Na żółciutko

W dzieciństwie nie lubiłem koloru żółtego. Tak jak niektórzy nie lubili szpinaku czy mleka, ja nie lubiłem żółtego. W pokoju, na wersalce, mieliśmy dwie poduszki, czerwoną i żółtą. Do zabawy czy do siedzenia wybierałem zawsze czerwoną. Z czasem przekonałem się do żółtego, głównie za sprawą azjatyckich lilii i zwykłych żonkili, o których pisał Wordsworth (a wiersza jego uczyłem się w szkole).

Dziś w kościele było żółto. Żółciutko. Żółte kwiaty przy ołtarzu. Oparte zaś o ołtarz, na tle biało-żółtej flagi, stało ogromne zdjęcie Jana Pawła II, odzianego w szaty liturgiczne. Przyćmiewało sobą osobę celebransa, dominowało nad całym ołtarzem. Każde spojrzenie na ołtarz – i bach! Papież na zdjęciu, w ornacie, mitrze i paliuszu. Czy się chciało, czy nie, patrzyło się najpierw na zdjęcie, tak rzucało się w oczy, a dopiero potem na sam ołtarz, celebransa i to, co się na ołtarzu działo. Gdyby ustawiono to zdjęcie, jak kiedyś robiono, pod ścianą, po prawej stronie prezbiterium…

A na stronie blogowej pojawił się żółciutki baner – "Help me to sing". Kliknąłem nań, myśląc: Niech już będzie dzień na żółto… I ze zdumieniem się dowiedziałem, że tradycyjny śpiew liturgiczny, wyrażający tożsamość naszej kultury, to nie tylko chorał gregoriański, ale i protestanckie pieśni z Ameryki. (Jeśli dobrze zrozumiałem zdanie, a właściwie nie-zdanie, jako że brak w nim orzeczenia.) Być może tekst ten pisał jakiś Amerykanin, który czuje się też Europejczykiem, nie wiem. Nie wiem, co autor miał na myśli, pisząc o naszej kulturze. W każdym razie, ja nie czuję przynależności do kultury, której tożsamość (i do tego przywracaną) wyrażają pieśni osadników amerykańskich. Ale ja jestem dziwakiem, nie z tych czasów i nie z tych regionów…


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.