Muzyka płynąca z kontemplacji

Recenzja nowej płyty autorskiej Dawida Kusza OP Witaj Maryjo

Odwiedzając w wakacje stronę Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, natrafiłem na zapowiedź nowej płyty Dawida Kusza OP pt. Witaj Maryjo. Pomyślałem wówczas: „hmm… kolejna płyta z utworami maryjnymi”. Miło się jednak rozczarowałem, po wysłuchaniu „próbki” motetu Pulchra est amica mea. Teraz, kiedy znam już zawartość płyty w całości, moja radość jest o wiele większa.

witaj

Cieszą także nowe kompozycje, pozwólcie więc, że podzielę się z wami refleksjami muzyczno-liturgicznymi, jakie zrodziły się we mnie po wysłuchaniu płyty Witaj Maryjo.

Niewątpliwym faktem jest zwrócenie się młodego i utalentowanego kompozytora do kontemplacyjnej strony liturgii. Ojciec Dawid poszukuje, a jego poszukiwania wydają się sięgać do bogatego skarbca muzyki polifonicznej XVI i XVII wieku. Nie jest to jednak odwzorowywanie zasłyszanych rozwiązań. Jest to twórcze sięganie po techniki, jakimi posługiwali się tacy mistrzowie, jak Giovanni Pierluigi da Palestrina, Orlando di Lasso, Andrea & Giovanni Gabrielli czy Claudio Monteverdi oraz łączenie ich ze współczesną harmonią, aby wywołać u słuachacza efekt głębokiego skupienia rodzącego się w ciszy serca.

Z biegiem czasu muzyka Dawida Kusza OP przybiera coraz dojrzalsze formy, zachowując przy tym właściwą jego stylistyce łagodność i swojego rodzaju dyskrecję. Kompozytor śmiało asymiluje technikę dawnych mistrzów pozwalając własnej inwencji na transpozycje wszystkiego tego, co stworzyła dotychczasowa technika kompozytorska. Pojawiają się więc surowe brzmienia skal modalnych, dostojne wersety chorałowe, kunszt barokowej maestrii dźwięku, polichóralność, technika koncertującą, zabarwione odważnymi współbrzmieniami współczesnymi i, proszę mi wierzyć, to wszystko sensownie się łączy.

Język muzyczny kompozytora odbył już pewna drogę. Widzimy to zwłaszcza w cyklach mszalnych zaprezentowanych na płycie Pieśń o nadziei – we Mszy adwentowej i jeszcze bardziej stylizowanej Missa sine nomie. Ta ostatnia jest skomponowana i wykonana pod szczególnym wpływem francuskiego baroku, potężnych motetów Campry czy Charpentier’a. Na obecnej płycie słyszymy cykl mszalny niebędący odwzorowaniem czy stylizacją. Mamy do czynienia z konkretną inwencją i własnym, kształtującym się stylem młodego kompozytora. Msza zaprezentowana na płycie Witaj Maryjo jest dziełem dopracowanym, skończonym i zamkniętym, mieszcząca w sobie estetykę wczesnego baroku, przywodząca nam na myśl Vespro della Beata Virgine (Nieszpory do Najświętszej Maryi Panny) Claudia Monteverdiego czy kompozycje Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego.

Utwory te wpisują się w obszerną tradycję muzyki liturgicznej i z pewnością są dowodem na to, że fascynacja muzyką dawną jest żywa pośród współczesnych kompozytorów tworzących muzykę liturgiczną. Nie sposób nie zadać w tym miejscu pytania: czy jest to śpiew przeznaczony na liturgię? Bowiem utwory znajdujące się na płycie wymagają od artystów i interpretatorów profesjonalizmu. Nowe kompozycję są o wiele bardzie złożone i wymagające. Jednak pomimo doboru ambitnych form, zachowany zostaje balans pomiędzy artyzmem a modlitewnym skupieniem.

Z pewnością nie są to utwory przeznaczone do swobodnego wykonywania na liturgii. Są czymś o wiele bogatszym, jeśli chodzi o zastosowanie środków muzycznych, przez co stanowią cykl pieśni i motetów przeznaczonych raczej do kontemplacji tajemnicy Sługi pokornej, do kontemplacji ciszy pokornego serca. Nie odmawiam w żadnym wypadku artyzmu inwencji i głębi poprzednim płytom, pragnę jednak stwierdzić, że kierunek naznaczony przez ojca Dawida prowadzi do muzyki medytacyjnej. Takiej, podczas której nie śpiewając, możemy przemyśleć bogactwo treści niesionych przez liturgię. Przez to utwory te spełniają jeszcze inną, ale jakże potrzebną funkcję – skłaniają do zatrzymania się i kontemplowania, w taki sposób, jak czyniła to Maryja, we własnym wnętrzu, w ukryciu przed hałasem i zabieganiem świata. Kompozytor celowo sięgnął po muzykę dawną, ponieważ ta muzyka według mnie jest w stanie najlepiej oddać głębię kontemplacji płynącej z modlitwy, a mającej odbicie w sztuce.

Wśród utworów zamieszczonych na płycie, na szczególną uwagę zasługują z pewnością początkowe, eksklamacyjne Ave Maria, cykl mszalny z anielskimi Kyrie i Sanctus, Kantyk oraz motet Pulchra est amica mea podzielony na dwie części i użyty jako antyfona do Magnificat, napisany na duet tenorów, dwa chóry i violę da gamba.

Pochwała należy się wreszcie wykonawcom. Pośród nich są artyści, którzy na stałe współpracują z Dominikańskim Ośrodkiem Liturgicznym, jak i studenci Krakowskiej Akademii Muzycznej. W tej wymagającej muzyce potrafili odnaleźć element osobistego wyrazu artystycznego, a przy tym uczynić ją silnym nośnikiem modlitewnej refleksji, co przy interpretacji tego typu utworów jest zdolnością wymagającą niesamowitej precyzji. Myślę także o samym kompozytorze i dyrygencie zarazem. W nagraniu tym okazuje się być jeszcze twórczym interpretatorem, stosującym z powodzeniem do swych utworów estetykę wykonawczą właściwą muzyce barokowej czy renesansowej. Warto wyróżnić także Karola Kusza i Janusza Wierzgacza śpiewających duet kameralny w pierwszej części Pulchra est amica mea, uczynili to bowiem z niebywałym artyzmem.

Płytę polecam każdemu, zarówno osobom z wykształceniem muzycznym, jak i amatorom, bowiem muzyka, pomimo wysokiego poziomu, nie jest przeintelektualizowana czy mecząca. Czekając z niecierpliwością na kolejne utwory młodego kompozytora polecam sięgnąć po ten fascynujący album.

Jakub Grzywa OP

 

Zobacz także