Kobieta Sekretarzem generalnym Episkopatu
Do niedawna nie było jeszcze wiadomo, kto zostanie nowym Sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Niemiec. W... więcej
-
„Słuchanie na modlitwie” – Recenzja książki Benedicta...
Jedną z najpiękniejszych definicji modlitwy jaką znam to ta usłyszana wiele lat temu, kiedy przygotowałem... więcej
-
Śpiew Ewangelii – 2 niedziela Wielkiego Postu, rok B
Nie wystarcza, żeby w czasie liturgii Słowo Boże było przeczytane, ma być ono uroczyście głoszone,... więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.